Pedagog o nauce w czerwcu. "Nie chce mi się, tak samo jak uczniom"

mamadu.pl 1 dzień temu
"Dopiero początek czerwca, a ja już widzę to, co przychodzi co roku: powolne pustoszenie szkoły. Boże Ciało dopiero przed nami, ale uczniów w klasach coraz mniej. Frekwencja sypie się z dnia na dzień. Nie mam złudzeń: dla wielu dzieci (i ich rodziców) ten miesiąc to już tylko formalność. Rok szkolny, choć w kalendarzu wciąż trwa, mentalnie już się skończył"– czytam w liście, który napisała nauczycielka.


Odliczam dni do wakacji


"Jestem nauczycielką matematyki w szkole podstawowej w powiatowym mieście. W teorii czerwiec to miesiąc, w którym kontynuujemy naukę. W praktyce: to czas poprawiania ocen i rosnącego znużenia. Widać to wszędzie: na korytarzach ciszej, klasy coraz pustoszeją, a uczniowie coraz mniej obecni fizycznie i mentalnie.

Zdarza się, iż na lekcji pojawi się dziesięć osób z całej klasy, a czasami i mniej. Są ci, którym jeszcze zależy na lepszej ocenie. Ci, których rodzice wymagają obecności. Ale to wyjątki. Reszta 'już wyjechała', 'źle się poczuła, 'została w domu' – to wersje oficjalne. Prawda jest taka, iż szkoła przestaje być priorytetem.

A ja? Ja mam prowadzić zajęcia, jakby nic się nie działo. Mam kontynuować program, wiedząc, iż we wrześniu i tak będę musiała go powtarzać, bo większość uczniów opuściła ostatnie tematy. Mam udawać, iż edukacja się toczy, kiedy wszyscy już dawno mentalnie są nad morzem albo na TikToku.

Nie chcę brzmieć jak ktoś zgorzkniały. Rozumiem zmęczenie, znużenie, napięcie końcówki roku. Sama je czuję. Po egzaminach ósmoklasisty, po wystawieniu ocen proponowanych, mam po prostu dość. Odliczam dni do wakacji, jak wszyscy. Ale trudno nie mieć wrażenia, iż system oczekuje od nas, nauczycieli, pełnego zaangażowania –

nawet wtedy, gdy szkoła świeci pustkami.

Czy nie czas zadać sobie pytanie, po co ten teatr? Po co lekcje do końca czerwca, skoro wszyscy udają: uczniowie, rodzice i nauczyciele, iż coś jeszcze się dzieje? Czy nie uczciwiej byłoby ten czas zaplanować inaczej: na projekty, powtórki, wycieczki, rozmowy, podsumowania?

Na razie jednak przychodzę do pracy codziennie. Czekam na uczniów. Tłumaczę tym, którzy jeszcze słuchają. I udaję, iż to ma sens. Ale coraz trudniej w to wierzyć".

Idź do oryginalnego materiału