—Proszę pana… weź moją siostrzyczkę… już długo nic nie jadła — ten głos przerwał poranny gwar na ulicy.

newskey24.com 2 dni temu

Proszę pana zabierzcie moją siostrzyczkę od dawna nic nie jadła ten głos nagle przeciął poranny gwar ulicy, zmuszając Igora Lewszyna do gwałtownego obrotu.
Zatrzymał się, jakby uderzył w niewidzialną ścianę.
Proszę pana błagam jest bardzo głodna
Ten dziecięcy szept, pełen bólu i beznadziei, przebił się przez hałas samochodów i szmer przechodniów.
Igor biegł nie tylko biegł, zdawało się, iż wręcz leci pchany przez przekonanie, iż w jego życiu pozostało już tylko jedno ważne: praca.
Dziś rozstrzygała się sprawa warta miliony, a los kontraktu zależał od jego obecności na spotkaniu.
Od kiedy Rita jego ukochana, sens, oparcie zniknęła, żył tylko wtedy, gdy pracował.
Ale ten głos
Zmusił go do zatrzymania. Przed nim stał chłopiec, może siedmioletni, chudy, w pomiętym ubraniu, z przygaszonymi oczami i śladami łez na twarzy.
W ramionach trzymał zawiniętą w starą kołdrę dziewczynkę.
Dziewczynka była malutka i ledwo słyszalnie popłakiwała. Chłopiec obejmował ją z niezwykłą ostrożnością, jakby tylko on mógł ją ochronić.
Igor zawahał się. W głowie dudniło mu: Nie możesz się zatrzymywać.
Ale oczy chłopca to proszę dotknęło czegoś głęboko w nim, czegoś, co dawno temu zamknął na klucz.
Gdzie jest wasza mama? zapytał łagodnie, siadając obok chłopca.
Powiedziała, iż wróci niedługo ale nie ma jej od dwóch dni.
Przychodzę tu codziennie czekam na wszelki wypadek chłopiec drżał, a jego słowa drżały razem z nim, jak liście na wietrze.
Chłopiec miał na imię Maksim, a jego młodsza siostra Taisia. Zostali sami. Bez notatki, bez wyjaśnień.
Tylko mała nadzieja, za którą ten siedmiolatek kurczowo się trzymał.
Igor zaproponował, by coś zjedli, wezwać policję albo zgłosić do opieki społecznej.
Lecz gdy usłyszał słowo policja, chłopiec cofnął się i wyszeptał ze strachem:
Nie oddawajcie nas proszę. jeżeli się dowiedzą, zabiorą ją
W tej chwili Igor zrozumiał, iż nie może odejść. Po prostu nie był w stanie.
W pobliskiej kawiarni Maksim jadł, jakby nie widział jedzenia od dni, podczas gdy Igor ostrożnie karmił małą Taisię butelką.
Nie poznawał samego siebie: coś zaczynało budzić się w jego piersi, jak promień ciepła rozbijający lód w sercu.
Wyciągnął telefon i wybrał numer:
Odwołaj wszystko. Dzisiaj i jutro też. Wszystko.
Niedługo potem przyjechali policjanci, Gierasimow i Naumowa.
Rutynowa kontrola, standardowe pytania. Maksim rozpaczliwie ścisnął dłoń Igora:
Nie zostawicie nas, prawda?… Nie odda nas do domu dziecka
Igor, zaskoczony własnymi słowami, odparł:
Nie zostawię was. Obiecuję.
W biurze rozpoczęły się formalności.
Larisa Piotrowna, jego dawna znajoma i doświadczona pracownica opieki społecznej, zaoferowała pomoc.
Dzięki jej staraniom kwestia tymczasowej opieki została gwałtownie załatwiona.
To tylko na razie, aż znajdziemy waszą mamę powiedział Igor, bardziej dla uspokojenia siebie niż dzieci. Tylko na jakiś czas.
Zabrał dzieci do domu. W drodze panowała absolutna cisza.
Maksim, tuląc siostrę, milczał, tylko słodko do niej szeptał, jakby był jednocześnie bratem i ojcem.
Mieszkanie przywitało ich przestronnymi pokojami, miękkimi dywanami i dużymi oknami z widokiem na zachodzące nad miastem słońce.
Dla Maksima wszystko wyglądało jak bajka, luksus, którego nigdy nie znał.
Dla Igora jednak był to chaos. Nie wiedział, jak przygotować mleko, zmienić pieluchę ani ułożyć dzieci do snu.
Gubił się w harmonogramach, zapominał, kiedy karmić, a kiedy usypiać.
Ale Maksim był przy nim cichy, skupiony, jakby nieustannie oczekiwał, iż znowu zostanie sam.
Jednocześnie pomagał: delikatnie kołysał siostrę, śpiewał kołysanki i układał ją z troską, jakby robił to od zawsze.
Pewnej nocy Taisia nie mogła zasnąć. Wierciła się i wzdychała.
Maksim podszedł, przytulił ją i zaczął cicho nucić. W kilka minut dziewczynka spokojnie zasnęła.
Świetnie sobie z nią radzisz zauważył Igor, czując ciepło w piersi.
Po prostu się nauczyłem odpowiedział chłopiec spokojnie, bez wyrzutu. Tylko stwierdzenie faktu.
Wtedy zadzwonił telefon. To była Larisa Piotrowna.
Znaleźliśmy ich matkę. Żyje. Jest w trakcie leczenia uzależnienia, jej stan jest niestabilny.
Jeśli udowodni, iż może zająć się dziećmi, zostaną jej zwrócone. jeżeli nie trafią pod państwową opiekę. Albo ty mógłbyś przejąć stałą opiekę.
Igor milczał. W piersi zacisnął mu się węzeł.
Mógłbyś ich zaadoptować, jeżeli jesteś gotów.
Nie wiedział, czy był gotów na bycie ojcem, ale jedno było pewne nie mógł pozwolić, by te dzieci zniknęły z jego życia.
Tej samej nocy Maksim, siedząc z kredkami, zapytał cicho:
Znowu nas zabiorą? Stracimy ciebie?
Igor usiadł obok, mocno go przytulił, bez słów. Tym uściskiem chciał powiedzieć: już nie jesteś sam.
Nigdy was nie opuszczę. Obiecuję.
Tej nocy zadzwonił do Larisy:
Chcę oficjalnie przejąć opiekę. Na stałe.
Nie było łatwo: komisje, kontrole, wywiady, wizyty.
Proces się przeciągał, ale Igor się nie poddał. Jego celem było dwoje dzieci Maksim i Taisia.
Gdy opieka tymczasowa stała sięGdy opieka tymczasowa stała się stała, Igor po raz pierwszy od lat poczuł, iż jego życie znów ma sens.

Idź do oryginalnego materiału