Jeszcze kilkanaście lat temu rozwód oznaczał definitywny rozpad rodziny. Dziś coraz częściej jej nową odsłonę. Coraz więcej osób żyje w układach patchworkowych – z byłymi partnerami, w nowym związku i z dziećmi z różnych relacji.
Według socjologów to już nie margines, ale jeden z coraz częściej spotykanych modeli współczesnej rodziny. I choć w codzienności da się to wszystko jakoś poukładać – opieka naprzemienna itd., to najwięcej emocji wciąż budzą święta, wakacje czy urodziny dzieci.
Gdy rodzina ma kilka domów
W patchworkowej rodzinie każdy dzień to logistyczne wyzwanie. Kalendarz dzieci dzielony jest między mamę, tatę, czasem ich nowych partnerów, dziadków i przyrodnie rodzeństwo.
Dla wielu rodzin to naturalna codzienność – weekendy naprzemienne, zmiany co tydzień, wakacje pół na pół. Ale kiedy przychodzi grudzień czy inne święta w roku, zaczyna się dylemat – kto z kim, gdzie i jak?
"U nas syn akurat ma urodziny i u mnie, i u taty zwykle. On zaprasza swoją część rodziny, a ja swoją, więc ma podwójne. Święta Bożego Narodzenia są ustalone tak, iż np. w Boże Narodzenie ustalamy, iż od 23.12 do 24.12 do 18.00 u mnie, reszta u taty – rok później jest odwrotnie." – opowiada Magda, mama 9-letniego Antosia.
Wiele rodzin przyznaje, iż mimo dobrej woli trudno uniknąć napięć. Zdarza się, iż dziecko samo chce decydować z kim chce spędzić święta, a rodzice nie tak łatwo idą na ustępstwa, bo każde chce spędzić ten wyjątkowy czas z własnym dzieckiem.
"Najgorsze są święta"
Dlatego też święta w rodzinach patchworkowych bywają próbą charakteru. Dzieci, które mają dwie (lub więcej) domowych rzeczywistości, często przemieszczają się między stołami, prezentami i emocjami dorosłych. A rodzice – choć starają się zachować spokój – często czują smutek i pustkę, kiedy w wigilijny wieczór dziecka nie ma akurat u nich.
"Najgorsze są święta. Kiedy widzę zdjęcia znajomych przy stole, z dziećmi, a moja akurat jest u taty, to mam ochotę płakać. Żeby jakoś to przetrwać, tłumaczę sobie, iż to jest czas dla mnie – mogę odpocząć, spotkać się z kimś, zrobić coś dla siebie" – mówi Karolina, mama 7-letniej Julii.
Z kolei Michał, tata dwóch chłopców, przyznaje: "Ustaliliśmy z byłą żoną, iż w Wigilię dzieci są u niej, a w pierwszy dzień świąt przychodzą do mnie. Na początku się buntowałem, bo chciałem mieć ich przy sobie, ale teraz widzę, iż to się sprawdza. Dzieci są spokojniejsze, bo wiedzą, czego się spodziewać. Nie 'wyrywamy ich sobie'. Chociaż w święta mają stabilność."
Dla dziecka najważniejszy jest spokój
Psychologowie podkreślają, iż dzieci bardzo gwałtownie wyczuwają emocje dorosłych. Najbardziej cierpią nie z powodu podzielonych świąt, ale z powodu konfliktów między rodzicami. Dlatego najważniejsze jest ustalenie jasnych zasad, które nie będą zmieniane w ostatniej chwili i pozwolą dziecku poczuć się bezpiecznie.
Warto też pamiętać, iż dziecko nie musi być "na zmianę" u każdego w te same dni. Niektóre rodziny decydują się na wspólne, neutralne spotkania – np. wspólne urodziny czy rodzinne śniadanie świąteczne. To trudne emocjonalnie, ale dla dziecka bywa bardzo cenne.
"Z nową partnerką mojego byłego męża mam poprawny kontakt. Kiedyś razem zorganizowaliśmy urodziny córki w parku. Było dziwnie, ale córka była przeszczęśliwa. I to jest najważniejsze" – opowiada Marta, mama 10-letniej Zuzi.
Patchworkowa rodzina to znak naszych czasów
Według danych GUS ponad 28 proc. (dane: 2023 rok) małżeństw w Polsce kończy się rozwodem, a coraz więcej par wchodzi w nowe związki, tworząc mieszane rodziny. W wielu domach dzieci dorastają z przyrodnim rodzeństwem.
Rodziny patchworkowe uczą elastyczności, empatii i kompromisu. Wymagają dojrzałości, ale też pokazują, iż rodzina nie musi być "pełna" w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, żeby była szczęśliwa.
"Nie jest łatwo, ale nauczyliśmy się funkcjonować tak, żeby dzieci miały spokojne życie. W końcu to one są w tym wszystkim najważniejsze" – dodaje Michał.













