Powrót z Żalem: Jak Zdrada Przerodziła się w Całkowitą Klęskę

twojacena.pl 4 godzin temu

Kamil leniwie wyleguje się na kanapie, wpatrzony w kolejny odcinek serialu, gdy do pokoju wchodzi ojciec. W jego głosie nie ma śladu wątpliwości:

— Synu, musimy porozmawiać.

— No to gadaj — odpowiada Kamil, nie odrywając wzroku od telewizora.

— Była u mnie twoja żona. Mówi, iż ostatnio dziwnie się zachowujesz. Masz problemy?

— Wszystko w porządku — macha ręką Kamil.

— W porządku? — Andrzej Janiak w milczeniu bierze ze stołu tablet, otwiera zdjęcie i przekręca ekran w stronę syna. Kamil patrzy — i zamiera.

Kiedyś Andrzej i Kinga byli przykładem idealnego związku — razem rozpoczęli biznes, razem szli przez życie, ale dopiero w wieku trzydziestu ośmiu lat urodził im się długo wyczekiwany syn. Kamila rozpieszczano, uwielbiano, wychowywano bez dyscypliny. Wyrosło z niego rozkapryszone, egoistyczne i leniwe dziecko.

Skończył studia ledwo zipiąc — i tylko dzięki pieniądzom rodziców — po czym oznajmił, iż jest zmęczony. Nie chciał pracować, tłumacząc, iż „i tak ma wystarczająco pieniędzy”.

Andrzej nalegał na samodzielność, ale Kinga zawsze stawała w obronie syna:

— Niech odpocznie. Jeszcze zdąży się w życiu namęczyć.

Mąż tylko machnął ręką, widząc, iż syn do niczego się nie nadaje.

Kamil wiódł próżniacze życie. Imprezy, zagraniczne wojaże, ciągła zmiana dziewczyn. Rozbił drogą, podarowaną mu przez rodziców furę — sam wykaraskał się z wypadku, ale matka wskutek szoku trafiła do szpitala i po roku zmarła. Jej śmierć oznaczała koniec wszelkich zasad w życiu Kamila. Zaczął opróżniać konto matki, choćby tego nie ukrywając.

Później przyprowadził do domu nową kobietę — Wiolę. Młoda, efektowna, bezczelna. Ojciec od razu wyczuł, iż to kiepski pomysł. Próbował przemówić synowi do rozsądku:

— Zosia to idealna dla ciebie kobieta. Mądra, spokojna, gospodarna. Kocha cię od dzieciaka.

— Zosia to nudziara — odparował Kamil. — A Wiola to całe życie.

Ale „całe życie” gwałtownie zamieniło się w koszmar. W domu odbyła się dzika impreza, wszystko przewrócone do góry nogami, gosposia w płaczu, ojciec wściekły.

— Albo bierzesz się w garść, albo wynoś się stąd.

Kamil odpowiedział butnie:

— Co, nie mogę w swoim domu przyjąć gości?

— To mój dom — spokojnie odparł Andrzej. — Ty masz tylko mieszkanie. Idź tam — i hulaj do woli.

Syn wyszedł, ale przez cały czas wyciągał pieniądze z konta matki. Okazało się, iż Wiola była z nim nie z miłości. Po kilku latach zostali bez grosza przy duszy i sprzedali choćby mieszkanie, żeby spłacić długi. A potem Wiola zniknęła z innym facetem, zostawiając Kamila z niemowlęciem na rękach.

Tak Kamil wrócił — z sześciomiesięcznym Wiktorem na rękach, blady, wynędzniały, upokorzony.

— Nie mam gdzie iść — wyszeptał.

Ojciec go wpuścił. Ale postawił trzy warunki: wziąć się w garść, znaleźć pracę i ożenić się… z Zosią.

I Zosia się zgodziła. Przez te lata pozostała wierna uczuciu. Pokochała dziecko jak własne, a test DNA potwierdził: Wiktor to prawdziwy wnuk Andrzeja Janiaka.

Przez trzy lata w domu panował spokój. Kamil, wydawało się, zmienił się na lepsze. Pracował, nie imprezował, dbał o rodzinę. Ale potem zaczął się dziwnie zachowywać. Znikał wieczorami, jego nastrój się zmieniał. Pewnego dnia ojciec postanowił poznać prawdę — zlecił ochronie śledzenie syna. I otrzymał zdjęcia: Kamil spotykał się z Wiolą.

— Dlaczego się z nią widywałeś? — zapytał Andrzej, rzucając przed synem tablet.

— To matka mojego dziecka — odpowiedział Kamil.

— To źródło twoich nieszczęść. Nie zbliżaj się do niej. I niech ona zapomni drogę do naszego domu. Dopilnuję, żeby straciła wszelkie prawa.

Tydzień później Kamil zniknął. Ostatni raz widziano go, jak wsiadał do samochodu z Wiolą.

Andrzej Janiak nie przeżył tej zdrady. Zosia i Wiktor byli przy nim w jego ostatnich dniach. A Kamil? Pojawił się dopiero cztery miesiące później — opalony, wypielęgnowany, z Wiolą pod rękę.

— Cześć — uśmiechnął się do Zosi. — A ty taka sama. Przyszliśmy w sprawie spadku.

— Niepotrzebnie. Wszystko już dawno załatwione — odparła Zosia. — Wiktor, idź proszę na górę. Muszę porozmawiać z ojcem.

Chłopiec posłusznie wyszedł. A Zosia, nie tracąc spokoju, powiedziała:

— Cały majątek należy do mnie i do Wiktora. Prawnie jestem jego matką.

— Co?! — wzdrygnęli się Kamil i Wiola.

— Wszystko jest uregulowane prawnie. Wasze prawa zostały unieważnione. Nic nie dostaniecie.

— Jesteśmy rodzicami! — oburzyła się Wiola.

— Nie. Rodzice to ci, którzy są obok — cicho powiedział Wiktor ze schodów. — Zosia to moja mama. A wy jesteście nikim.

Ochrona w milczeniu wyprowadziła nieproszonych gości. Kamil zrozumiał — przegrał. Jak zawsze.

Idź do oryginalnego materiału