Słuchaj, kiedy po raz drugi była w ciąży, zadzwonił dzwonek i przy drzwiach stanęła dziewczyna z małym niemowlęciem. Nie mogłam uwierzyć, iż taką sytuację muszę przeżywać. Dopiero wtedy zrozumiałam, iż przez te lata nie miałam pojęcia, z kim tak naprawdę dzieliłam dom.
Poznałam Adama, gdy miałam piętnaście lat, on miał wtedy siedemnaście. Po pięciu latach małżeństwa wciągnęliśmy się w wir codzienności i już po roku spod naszych łóżek wykluła się Kasia. Adam był w siódmym niebie, kiedy nasza córeczka przyszła na świat. Rozpisał się po niej jak po gwieździe poświęcał jej całą uwagę i jeszcze bardziej się przyspieszał w pracy.
Mąż kupił nam duże dwupokojowe mieszkanie w dzielnicy Ursynów, a Kasia stała się jego najważniejszym skarbem. Zawoził ją do przedszkola, na zajęcia plastyczne i na basen. Często chodziliśmy razem na spacery po Parku Moczydła, a wieczorami oglądaliśmy kreskówki na kanapie. Rodzina wydawała się być jak obrazek z rodzinnymi kartkami idealna. Niestety, pewnego dnia wszystko się zmieniło.
Gdy była już w drugim trymestrze, przy drzwiach zapukała nieznajoma. Na progu stała dziewczyna w okolicach dwudziestu lat, trzymająca w ramionach małego chłopca. Zaoferowałam jej miejsce, a ona przedstawiła się jako Zuzanna i wyznała, iż ma dziewiętnaście lat. Okazało się, iż Zuzanna jest drugą żoną mojego męża.
Dwa tygodnie wcześniej urodziła syna i postanowiła zrobić porządek w naszym życiu. Powiedziała mi, iż od dwóch lat są razem i nie zamierza tak po prostu odejść. Zawołałam Adama, żeby przyjechał, a jego odpowiedź mnie zdziwiła:
Kochanie, kiedyś byliśmy dobra ekipą. Trzymajmy się tego. Nie chcę się rozwodzić, ale też nie zamierzam zostawić Zuzanny.
Nie mogłam się z tym pogodzić. Z łzami w oczach wzięłam jego walizkę i wyrzuciłam go na zewnątrz. Zanim wyszedł, rzucił mi ostatnie słowa:
Skarbie, pożałujesz tego. To mieszkanie jest wpisane na moje nazwisko, więc ty i dzieci będziecie musiały szukać starego lokum na obrzeżach Warszawy. Nie liczcie choćby na alimenty mój pensja to ledwo co kilka tysięcy złotych. Zastanówcie się, co będziecie robić.
Nie mogłam uwierzyć, iż te słowa wypłynęły z ust człowieka, którego kochałam.
Postanowiłam, iż nie chcę, aby moje dzieci dorastały w jego cieniu. Adam odjechał z Zuzanną, a ja spakowałam rzeczy swoje i dzieci i wzięłam się za własne mieszkanie.
Nie było czasu w rozpacze. Adam gwałtownie złożył pozew o rozwód, a ja wydałam ostatnie oszczędności na dobrego prawnika. Specjalista ogarnął wszystkie formalności, bo mieszkanie w końcu przeszło w moje ręce i ręce dzieci. Nie domagałam się choćby alimentów.
Siedem lat później po raz drugi wzięłam ślub. Mój nowy mąż, Michał, jest zupełnie inny niż Adam uczynny, czuły i naprawdę dobry. Okazało się, iż Zuzanna potrzebowała pieniędzy od mojej byłej, a kiedy Adam został bez mieszkania, wyrzuciła go z domu. Próbował wrócić do mnie, ale po tym, co mi wypowiedział, nie miał już dla mnie miejsca.
Tak już to wygląda, przyjaciółko. Trzy lata temu myślałam, iż nic nie może się wydarzyć, a teraz wiem, iż życie potrafi zaskoczyć jak najbardziej nieoczekiwanie. Trzymaj się.














