Zimny jesienny poranek, lekki deszcz. Młoda dziewczyna, jeszcze dziecko, owinięta w mokrą narzutę, drżąca z zimna, szybkim krokiem kieruje się w stronę lasu. W dłoniach, przyciskając do piersi, trzyma bardzo małą torebkę. Patrząc wstecz, przyspiesza…
– Kocham Cię!
– Ja Ciebie też, zawsze będziemy razem!
Trzymając się za ręce, Kamila i Maks spacerowali ulicami swojej rodzinnej wsi. Marzyli o ukończeniu szkoły, pójściu na studia, o ślubie i życiu długo i szczęśliwie. Kamila zaczęła czuć się źle, myślała, iż pojawiła się choroba. Co się dzieje? Natalia, przyjaciółka Kamili natychmiast postawiła jej diagnozę:
– Tak, to ciąża…
Kamila pobiegła do Maksa:
– No co Ty, zwariowałaś? Jeszcze nie skończyłem szkoły, nie mam zawodu. Z czego chcesz żyć? Jedynym wyjściem jest usunięcie dziecka. Kamila wracała do domu i słowa Maksa dopiero w pełni zaczęły do niej trafiać. Mama rozpoczęła rozmowę z córką. Kamila niczego nie ukrywała: zawsze były z matką jak przyjaciółki – powiedziała wszystko tak, jak jest. Rodzice pokładali w córce wielkie nadzieje. Obiecali dziewczynie, iż wszystko będzie dobrze.
Szpitał położniczy. Kamila prosi o syna, ale z jakiegoś powodu ich spotkanie jest opóźnione. Co jest? Co się stało? Wieczorem, kiedy wszyscy bliscy poszli do pielęgniatki, Kamila poszła przynajmniej na chwilę spojrzeć na syna. Przechodząc obok pielęgniarki, usłyszała rozmowę:
„Jutro trzeba wszystko przygotować wcześnie. Matka Kamili przyjedzie po syna i zawiezie go do domu dziecka, a Kamilę trzeba jutro poinformować, iż jej syna już nie ma.” Kamila nie mogła zmrużyć oka. Nie czekając na świt, owinięta jakimś kocem, wzięła syna w ramiona i ostrożnie wyszła przez okno na pierwszym piętrze. Biegła, biegła i szeptała do syna przez całą drogę – „nie oddam Cię nikomu!” Za lasem znajdowała się mała wieś, w której mieszkała babcia Kamili. Przybiegła do niej, szlochając, opowiedziała wszystko, co się stało. Babcia przycisnęła Kamilę wraz z synem do siebie:
– Nie płacz! Nie oddam Cię nikomu!