Próbowała skłócić syna z jego ciężarną żoną

newsempire24.com 17 godzin temu

19kwietnia 2025 dziennik

Dziś znów doszło do potyczki między moją żoną Jagodą a teściową, Natalią Leoniewicz. Wszystko zaczęło się od zwykłego, niegroźnego komentarza: Mamo, mówią, iż stałaś się dziwna. Jagoda westchnęła i odpowiedziała Ach, mamo mówi. W mojej głowie od razu pojawiła się ostatnia kłótnia, w której Natalia opowiadała Jagodzie o swoim smutnym dzieciństwie, a potem nieprzerwanie wracała do tematu.

Pani Natalko, może zmienimy temat? zagaiła Jagoda uprzejmym, ale stanowczym tonem. Teściowa, dopiero co rozpoczęła swój długi monolog o trzech nieudanych ciążach, zatrzymała się w pół zdania, spojrzała na młodą kobietę ze zdziwieniem i z powagą: Jagodo, chcę cię wesprzeć.

Dziękuję, ale nie potrzebuję wsparcia od kogoś, kto ma taką empatię jak kromka chleba, odparła Jagoda. Co, nazywasz mnie głupią? w oczach Natalii pojawiły się łzy.

Gdyby to była inna sytuacja, Jagoda spróbowałaby załagodzić spór, może wymyśliłaby wymówkę o pilnym telefonie służbowym i zniknęła z domu. Zamiast tego, w piątym miesiącu ciąży, zamieniła się w osobę, która zamiast rozmawiać, od razu pyta: Gdzie jest mój koń i chałupa, i co dalej?.

Jak mam cię nazwać, kiedy już setki razy powiedziałam, iż nie chcę rozmawiać o twoich nieudanych doświadczeniach macierzyńskich? pytała, a w tle rozbrzmiewał mój wewnętrzny głos: Mój przyjaciel, wysoki funkcjonujący autystyk, potrafi nagle tańczyć w centrum miasta, ale nie rozumie żartów, więc i on nie powinien rozmawiać z ciężarną kobietą o takich sprawach.

Złość Jagody eksplodowała. Jesteś nie tylko głupia, ale i bezwzględna! Nie słyszałam od ciebie słowa uprzejmości. Gdy zamknęła drzwi, westchnęła, wciągnęła głęboki oddech i uśmiechnęła się, jakby właśnie odniosła zwycięstwo. W tej chwili myślałem, iż przez kilka tygodni (a może na zawsze) zostanę od niej odciągnięty.

Jednak te słowa nie przyniosły spokoju. Nasz syn, Kuba, przyjdzie niedługo na świat, a ja przy kolacji siedziałem milcząco, zamyślony. Jagoda próbowała rozmawiać, ale ja odpowiadałem tylko krótkimi frazami, jakby myśli uciekły gdzie indziej. Nie mogłem połączyć mojego milczenia z poranną kłótnią z mamą; zakładałem, iż jest zajęty w pracy lub coś się stało, o czym nie chce mi mówić.

Kilka dni później Jagoda podjęła rozmowę o zupełnie innym temacie. Zapytała: Słyszałaś kiedyś o depresji poporodowej? Może u ciężarnych też się pojawia. Ja odpowiedziałem: Może, ale nie wydaje mi się, iż to ja jestem w depresji. Zaproponowałem, iż mogę pójść do psychiatry, ale tylko pod warunkiem, iż Jagoda pójdzie ze mną i wyjaśni lekarzowi, co w moim zachowaniu mogło wzbudzić jej podejrzenia.

Następnie, nie dając się dłużej dusić, powiedziałem: Piotrze, jeżeli ktoś ma iść do specjalisty, to twoja mama. Wiesz, co mi powiedziała?. Jagoda skinęła głową. Wiem, iż ciągle się kłócicie. Mama uważa, iż celowo jej podpuszczasz, podając nieodpowiednie porady dotyczące masek do włosów.

Co? Piotrze, widzisz, iż nie rozumiesz naszych żeńskich sztuczek. Gdybyś był świadomy, od razu zauważyłbyś podstęp. Jagoda w ciągu trzech minut wyjaśniła, iż nie mogła polecić Natalii maseczki do włosów, bo jej własne włosy, od zawsze gęste i naturalne, nigdy nie były farbowane ani prostowane. Maska dla zdrowych włosów nie sprawdzi się przy osobie, która regularnie używa chemii, choćby tej, którą nazywa się biokręcenie.

Pokazała mi wiadomość, w której wysyłała prawidłowy adres, by Natalia mogła odebrać paczkę od mojego przyjaciela. Teraz rozumiem, dlaczego się myliłem. Przepraszam, iż wierzyłem mamie.

Rozmowa zmieniła się w konfrontację: Chcesz powiedzieć, iż ona zabije mnie? wpadł w szał Piotr. Po tym, jak zadzwonił do matki, wrócił do domu i postawił mnie przed faktem nie będziemy już utrzymywać kontaktu z Natalią.

Byłam w tym momencie szczęśliwa. Teściowa stała się dla nas ciężarem, a jej próby oczerniania mnie przed własnym mężem były bezsensowne. Rodzina Piotra długo lamentowała, iż porzucił matkę na rzecz innej kobiety. On odparł: Nie jest to obca osoba, to matka mojego dziecka, ale jeżeli ona jest przyczyną wszystkiego, to ja nie będę jej słuchał.

Wszyscy oceniali sytuację, nie patrząc na stopień pokrewieństwa, a ja nie zamierzałem już zmieniać zdania. Zastanawiam się, po co matka chciała wmieszać się w nasz związek, ale nie spieszy się z odpowiedzią. To typowa historia matka nie chce podzielić syna z inną kobietą. Straciła go całkowicie, a winę ponosi jedynie ona.

Krewna krzyczała: Przynajmniej niech dziecko zobaczy babcię!. Na to Piotr odpowiedział: Dajcie babci wujka, a zobaczycie, jak długo wytrzymaą wasze silne małżeństwa. Wydawało mu się, iż spory z rodziną dają mu satysfakcję.

Jeszcze raz przeglądam rozmowy i widzę, iż przyjaciele Piotra nie chcą już zajmować się babcią, a ja, widząc jak moja matka jest niechętna, po prostu przestałem się wtrącać. Kilka uwag i sugestii, by rodzinie nie wchodzić w cudze sprawy, doprowadziło do zerwania kontaktu. Bez pomocy ze strony rodziny, nasz mały Kuba rośnie w spokoju i ciszy. Piotr i ja staramy się, by ten spokój trwał jak najdłużej, zwłaszcza w pierwszych latach jego życia.

Widzimy, iż mimo wszystko Jagoda wciąż ma mocne zęby po ciąży, a ja nie różnię się skromnością. Skromność dziś nie sprzyja praktycznym działaniom, ale przynajmniej pozwala mi zrozumieć, kiedy trzeba odciąć toksyczne relacje.

Lekcja, którą wyniosłem z tego całego zamieszania: nie warto pozwalać, by czyjeś nieprzepracowane żale wciągały nas w spiralę konfliktu. Lepiej od razu rozpoznać, które relacje są zdrowe, a które jedynie obciążają, i podjąć decyzję, by chronić najbliższych.

Idź do oryginalnego materiału