Żądanie odszkodowania za opóźniony czy odwołany lot albo zgubiony bagaż to niemal codzienność. Z takiej procedury korzystają tysiące pasażerów linii lotniczych. Rzeczą niespotykaną jest za to, by to linia lotnicza domagała się rekompensaty od swojego klienta. Na taki nietypowy krok zdecydował się właśnie Ryanair. Prawnicy irlandzkiego przewoźnika wytoczyli proces swojemu rodakowi, który niedawno leciał z Dublina na Lanzarote. jeżeli sąd orzeknie na korzyść Ryanaira, mężczyzna będzie musiał za ten lot dopłacić ponad 15 tysięcy dolarów.
Bo pasażer był niesforny
Pozew nie mówi, co dokładnie zrobił ów pasażer. Prawnicy ogólnikowo napisali, iż "zakłócał spokój poprzez niesforne zachowanie". I rzeczywiście musiał być niesforny, bo pilot przerwał lot na Lanzarote i wylądował w Porto. Na lotnisku w tym mieście samolot spędził całą noc. Dla Ryanaira oznaczało to dodatkowe koszty, bo musieli m.in. opłacić nocleg wszystkim pasażerom. Wymieniona w pozwie kwota ma być właśnie rekompensatą za poniesione przez przewoźnika straty.
Przedstawiciele Ryanaira w komunikacie na temat pozwu dali wyraźnie do zrozumienia, iż są gotowi częściej korzystać z tej metody. Liczą jednak na to, iż przypadek "niesfornego" Irlandczyka będzie przestrogą dla innych. "Mamy nadzieję, iż ta akcja powstrzyma pasażerów od dalszych zakłócających loty zachowań, dzięki czemu pasażerowie i załoga będą mogli podróżować w komfortowych i pełnych szacunku warunkach" – czytamy w komunikacie, w którym Ryanair zapowiada strategię „zero tolerancji" dla niewybaczalnych zachowań.
Ryanair prawdopodobnie ma twarde dowody w postaci nagrań dokumentujących ekscesy Irlandczyka. Można więc założyć, iż proces jest adekwatnie wygrany, a "niesforny" pasażer będzie musiał sięgnąć głęboko do portfela. Wniosek jest więc prosty. jeżeli wkrótce, na przykład podczas nadchodzących ferii, planujecie lecieć na rodzinną wyprawę liniami Ryanair, to nie zmuszajcie pilota do nieplanowego lądowania. Bo to mogą być najdroższe ferie w waszym życiu.