Przez godzinę przyglądałam się młodym przyszłym rodzicom ledwo po maturze: głośne żarty na korytarzu u ginekologa, nietypowy wybór imienia i przepychanki o pierogi – czy ich dziecko ma szansę na dobre wychowanie?

newskey24.com 14 godzin temu

Dziś spędziłam niemal godzinę w poczekalni u ginekologa, obserwując przyszłych rodziców, którzy dopiero co zdali maturę.

Jak zawsze, w poradni kolejka była dłuższa niż lista zakupów przed świętami, a lekarz tradycyjnie się spóźniał. Za mną stała młoda ciężarna dziewczyna, miała może osiemnaście lat, a obok niej siedział przyszły ojciec wyglądał tak samo młodo i niedojrzale. Oboje przynieśli do przychodni jakąś własną energię, zupełnie nie zwracając uwagi na ludzi czekających wokół nich. Chłopak rozgadany był bardziej niż komentator sportowy podczas meczu i na cały głos śmiał się z faktu, iż będą mieli syna:

No powiedz sama, czy to nie świetnie, iż to syn? Hoooohohohohoho!

Powtarzał to co chwilę, aż w końcu go olśniło:

Ej, my choćby jeszcze nie mamy imienia! Może damy mu na imię jak jakiś lekarz?

Ruszył podekscytowany wzdłuż korytarza i zaczął czytać na głos tabliczki z nazwiskami lekarzy, dodając swoje uwagi. Po tym przeglądzie dumnie wrócił na swoje miejsce, usiadł obok dziewczyny i znowu zaczął się śmiać. Przechodząca starsza pani nie wytrzymała i zwróciła mu uwagę:

Proszę się trochę uciszyć, młody człowieku!

Chłopak popatrzył na nią zaskoczony i wypalił:

Babcia też w ciąży? Huehuehue…

Jego dziewczyna chichotała pod nosem, z takim samym rozbawionym wyrazem twarzy. Musiałam się bardzo pilnować, żeby nie zwrócić im uwagi sama nie chciałam robić awantury, szczególnie iż dziewczyna była w ciąży. Zaraz potem temat zszedł na jedzenie, bo ojciec rodziny poczuł się bardzo głodny:

Zaraz tu padnę! No nie mogę, chyba zejdę z głodu…
Ta kolejka jeszcze z pół godziny, oszaleć można!
Chodźmy na pierogi, wrócimy później.
Nie mam ochoty na pierogi.
Oj, widzę, iż już jesteś wybredna! Hahaha…

I tak trajkotali, iż wszyscy mieli ich już serdecznie dosyć. Gdy w końcu postanowili wyjść, wszystko jedno czy po pierogi czy po knedle, cała kolejka odetchnęła z ulgą.

Z przerażeniem pomyślałam, jak takie osoby wychowają dziecko. Pewnie wyrośnie na kogoś równie niekulturalnego i hałaśliwego. Chciałabym wierzyć, iż dziadkowie będą mieć coś do powiedzenia, ale skoro tak wychowali swoje dzieci, to raczej na lepsze się nie zmieni, choćby jeżeli chodzi o wnuki.

Muszę przyznać, iż ta scena zostawiła mnie w fatalnym nastroju. Czasami naprawdę trudno być optymistą w kolejce do lekarza.

Idź do oryginalnego materiału