"W tym roku córka poszła do pierwszej klasy liceum. W szkole podstawowej świetnie się uczyła. Pamiętam, jak jeszcze nie tak dawno z podnieceniem wybierała szkoły średnie. Na liście znalazło kilka placówek, na których jej zależało oraz kilka rezerwowych szkół. Wyniki rekrutacji rozczarowały moje dziecko, a z przykrymi konsekwencjami mierzymy się do dziś.
Wierzyłam, iż jej się uda
Chciałam być wspierającym rodzicem, który wierzy w swoje dziecko. I tak naprawdę było, ja byłam święcie przekonana, iż wszystko jej się uda. Córka zawsze dobrze się uczyła, a także świetnie zdała egzamin ósmoklasisty. Nie miałam wątpliwości, iż dostanie się do wymarzonej szkoły. Na pewno do którejś z pięciu, które jej się bardzo spodobały. Na ostateczne wyniki czekała długo i całe lato było mocno nerwowe. Niestety koniec końców nie było dobrych wieści.
Niestety córka nie dostała się do żadnej ze szkół, na których bardzo jej zależało. Kolejne na liście były jedynie awaryjne i nie przywiązywała do nich zbytnio uwagi. Przeżyła więc olbrzymi zawód.
Próbowałam szukać plusów tej sytuacji, by jakoś pozytywnie ją nastawić na wrzesień. Niestety poszła do szkoły bez entuzjazmu i po ponad miesiącu wcale nie jest lepiej. Nic jej się nie podoba i co najgorsze – nie ma absolutnie motywacji do nauki. Oceny ma średnie, ale mam wrażenie, iż nie chodzi o poziom szkoły, ale o to, iż po prostu jej nie zależy.
Czuję, iż zawiodłam
Przeraża mnie, iż moja pracowita córka nagle straciła jakikolwiek zapał do nauki. Oceny mi oczywiście nie przeszkadzają, ale widać, jak bardzo ma olewczy stosunek do wszystkiego. choćby nie bardzo chce jej się chodzić do szkoły.
Najgorsze, iż mam wrażenie, iż to moja wina. Że to ja zwiodłam jako mama, bo nie okazałam własnemu dziecku odpowiedniego wsparcia. Chciałam zadbać o jej wysoką samoocenę, a cała sytuacja sprawiła, iż efekt jest zupełnie przeciwny.
Przekonywałam ją tygodniami, iż jest świetna i na pewno będzie dobrze, iż osiągnie wszystko, czego chce, jeżeli tylko będzie ciężko pracować. Zapewniałam, iż dostanie się do tej szkoły, którą sobie wymarzyła, iż zostanie tym, kim chce.
Nie wiem, może trzeba było być bardziej krytycznym do własnego dziecka, lepiej sprawdzić, jak bardzo są to oblegane szkoły, więcej rozmawiać, iż może być różnie. Przygotować ją, iż w życiu bywa różnie... ale przecież nie chciałam podcinać jej skrzydeł.
Nie wiem zupełnie, co mam robić".