Podjęła już swoją decyzję

twojacena.pl 1 dzień temu

— Dlaczego jeszcze nie jesteś ubrany? — Stała w drzwiach, ledwo powstrzymując irytację. — Zapomniałeś, jaki dziś dzień?

— A co jest dzisiaj? — choćby nie podniósł wzroku z telewizora, leniwie przeskakując kanały. — Znowu gdzieś musimy jechać?

— Mamy jechać do szpitala! Lena urodziła, sam słyszałeś. Pierwsza z naszego towarzystwa została mamą. Musimy ją pogratulować!

— Gratulować z czego? — Mężczyzna uśmiechnął się szyderczo, nie przestając klikać pilota. — Z nieprzespanych nocy? Z płaczu dziecka? Z tego, iż życie już do ciebie nie należy? Wątpliwe powody do świętowania.

— Co ty mówisz? Sam przecież marzyłeś o dzieciach! Mówiłeś, iż chcesz, żeby po domu biegały małe nóżki. Żeby dziecięce rączki obejmowały cię za szyję. Mówiłeś — troje, nie mniej! Czy to mi się przyśniło?

— Tak, mówiłem. Ale przyznaj, iż to ładnie brzmi. Kobiety to lubią. No i ty się rozczuliłaś — spokojnie odparł Igor.

Kinga bez słów opadła na kanapę. Cała jej twarz zastygła w osłupieniu.

— Po prostu nie chcę dzieci. Co w tym złego? Większość facetów ich nie chce. Nie myślałaś, iż można żyć dla siebie? Podróże, hobby, wolność… A wy od razu — dzieci, rodzina, pieluszki.

— Zawieziesz mnie? — Jej głos stał się lodowaty. Nie mogła powstrzymać urazy — przecież właśnie dziś chciała mu powiedzieć najważniejszą nowinę w swoim życiu.

— Bez nas się nie obejdą? Nie chcę widzieć tej głupiej krzątaniny, cmokania i płaczu. Pójdziesz później. Może i sama zrezygnujesz z rodzenia.

Nie mówiąc już nic, Kinga wyszła do sypialni. Po kwadransie wróciła w eleganckiej, wyrazistej stylizacji. Taksówka już czekała — dzięki Bogu, nie będzie słuchać ponurych komentarzy Igora.

A była tak blisko szczęścia… Dziś rano zobaczyła te dwie kreski na teście. Chciała mu podarować tę wiadomość wieczorem. Ale teraz… teraz nie wiedziała, czy ma prawo o tym wiedzieć.

Kinga zawsze pragnęła stabilności. Pracowała już podczas studiów, skończyła z wyróżnieniem, miała dobrą pracę, stały dochód, własne mieszkanie — prezent od rodziców. Wszystko zrobiła jak trzeba. I była gotowa na dziecko. Tylko ten mężczyzna, którego widziała jako ojca przyszłych dzieci, okazał się tylko dobrym aktorem.

Igor wydawał się dojrzały, pewny, poważny. Jego wiek, słowa, spojrzenia — wszystko budziło zaufanie. Dopiero dziś zdjął maskę.

— Już podjęłam decyzję — szepnęła do pustki taksówki. Kierowca, starszy, milczący mężczyzna, odwrócił głowę, spojrzał na nią uważnie i niespodziewanie powiedział: — Gratuluję.

Kinga zmieszała się. Podziękowała i pobiegła do wejścia. Tam, jaśniejąc radością, stała Lena z małym zawiniątkiem w rękach. Ojcowskie ramiona już trzymały malucha. Powietrze było przesiąknięte miłością.

— Gratuluję, kochanie! — Kinga przytuliła przyjaciółkę. — Jak go nazwaliście?

— Janek, po tacie. Chcę, żebyś została chrzestną.

— Z przyjemnością — uśmiechnęła się Kinga, ale serce się ścisnęło. Wszystko, czego pragnęła, było tu, przed nią, ale nie z nią.

— Coś się stało? — cicho spytała Lena, gdy odeszły na bok.

— Igor cały czas kłamał. Nie chce dzieci. A mówił, iż chce. A najgorsze — jestem w ciąży. Dowiedziałam się dziś. I teraz… teraz muszę wybrać.

— Kinga, mężczyzn nie brakuje. Ale szansa na bycie mamą — już tak. Moja siostra, na przykład, nie może mieć dzieci. Płakała z euforii i bólu, gdy dowiedziała się, iż ja rodzę. Nie powinnaś rezygnować ze swojego marzenia.

— Tak myślę. jeżeli on nie zmieni zdania — odejdę. Moi rodzice będą szczęśliwi, iż zostaną dziadkami.

Igor nie zmienił zdania. Mówił, iż dzieci to balast, strata sił, czasu i pieniędzy. Kinga nie dyskutowała. W środku wszystko już postanowiła.

Trzy lata później.

— O, Igor! — Była sąsiadka prawie w niego wpadła na lotnisku. — Gratulacje z okazji syna!

— Pomyłka, nie mam dzieci — rzucił zimno.

— Jak to? Widziałam Kingę — z wózkiem. Chłopczyk ma z cztery miesiące. Umiesz liczyć, prawda?

Igor zbladł. Nie wiedział. Albo nie chciał wiedzieć. A teraz… teraz było za późno.

— Gdzie ona? Gdzie ją widziałaś?

— Nie powiem. Przypadkiem się spotkałyśmy. A ty, jak się okazuje, jesteś z tych… którzy dziecka nie uznali.

Został sam. Dopiero teraz zaczął rozumieć, co stracił. Ale gdy po trzech latach w końcu odnalazł Kingę, było już za późno. Chłopczyk nazywał tatą kogoś innego. Igor nie mógł rywalizować. Ano miłością, ani czynami, ani sercem.

Zakończenie było przesądzone. Kinga wybrała dobrze.

Idź do oryginalnego materiału