Pewnego razu zapomniałam parasola u mamy, a w sobotni wieczór, przejeżdżając obok jej domu, postanowiłam wpaść i go zabrać. Tam, niespodziewanie, spotkałam się w drzwiach z bratem, Jarosławem, który wynosił pełną torbę produktów, które rano przywiozłam mamie

przytulnosc.pl 5 dni temu

Z moim rodzimym bratem nigdy nie byliśmy blisko, różnica wieku między nami wynosi 12 lat. Jarosława rodzice zawsze kochali i wszystko uchodziło mu na sucho, a ja, jako starsza i mądrzejsza, musiałam do wszystkiego podchodzić z wyrozumiałością.

Jarosław urodził się z drugiego małżeństwa mamy. Moja mama rozwiodła się z moim ojcem, a ojczym, ojciec Jarosława, zawsze traktował nas jednakowo. Nigdy z jego strony nie odczuwałam nic złego. Ale ja musiałam robić wszystko sama, a za Jarosława wszystko robili rodzice.

Teraz rozumiem, iż ta sytuacja okazała się dla mnie dobra. Wcześnie stałam się samodzielna, wyjechałam na studia, wyszłam za mąż i całkowicie przestałam być zależna od rodziców. Nie oczekiwałam, iż coś mi dadzą, tylko pracowałam i sama zarabiałam na to, czego pragnęłam. Nam z mężem udało się otworzyć własny biznes, dobrze zarabiamy, kupiliśmy sobie mieszkanie, samochód i wychowujemy dwie córki.

Jarosławowi mieszkanie kupili rodzice, to był ich prezent na jego ślub. Mama tłumaczyła, iż to ojczym tak chciał i dał większość pieniędzy, chociaż osobiście w to nie bardzo wierzę. Ale to nie wszystko. Mój brat nie może znaleźć pracy, która by mu odpowiadała. Chce, żeby jego „talent” został odpowiednio doceniony, żeby dobrze płacili, a pracy było mało. Dlatego brat przeważnie siedzi w domu, wciąż szukając wymarzonej pracy. Jego żona też nie pracuje, bo była w dwóch urlopach macierzyńskich.

Pojawia się pytanie – z czego oni żyją? Odpowiem – rodzice im pomagają, a dokładniej, utrzymują ich. Póki żył ojczym, nie wtrącałam się, ich sprawa, niech robią, co chcą. Ale dwa lata temu ojciec Jarosława zmarł, mama jest już emerytką, więc nie ma pieniędzy. Mimo to brat przez cały czas przyjmował jej pomoc, bo tak się przyzwyczaił.

Widząc, iż mamie jest ciężko, uzgodniłam z mężem, iż będziemy pomagać naszym rodzicom, przekazując im sumę równą ich emeryturom. Dla naszego budżetu to nie jest krytyczne, a dla nich to spora pomoc. Jednak gwałtownie zrozumiałam, iż wszystkie pieniądze mama przekazuje swojemu synkowi, dlatego zaprzestałam pomocy finansowej.

Zaczęłam przyjeżdżać raz w tygodniu, w soboty, i przywozić mamie wszystko, co potrzebne, sądząc, iż tak będzie lepiej. Ale pewnego razu zapomniałam u niej parasola, a w sobotni wieczór, przejeżdżając obok jej domu, postanowiłam wpaść i go zabrać. Tam niespodziewanie spotkałam się w drzwiach z bratem, który wynosił pełną torbę produktów, które rano przywiozłam mamie.

Rozsadza mnie z emocji, jak można tak postępować? A mama jeszcze go broni, mówiąc, iż gdybym była dobrą siostrą, sama bym zaproponowała pomoc bratu. Naprawdę nie wiem, co robić, jak w tej sytuacji mogę pomóc mamie?

Idź do oryginalnego materiału