Po tych słowach przestałam publikować zdjęcia córki w sieci. Warto je usłyszeć

mamadu.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: Zdjęcie dziecka wrzucone w dobrej wierze do internetu może być przyczyną wielkiego cierpienia. fot. Karolina Grabowska/Pexels


"Było mi tak wstyd, iż się popłakałam", powiedziała swojej mamie 16-latka. Co narozrabiała? Ona nic, ale jej mama – owszem. Wszystko przez zdjęcie córki, które dumna rodzicielka wrzuciła do sieci 13 lat wcześniej… Teraz kobieta zarzeka się, iż już nigdy więcej nie pokaże swojej córki w internecie.


Kiedy rodzi się nam dziecko, pękamy z dumy. Moglibyśmy całymi dniami się w nie wpatrywać, a pamięć w naszych telefonach puchnie od liczby zrobionych zdjęć i nagranych filmików. Nic dziwnego, przecież każda chwila z maluszkiem wydaje się godna uwiecznienia. Każdy moment chcemy zatrzymać na zawsze. Poza tym, powiedzmy sobie szczerze, to jest po prostu najśliczniejsze, najpiękniejsze i najmądrzejsze dziecko, jakie kiedykolwiek pojawiło się na tym świecie!

Patrzcie, jakie mam śliczne dziecko


Dużą stratą dla ludzkości byłoby niepodzielenie się tym obrazem perfekcji z innymi ludźmi, prawda? Niech zobaczą, jaki nasz synek jest śliczny, jaka wdzięczna jest ta kruszynka, córeńka malutka. A potem trzeba jeszcze pokazać, jak słodko zjada pierwsze brokuły, jak uroczo wygląda z pianą z szamponu na głowie podczas kąpieli (z której po prostu za żadne skarby świata nie chce wyjść!). To takie rozkoszne i do schrupania, pozwólmy się innym nacieszyć tym widokiem!

No i te wszystkie pierwsze razy. Pierwsze kroki. Pierwszy rowerek biegowy. Pierwszy dzień w przedszkolu. Pierwsza klasa podstawówki. Dokumentujemy i dzielimy się życiem naszego dziecka ze światem. W mediach społecznościowych, w mailach, podczas spotkań towarzyskich. Przecież oglądają to tylko bliscy, prawda?

Może kilkanaście lat temu nie było takich ustawień prywatności jak teraz, no ale w tej chwili to każdy rodzic wie, jakie wybrać, by zdjęcia nie trafiły w niepowołane ręce i oczy, prawda? Otóż niekoniecznie, a historia tej mamy jest najlepszym dowodem.

Taka śliczna biedroneczka


Córka Krystyny jest dzieckiem pierwszego pokolenia, które w całości załapało się na istnienie mediów społecznościowych. Jej mama pokazała więc w internecie moment, kiedy po raz pierwszy trzymała córkę w ramionach, jeszcze na porodówce. Potem powrót z dzidziusiem do domu, pierwsze dni, tygodnie, miesiące. Lata. Tak gdzieś w połowie szkoły podstawowej przestała się już często dzielić zdjęciami córki, straciło to swój urok, mniej było wydarzeń wartych pokazania znajomym z sieci.

Od momentu, kiedy córka skończyła 13 lat zupełnie przestała umieszczać jej zdjęcia na Facebooku i Instagramie. Nastolatki tego nie lubią, nie pozwalają, a Krystyna potrafiła to uszanować. Myślała, iż wszystko jest w porządku. Że ona jest w porządku. Myliła się.

Córka Krysi chodzi teraz do drugiej klasy liceum. Tak się złożyło, iż jest w klasie ze swoją najlepszą przyjaciółką ze szkoły podstawowej. Krystyna przyjaźni się z rodzicami tej dziewczynki, często spotykają się prywatnie i oczywiście są też znajomymi na Facebooku.

Zemsta przyjaciółki


Pewnego dnia córka Krystyny bardzo pokłóciła się ze swoją przyjaciółką. Nastoletnie dramaty z miłością do tego samego chłopaka w tle pokonały wieloletnią przyjaźń dziewczyn. Kiedy po którymś weekendzie nastolatka przyszła do szkoły, zauważyła, iż jej koleżanki i koledzy oglądają coś w telefonie i zaśmiewają się niemal do łez. Gdy zauważyli, iż wchodzi do klasy, zaczęli śmiać się jeszcze bardziej i szeptać coś do siebie.

W końcu ktoś pokazał dziewczynie swój telefon, a w nim… jej zdjęcia z balu przebierańców w przedszkolu.

Ot, trzylatka przebrana za biedronkę. Nic szczególnego, powiecie? Być może nie dla osoby dorosłej lub dla rzeczonej trzylatki, ale już dla wrażliwej nastolatki o niskiej samoocenie – owszem. Pulchniutka dziewczynka w przekręconych rajstopkach, z buzią wysmarowaną czekoladą… To wystarczyło, by nastolatki z jej klasy ją wyśmiały. I posyłały dalej jej zdjęcia.

Jak w ogóle je znalazły? Oczywiście przez jej (już definitywnie byłą!) przyjaciółkę, która z Facebooka swojej mamy weszła na profil Krystyny i zaczęła szukać "obciachowych" fotek dziewczyny. Chciała się zemścić po ostatniej kłótni. I udało jej się.

"Jak mogłaś, mamo?!"


Córka Krystyny miała pretensje do mamy za to, iż ta kiedyś zamieszczała jej zdjęcia w internecie. – Było mi tak wstyd, iż się popłakałam przy wszystkich, mamo! – wykrzyczała jej w twarz. – Jak mogłaś mi to zrobić?!

Krystyna przepraszała, próbowała uspokoić, przekonać, iż to "przecież nic takiego", ale sporo czasu upłynęło, zanim relacje między nią a jej córką znów się ociepliły. Bo to absolutnie nie było "nic takiego" i każdy rodzic powinien o tym wiedzieć. Krystyna już nigdy nie wrzuci zdjęcia dziecka do sieci, a ty?

Pomyśl, zanim pokażesz dziecko


Mówiąc o zdjęciach dzieci, które rodzice wrzucają do internetu, najczęściej myślimy o innych zagrożeniach z tego wynikających. O tym, iż wizerunek naszych dzieci może trafić do groźnych dorosłych. Boimy się pedofilów i innych przestępców, tego, iż ktoś przerobi zdjęcie naszego dziecka na pornografię lub mem, z którego będzie śmiał się cały kraj.

Niebezpieczne jest to, iż fotografia wrzucona do mediów społecznościowych albo filmik na TikToku mogą zdradzić więcej, niż chcielibyśmy: miejsce zamieszkania lub pobytu, stan posiadania… Z pozoru niewinne zdjęcie dziecka może stać się impulsem do działania dla złodziei, porywaczy, degeneratów.

I słusznie tego się obawiamy. Bardzo dobrze, iż ostrzega się rodziców przed udostępnianiem zdjęć dzieci w internecie. Powstało już wiele kampanii na ten temat, wiele osób publicznych przestrzegało przed tym w mediach, a celebryci nie pokazują na zdjęciach twarzy swoich dzieci. Świadomość zagrożeń jest coraz większa, niestety jednak przez cały czas niewystarczająca.

Dlatego apelujemy: nie pokazuj swoich dzieci w internecie. Chroń swoją rodzinę przed przestępcami, a dziecko dodatkowo przed wyśmianiem i szykanami ze strony rówieśników. I pamiętaj: to jego twarz, jego życie, jego prywatność. Nie rób niczego, na co nie masz jego wyraźnej i świadomej zgody. choćby jeżeli twoje dziecko nie skończyło jeszcze pierwszego dnia życia!

Idź do oryginalnego materiału