Polski system edukacji jest już od wielu lat przestarzały i nie przystaje do warunków, w jakich chcą się uczyć młodzi ludzie.
Mikołaj Marcela, pisarz i ekspert ds. edukacji dzieci, opowiedział o tym, czego w polskich szkołach brakuje i czego najbardziej boją się uczniowie.
Autor przyznał, iż jego marzeniem jest, by polskie szkoły działały jak Netflix: były elastyczne, pozwalały dzieciom na indywidualność i samodzielne decydowanie o przyswajanej wiedzy.
Dzieci nie czują się poważnie traktowane w szkole
Uczniowie w szkole nie mają łatwo. Nie dość, iż system polskiej edukacji nie przystaje do rzeczywistości, to dodatkowo wciąż narzuca się dzieciom i młodzieży nowe zasady, zmienia wytyczne np. do matury i daje ciągłe zastępstwa nauczycieli, bo coraz więcej z nich odchodzi ze szkół. Nastolatki narzekają, iż w szkole nikt nie traktuje ich poważnie, a stosunek wobec nich można nazwać niewolnictwem.
Wykładowca Uniwersytetu Śląskiego, Mikołaj Marcela, napisał książkę o tym, jak czują się uczniowie wrzuceni w polski system edukacji, który – delikatnie mówiąc – kuleje. W najnowszej rozmowie z nim, którą można przeczytać na radiozet.pl, zapytano pisarza i specjalistę od edukacji dzieci o to, co dzieciom i młodzieży najbardziej przeszkadza w polskich szkołach.
Autor książki "Wszystko, czego ci nie mówią, gdy jesteś nastolatkiem" przyznał wprost, iż nie jest fanem obecnego systemu edukacji. Opowiedział o tym, iż według niego to nie nastolatki "mają trudny wiek", tylko zachowują się w buntowniczy sposób ze względu na burzę hormonalną i dojrzewanie, ale również dlatego, iż są złe i sfrustrowane tym, w jakim systemie muszą się edukować.
Brak empatii i wrzucenie w system
Marcela przyznał, że, pisząc książkę, rozmawiał z wieloma nastolatkami. Wnioski, jakie wysnuł z tych rozmów, dotyczą przede wszystkim tego, jak bardzo szkoła krzywdzi tych młodych ludzi. Czują się w niej niedocenieni, traktowani z góry, głupi, wykorzystani niczym niewolnicy. Wspominają, iż restrykcje w szkołach działają na nich jeszcze gorzej, bo uczniowie, zamiast słuchać się, jeszcze bardziej chcą sprawdzać granice.
Wystarczyłoby natomiast w miejsce surowych reguł dać im więcej wsparcia ze strony rodziców i nauczycieli. Tak naprawdę to jak funkcjonuje polski system edukacji (oparty na nakazach i zakazach), sprawia, iż jest po prostu trudny do udźwignięcia dla młodych ludzi. Stworzyli go bowiem dorośli na podstawie własnej wiedzy i doświadczenia, ale nie myśląc o perspektywie dzieci i o tym, czego one tak naprawdę potrzebują.
Marcela wspomina również, iż według przeprowadzonych przez niego rozmów uczniowie są bardzo przemęczeni. Od 4. klasy szkoły podstawowej wciąż przygotowuje się ich do jakichś egzaminów i sprawdzania ich wiedzy, zamiast skupić się właśnie na procesie nauczania. Przez to teraz dla uczniów największą zmorą jest matura i egzamin 8-klasisty, bo ciągle wywiera się na nich presję, by się do nich uczyli.
Za duże obciążenie dzieci
Dodatkowo często szkoły wymagają od dzieci, aby poświęcały za dużo czasu w naukę: uczniowie mają zbyt wiele przedmiotów i materiału do opanowania. Do tego dochodzi "główny grzech polskiej szkoły", jak nazywa go autorka artykułu, czyli brak empatii. W polskim systemie edukacji brakuje jej nauczycielom i rodzicom w stosunku do dzieci, ale również matkom i ojcom w stosunku do nauczycieli.
Zamiast skupić się na dziecku jako młodym człowieku, który potrzebuje współczucia i wsparcia, nauczyciele, rodzice i władze szkół są skupieni na wynikach i rankingach, które nijak się mają do późniejszego życia dzieci.
Szkoła jak Netflix
Co ciekawe, Mikołaj Marcela zapytany o to, jaka jeszcze powinna być według niego szkoła, porównał ją do Netfliksa. Według pisarza powinna być systemem, w którym każdy wybiera to, co chce i na co ma ochotę. Szkoła, podobnie do platformy z filmami i serialami, powinna być miejscem, w którym użytkownik sam decyduje, co chce przyswoić, szanuje się jego indywidualne podejście.
Marcela wspomina, iż marzy o szkole, w której uczniom pozwala się uczyć w tempie dostosowanym do ich potrzeb i daje im możliwość samodzielnego decydowania, w jakim kierunku będzie przebiegała ich edukacja. Zaznacza również, iż już teraz polskie szkoły muszą nauczyć się szanować ograniczenia dzieci i młodzieży, wykazywać większą empatią i wyrozumiałością.
"Nastolatki są najbardziej niezrozumianą grupą społeczną. Traktujemy ich jak dzieci, a oczekujemy, iż będą się zachowywać jak dorośli. Nie są ani dziećmi, ani dorosłymi. Fajnie byłoby, gdybyśmy pamiętali o tym, iż nastolatki mają konkretne potrzeby, problemy i potencjał" – dodał Marcela w zakończeniu rozmowy.