"Patrzę na nich jak sroka w gnat". Scena w Lidlu obnaża smutną prawdę o Polakach

mamadu.pl 5 godzin temu
Żyjemy w czasach, w których wszystko może stać się treścią. Nasze śniadania, treningi, a także... cudze zakupy. Przeglądając portal Threads, natknęłam się na wpis, który przykuł moją uwagę nie tylko swoją "zawartością", ale też reakcją, jaką wywołał.


O krok za daleko


To, co z pozoru wyglądało na banalną scenę z Lidla, okazało się iskrą zapalną do dyskusji o empatii, wstydzie, wyglądzie i społecznym przyzwoleniu na ocenianie innych. Przeczytajcie same.

Użytkowniczka portalu Threads @bezwstydnik.blog opublikowała wpis, który wywołał spore poruszenie.

"Wczoraj przy kasie w Lidlu.

Kobieta raczej z mocną nadwagą i jej synek w kierunku lekkiej nadwagi (widać na oko).

2 paczki z bułkami do burgerów (białe pieczywo)


3 chleby duże (białe pieczywo)


2 butle Cola Zero


3 opakowania kiełbasy na grilla rozmiar XXL, słodycze


Stoję i patrzę jak sroga w gnat. Mąż patrzy na mnie. Nic nie mówię, wrzucam do siaty pęczek marchewek, jogurty, pomidorki koktajlowe. Jeden Twix, waham się, czy skasować. Wychodzę z Lidla i przez cały czas nie kumam. Ale nie muszę, prawda?".

Wpis wywołał lawinę komentarzy, ale czy jest się czemu dziwić? Część osób doskonale rozumie i popiera autorkę.

"Sama mam nadwagę. Od kiedy córka już jest świadoma i je staram się bardzo o to, żeby nauczyła się zdrowo jeść i staram się jak najwięcej gotować (oj wcześniej to gotowce), zawsze mamy pełno warzyw i owoców i od kiedy tak jem sama, to nie wyobrażam sobie inaczej. Mi jeszcze trochę zajmie, zanim zmienię nawyki, ale chociaż ja nauczę dobrych" – komentuje jedna z obserwatorek.

Jednak znacznie więcej głosów zwracało uwagę na coś zupełnie innego: ocenianie i przede wszystkim publiczne komentowanie cudzych wyborów żywieniowych.

"Naprawdę zaglądasz ludziom do koszyków i potem to komentujesz w internecie? – napisała jedna z kobiet.

Wpis, który znalazłam na portalu Threads, pokazuje coś bardzo niepokojącego: jak łatwo przychodzi nam moralizowanie cudzych wyborów, kiedy sami mamy w ręce pęczek marchewki i pomidorki koktajlowe. Jak bardzo chcemy widzieć siebie jako lepszych, choćby tylko na podstawie zawartości siatki zakupowej.

Ale może czas zadać sobie inne pytanie: po co to robimy? Co nam to daje?


Bo jeżeli naprawdę wychodzimy ze sklepu z przekonaniem, iż wiemy coś o drugim człowieku tylko dlatego, iż na jego taśmie leżała kiełbasa XXL i Cola Zero, to nie z tą osobą jest problem.

Idź do oryginalnego materiału