Podarowaliście mi mieszkanie

polregion.pl 2 tygodni temu

Dałeś mi to mieszkanie!
To nasze rodzinne mieszkanie! Mama i reszta rodziny nie zgadzają się, żebym wyrzuciła brzemienną kuzynkę na bruk.

Przecież mi je podarowałeś!

Nic nie rozumiesz? To sprawa rodzinna! Jak możesz tak traktować własną siostrzenicę? Jest w ciąży, nie ma gdzie się podziać!

Weronika ściskała telefon w kuchni. Głos matki, raz błagalny, raz oskarżycielski, wibrował w słuchawce. Typowe dla mamy choćby prosząc o przysługę, potrafiła obarczać winą.

Mamo, chcę pomóc, ale Zawahała się, szukając słów. Kinga mieszka u mnie od ośmiu miesięcy. Ośmiu! Pamiętasz, jak ciocia Grażyna mówiła o dwóch tygodniach, aż znajdzie pracę?

No i co? Rynek jest teraz trudny

Ona choćby nie szuka! Fala irytacji zalała Weronikę. Wczoraj spędziła cały dzień w łazience, robiąc maseczki do włosów. Potem oglądała seriale. No i

Weronika, jest w ciąży

Dowiedziała się miesiąc temu! A co było wcześniej?

Zapadła ciężka cisza. Weronika usłyszała teatralne westchnienie matki, to znane Co za bezduszna córka, źle cię wychowałam.

Mamo, to moje mieszkanie. Wykupiliście udział cioci Grażyny dla mnie, prawda?

Technicznie głos stał się chłodny należy do rodziny. Tylko pozwalamy ci w nim mieszkać.

Weronka zamknęła oczy. Znowu to samo.

Myślałam, iż to prezent. Za dyplom.

Oczywiście! Ale wiesz, iż w rodzinie trzeba

Co trzeba? przerwała. Znosić, jak Kinga wyjada moje zapasy, używa moich kosmetyków i zaprasza chłopaka, gdy mnie nie ma? Tego samego, który ją zostawił z brzuchem, nawiasem mówiąc.

Weronika! Ton stał się twardy. Ciocia Grażyna tak wiele dla nas zrobiła! Kiedy tata chorował, kto nam pomagał? Kto się tobą zajmował, gdy ja harowałam dzień i noc?

Westchnęła. Znała tę przemowę na pamięć. Wieczny dług wobec cioci Grażyny.

Jestem wdzięczna, naprawdę. Ale to nie znaczy, iż muszę

Dzwoniła wczoraj przerwała matka. Płakała. Mówi, iż dręczysz Kingę przez błahe sprawy.

Weronika parsknęła śmiechem.

Błahe? Wzięła mój nowy sweter bez pytania i ubrudziła sokiem! I jeszcze powiedziała: Nie gniewasz się, jesteśmy rodziną. choćby nie przeprosiła!

Boże, to tylko ubranie

Nie chodzi o sweter! Ścisnęło ją w gardle. Chodzi o szacunek. Granice. Wracać do domu i czuć się obco.

Znowu cisza. Wtedy matka szepnęła przekonująco:

Babcia byłaby tak rozczarowana. Dla niej rodzina była

Nie przerwała. Nie przywołuj jej przy każdej kłótni.

Ale to prawda! To mieszkanie pochodzi z jej spadku. Chciała, żeby

Co? Żebym Kingę trzymała u siebie do śmierci? Żebym znosiła jej kaprysy? Że

Telefon zadrżał: ciocia Grażyna. Oczywiście.

Mamo, dzwoni ciocia. Pewnie chce mi powiedzieć, jaką jestem okropną kuzynką.

Odbierz. Bądź rozsądna.

Dobrze westchnęła. Oddzwonię później.

Przełączając rozmowę, przygotowała się na wyrzuty.

Halo, ciociu?

Kochanie! Przesłodzony głos. Jak się masz, moje słoneczko?

Słoneczko. Weronika skrzywiła się. Ten przezwisko nie wróżył nic dobrego.

W porządku.

Kinga wspomniała o nieporozumieniach między wami?

Wzrok poniósł do sufitu. Nieporozumienia. Jasne.

Ciociu, mówiłaś o dwóch tygodniach. Miesiąc, maks.

Liczysz jak księgowy! Wymuszony śmiech. W rodzinie się tak nie robi.

A co się robi w rodzinie? Gniew narastał. Kraść moje rzeczy? Zapraszać gości pod moją nieobecność?

No Kinga jest po prostu towarzyska, ona

Przyzwyczaiła się, iż ktoś za nią wszystko rozwiązuje. Rodzice wykupili twój udział. To był prezent dla mnie.

Nie do końca głos stał się lodowaty. To rodzinny spadek. Z mamą ustaliłyśmy

Że sprzedałaś swój udział moim rodzicom. Po rynkowej cenie.

Zawsze te pieniądze! Histeryczne nuty. A dziecko Kingi? Myślałaś o tym? Gdzie ona pójdzie?

Ma chłopaka. Ojca, nawiasem mówiąc.

Nieodpowiedzialny typ! Wyjechał z Warszawy, gdy dowiedział się o ciąży.

Ciekawe dlaczego pomyślała, zanim odpowiedziała:

Macie z wujkiem Jackiem trzypokojowe. Dlaczego Kinga nie mieszka z wami?

Wymowne milczenie.

To skomplikowane. Jacek pracuje zdalnie. Poza tym, tak dobrze się dogadujecie! To dobre przygotowanie do macierzyństwa dla ciebie.

Tak dobrze. Gorzki uśmiech. Kinga wieczna lekkoducha, a ona, ta poważna, zawsze musiała ustępować.

Nie mogę tak dalej. Musi się wyprowadzić.

Co?! Głos stał się piskliwy. Jest w ciąży! Chcesz ją zestresować tak, iż poroni?

Weronika powstrzymała obelgi. Ostateczna broń: poczucie winy przez pełnomocnika.

Nie wyrzucam jej od razu. Ma miesiąc na

Dzwonię do twojej matki! To skandal! Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiliśmy!

Rozmowa się urwała. Jej dłonie drżały.

Drzwi wejściowe zatrzasnęły się. Zaskrzypiały obcasy.

Werka! Słodki głos. Zgadnij, kogo spotkałam? Olę z liceum! Wyszła za bogacza z IT. Pierścionek umierasz z zazdrości!

Kinga weszła, opalona, z idealnym manicure, w drogich dżinsach. Zero oznak kryzysu.

Słuchaj, może przemeblujemy? Rzuciła się na krzesło. Kanapę pod okno? I kącik dla dziecka

Weronika wpatrywała się w nią, czując, jak pęka jej ostatnia cierpliwość.

Kinga, musimy pogadać.

Nie teraz, co? Machnęła ręką. Ból głowy. Te hormony! Idę się położyć.

Kinga. Podniosła głos. Musisz się wyprowadzić.

Osłupienie.

Co?

Masz miesiąc na znalezienieKinga wybuchnęła płaczem, ale gdy w drzwiach stanął wujek Jacek z torbami, zrozumiała, iż tym razem rodzina nie stanie po jej stronie a Weronika, patrząc, jak pakują jej walizki, poczuła, jak ciężar lat niesprawiedliwości w końcu opuszcza jej ramiona.

Idź do oryginalnego materiału