"Po słowach syna na świetlicy myślałam, iż umrę ze wstydu. Mam nauczkę"

mamadu.pl 3 tygodni temu
Dzieci są szczere i prawdomówne, czasami aż do bólu. Nie zastanawiają się nad konsekwencjami wypowiedzianych słów, a plotą, co im ślina na język przyniesie. Historie opowiadane przed trzylatki traktowane są z przymrużeniem oka, ale to, co mówią starszaki, może wprowadzić nas w niezłe zakłopotanie.


Z własnego doświadczenia wiem, iż dzieci potrafią koloryzować, niekiedy zmyślać i przekręcać różne historie. Jedno dodadzą, o drugim zapomną i jak to mówią, wychodzi nam takie: "Masz babo placek". Nadesłany przez naszą czytelniczkę list najlepszym przykładem na to, iż dzieci nie mają skrupułów przed opowiadaniem na forum rodzinnych historii.

No i mam nauczkę


"Nigdy nie sądziłam, iż kilka prostych słów wypowiedzianych przez mojego syna sprawi, iż będę chciała zapaść się pod ziemię. A jednak – stało się. W jednej chwili zrobiło mi się gorąco, potem oblały mnie zimne poty i poczułam wściekłość!

Wszystko wydarzyło się na świetlicy. Odebrałam syna z jak zawsze, zamieniając przy okazji kilka słów z nauczycielką. Byłam spokojna, zadowolona, bo wydawało mi się, iż jako matka całkiem dobrze sobie radzę. Ale wtedy nauczycielka spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem i powiedziała coś w stylu: 'Wie pani, dziś na świetlicy rozmawialiśmy o tym, jak dzieci odrabiają lekcje/uczą się w domu. Pani syn powiedział coś, co mnie rozbawiło, ale jednocześnie pomyślałam, iż może warto o tym wspomnieć' – powiedziała.

Zaciekawiona spojrzałam na nią pytająco. A ona kontynuowała:


'No więc powiedział, iż po obiedzie mama zawsze kładzie się na kanapie i odpoczywa, a on w tym czasie sam musi się uczyć, iż nikt się nim nie interesuje'. Fakt, kilka razy się położyłam i powiedziałam, by dał mi spokój, bo muszę odpocząć. A on od razu poszedł i rozpowiedział to na forum szkoły?

No zamarłam. To było jak cios prosto w serce. Nie dlatego, iż nauczycielka mnie skrytykowała, bo zrobiła to bardzo subtelnie. Ale dlatego, iż zrozumiałam, dwie rzeczy. Że mój syn to wielka papla i iż mój syn uważa mnie za lenia.

Czasami po obiedzie odpoczywam. Po całym dniu pracy, gotowaniu i sprzątaniu chyba zasługuję na chwilę wytchnienia. I choć nigdy nie zostawiałam syna samego sobie, nie przyszło mi do głowy, iż mój odpoczynek może go aż tak wkurzać. No bo ja to odebrałam tak, iż on mi jakby chciał zrobić na złość.

Tego dnia, zamiast rzucić się na kanapę po obiedzie, usiadłam obok niego. I wiecie co? Był wyraźnie zadowolony. Czytał czytankę, a je siedziałam i opłacałam rachunki na telefonie. Ale byłam obok, co bardzo mu się podobało. I takie to historie z tymi naszymi dziećmi".

List skrywa w sobie humorystyczną nutkę i pogodny akcent, ale pokazuje też, iż z dziećmi nie ma co zadzierać (pół żartem, pół serio). A wy, co myślicie o zachowaniu chłopca?

Idź do oryginalnego materiału