Przerażająca wiadomość
"Kilka dni temu dostałam wiadomość w Librusie. Krótkie ogłoszenie: 'Zapisy na lipcowy dyżur przedszkolny realizowane są do końca tygodnia. W sierpniu placówka będzie zamknięta'. To wszystko. Bez słowa wstępu, bez omówienia, bez uprzedzenia na zebraniu. Jakby to była najzwyklejsza informacja, z którą mamy się po prostu pogodzić i zorganizować swoje życie w kilka dni.
Zamarłam. Czułam, jak kolana mi się uginają.
Przez cały sierpień nie będzie przedszkola? A co mają zrobić pracujący rodzice, którzy nie mają rodziny w pobliżu? Co z tymi, którzy nie mają tylu dni urlopu albo nie mogą go wziąć dokładnie w tym terminie? Co z dziećmi, które lubią swoją grupę i rytm dnia, które potrzebują stałości?
Zaczęłam pytać innych rodziców. Reakcje były bardzo podobne: konsternacja, frustracja, bezsilność. Wszyscy poczuliśmy się pominięci. Nikt z nami tego nie omówił. Nikt nie zapytał, czy damy radę. Nikt nie dał nam choćby kilku tygodni więcej, by zaplanować alternatywę. Być może takie są praktyki, ale dla nas 'świeżaków', ta wiadomość to coś jak grom z jasnego nieba.
Przedszkole, które miało być wsparciem, nagle zamyka drzwi, jakby problemy rodziców przestawały istnieć w sierpniu. I nie chodzi o to, iż nauczyciele nie mają prawa do urlopu. Mają. Ale można było to inaczej rozwiązać. Może więcej informacji, więcej czasu, więcej dialogu?
Tymczasem mamy tylko informację i zero empatii. Czuję się rozczarowana. I naprawdę nie spodziewałam się, iż jako mama w publicznym systemie edukacji będę musiała żonglować opieką nad trzylatkiem jak gorącym ziemniakiem.
W przedszkolu uczymy dzieci empatii, szacunku, współpracy. Czy nie powinniśmy oczekiwać tego samego od instytucji, które te wartości im przekazują?".