Poziom zero, czyli warsztaty improwizacji dla wszystkich

angora24.pl 11 godzin temu

Rozmowa z prowadzącym warsztaty improwizacji Remigiuszem Jankowskim

W Teatrze Komedii Impro, obok spektakli, pojawiła się nowa inicjatywa – warsztaty improwizacji. Zaczęło się od „Środowego resetu”, a teraz ruszacie z cyklem „Poziom zero”.

„Poziom zero” to zorganizowany cykl warsztatów, jakich bardziej na poważnie. Podczas zajęć można dowiedzieć się, czym w ogóle jest improwizacja, jakie zasady nią kierują. Podczas ośmiu spotkań nauczymy się podstawowych reguł poruszania się po scenie, reagowania na partnera i słuchania. Przede wszystkim będziemy się bardzo dobrze bawić, w przyjaznej i nieoceniającej atmosferze.

Nazwa „Poziom zero” kojarzy się ze szkolną zerówką. Czy to trafne porównanie?

Całkiem słuszne, bo to jest właśnie taka zerówka. Większość grup impro tak właśnie nazywa swoje podstawowe warsztaty. Co ważne, aby wziąć w nich udział, nie trzeba mieć absolutnie żadnego doświadczenia scenicznego ani w improwizacji. To warsztat nie tylko dla osób, które myślą o występowaniu, ale dla wszystkich. Reguły improwizacji można z powodzeniem wprowadzać w życie codzienne, dlatego jest to propozycja dla wszystkich.

Skoro jest zerówka, to czy będą też kolejne klasy? Jak wygląda ścieżka rozwoju?

Myślę, iż będą trzy lub cztery poziomy warsztatów. Oprócz tego pojawią się zajęcia uzupełniające i specjalistyczne dla osób, które ukończą poziom zero lub pierwszy. Będą one poświęcone np. scenom dwójkowym, emocjom na scenie, czy też odgrywaniu wiarygodnych postaci. W improwizacji opieramy się głównie na własnej osobowości, ale w bardziej zaawansowanych formatach można kreować również postaci charakterystyczne, które potem na scenie nas nieco maskują.

Dla kogo lepszy byłby „Środowy reset”, a dla kogo „Poziom zero”? W końcu to drugie to poniekąd zobowiązanie. Trzeba być zmobilizowanym, aby przyjść na osiem spotkań co tydzień…

Improwizacja jest taką sztuką, do której można dołączyć w dowolnym momencie. Myślę, iż osiem spotkań nie jest dużym zobowiązaniem; to nie jest semestr w szkole czy na studiach. W ciągu tych ośmiu tygodni nauczymy się podstawowych reguł i jak poruszać się po scenie impro. Natomiast „Środowy reset” jest dla tych, którzy chcą się rozluźnić w środku tygodnia, aby „przetrwać” do weekendu. Przestawiamy nasz mózg na większą orientację na świat zewnętrzny, wychodzimy z własnej głowy. Myślę, iż improwizacja jest najlepszym rozwiązaniem w takim wypadku.

„Środowy reset” bardziej dla rozluźnienia, a „Poziom zero” bardziej dla zawodowego podejścia, tak? A może warto zapisać się na oba warsztaty?

Jeżeli ktoś zapisze się na „Poziom zero”, to będzie miał to, co na „Środowym resecie”, ale w innej formie. „Środowy reset” jest dla osób, które po prostu chcą się dobrze bawić i zrelaksować. Natomiast „Poziom zero” daje możliwość dalszego rozwoju w improwizacji. Myślę, iż o ile ktoś chce przyjść na „Poziom zero”, to na drugim warsztacie nie będzie się nudził, ale uczęszczanie na niego nie jest potrzebne.

Czy warsztaty kończą się jakimś egzaminem lub pokazem? Niektórzy mogą obawiać się występu przed publicznością.

Warsztaty „Poziom zero” zakończą się pokazem, podczas którego uczestnicy przedstawią, czego się nauczyli. Będą mogli zaprosić swoje rodziny i znajomych. Osobiście będę dbał o bezpieczeństwo i samopoczucie wszystkich. Udział w tym pokazie jest całkowicie dobrowolny i nie jest warunkiem ukończenia warsztatów. Pokazy będą tylko i wyłącznie dla osób, które chcą wystąpić.

Porównaliśmy warsztaty improwizacji do szkoły. Czy będą zadawane prace domowe?

Pracy jako nauki tekstów czy regułek nie będzie.

Jeżeli kogoś nie będzie na zajęciach, na przykład w środku kursu, z powodu wyjazdu czy choroby, będzie to problemem?

Jeżeli będą to pojedyncze nieobecności, to nie wpłyną na nasz rozwój improwizatorski. Sześć spotkań to liczba, na której myślę, iż należałoby być. o ile ktoś wie, iż nie będzie w stanie przyjść na tyle warsztatów, to lepszym rozwiązaniem będzie poczekanie na formułę weekendową. Mamy zamiar taką wprowadzić w przyszłości.

Kto zwykle przychodzi na takie warsztaty? Czy trzeba mieć jakieś specjalne predyspozycje?

Absolutnie nie. Improwizacją zajmują się ludzie ze wszystkich grup społecznych i zawodowych – lekarze, sprzedawcy, pracownicy korporacji. Przekrój jest ogromny i to jest w tym fantastyczne. Na scenie okazuje się, iż dzięki improwizacji jesteśmy w stanie znaleźć wspólny język z każdym. Nie ma tu też granicy wiekowej. Jedynym warunkiem jest to, iż warsztaty improwizacji przeznaczone są dla osób dorosłych, żeby wszyscy się czuli komfortowo w swoim towarzystwie.

Teatr Komedii Impro. Warsztaty prowadzone przez Remigiusza Jankowskiego

Załóżmy, iż jestem szefem firmy i chciałbym zintegrować swój zespół. Na który warsztat powinienem ich wysłać?

W takiej sytuacji najlepiej zamówić warsztat dedykowany dla firmy. Jesteśmy w stanie dopasować program do konkretnych potrzeb. Po rozmowie i zdiagnozowaniu, jakie kompetencje firma chciałaby wzmocnić u swoich pracowników, dobieramy odpowiednie ćwiczenia i gry, aby osiągnąć pożądany cel.

Czy jest ktoś, komu odradzałbyś udział w warsztatach? Na przykład osoby bardzo nieśmiałe?

W każdej grupie impro powinny być różne elementy, czyli aktorzy o różnych umiejętnościach. W improwizacji każdy ma swoje tempo otwierania się i „łapania”. To nie jest tak, iż jeżeli czegoś nie opanujesz na drugich zajęciach, to się nie nadajesz. Niektórzy potrzebują więcej czasu. Sztuka improwizacji kojarzy się z brakiem ograniczeń. I wydaje się, iż skoro ich nie ma, to wbrew pozorom jest trudniej. W rzeczywistości improwizacja ma mnóstwo reguł i zasad, które na początku bardzo ułatwiają działanie. Kiedy się je pozna i wdroży, improwizacja staje się przyjemnością.

Wyszło na to, iż improwizacja jest bardzo uporządkowana.

Może być. Tak jak powiedziałem, są różne typy osobowości w improwizacji. Gdyby wszystko było uporządkowane, byłoby po prostu nudne. Najpierw trzeba poznać reguły, żeby je potem łamać. Osobowością idealną do tego jest tzw. „pirat”, czy też „faktor X”. On łamie wszystkie reguły, nie przestrzega ich, wprowadza zamieszanie w improwizacji, ale wtedy musi pojawić się ktoś, kto jest tak zwanym „klejem”. Ale bez tego „pirata” nie byłoby zabawy.

A co z grupami? Lepiej pracuje się z ludźmi, którzy dobrze się znają, czy z zupełnie obcymi osobami o różnym pochodzeniu i w różnym wieku?

Obie sytuacje są świetne. Dziewczyny, które znają się od lat, mogą na warsztatach odkryć coś nowego o sobie nawzajem. Z kolei ludzie, którzy pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego – jak student dziennikarstwa i senior pracujący jako portier – nagle odnajdują wspólną płaszczyznę porozumienia, którą staje się improwizacja i otwarcie na świat.

Na koniec: co jest warunkiem, by pójść na wyższy poziom, na przykład „Poziom pierwszy”?

Rozmawiamy z dyrektor artystyczną, Marią Gudejko, aby warunkiem wstępu na poziom pierwszy było ukończenie jakiegokolwiek poziomu zero w którejkolwiek ze szkół. Nieważne, czy to będzie u nas w Teatrze Komedii Impro, czy gdzieś indziej w Łodzi, czy we Wrocławiu, czy w Krakowie. Zapraszamy serdecznie wszystkich, którzy chcieliby spróbować improwizacji i zobaczyć, w jaki sposób może pomóc w codziennym życiu.

Remigiusz Jankowski
Idź do oryginalnego materiału