Przy tych cenach studia to luksus. Młodzi choćby nie ukrywają. „Budżet się nie spina”

news.5v.pl 1 dzień temu

To już nie są czasy, iż za kilkaset złotych wynajmowało się pokój i można było studiować w Warszawie czy Krakowie. – Budżet się nie spina – słyszę od jednego z nowych studentów, który przeprowadził się do stolicy i za chwilę zacznie swój pierwszy rok akademicki. Młodzi martwią się drożyzną, ale niektórzy wskazują na jeszcze jeden problem.

Kto chce wysłać swoje dziecko na studia do dużego miasta w Polsce, ten się w cyrku nie śmieje. jeżeli rodzice finansują naukę, to wymarzony luksus. Wielu młodych może o tym pomarzyć i za chwilę będą kombinować, jak wyliczyć rachunki, żeby wystarczyło na życie.
Wynajem pokoju na studia. Tyle płaci się w Warszawie
Już choćby nie ma sensu wspominać, iż kilkanaście lat temu w Warszawie można było wynająć pokój za niecałe 700 zł. W dobrej lokalizacji i w przyzwoitym standardzie. Dzisiaj choćby w mniejszych miastach ta stawka zwykle jest nierealna.
– 700 zł? Udało się mojej koleżance w Toruniu, ale po znajomości. Zmieniła mieszkanie, tyle płaci już z rachunkami. I nie jest to standard typowo studencki – mówi dla naTemat Zuzia, która w tym roku przeprowadziła się z Torunia do Poznania, gdzie zacznie studia magisterskie.
Stolica to jednak inna cenowa bańka. Pierwsze z brzegu ogłoszenie w sieci z trzypokojowym mieszkaniem, które wygląda sensownie, to „1200 zł plus media” na Żoliborzu. Niezłe miejsce, bo blisko metra. Pokój wydaje się skromny, ale nie kojarzy się od razu z „PRL-em”.
Da się taniej, też na Żoliborzu. „950 zł plus rachunki”, ale po zdjęciach widać, iż to gorszy standard. Patrząc na listę ofert, 1000 zł to absolutne „must have”, jeżeli chcemy mieszkać… normalnie. Bez poczucia, iż to nie jest walka o przetrwanie.
Marcin w październiku zaczyna studia na Uniwersytecie Warszawskim. Przyjechał z mniejszego miasta, ale ceny raczej go nie zaskoczyły. – Od początku miałem plan na Warszawę i mniej więcej wiedziałem, ile potrzebuję miesięcznie po przeprowadzce. Rodzice mi pomagają, inaczej mógłbym zapomnieć o takim wyjeździe – opowiada.
I nie ukrywa, iż ma prosty plan na życie w stolicy. – Chciałbym złapać jakąś pracę, żeby dorobić sobie, chociaż na drobne wydatki. Ale już słyszałem, iż na pierwszym roku może być ciężko. Zobaczymy, na pewno nie mogę zawalić studiów, bo to będzie koniec pomocy – podkreśla.
Akademik zamiast zwykłego pokoju z ogłoszenia to wciąż nieco tańsza opcja. W Warszawie w tym roku ceny wahają się od 480 zł do 1100 zł w przypadku UW. Koszty różnią się rzecz jasna w zależności od akademika i standardu pokoju.
Ale i tutaj trzeba pamiętać o pewnych warunkach. „Zwykli” studenci płacą kaucję w wysokości opłaty za dwa miesiące. No i pokoje są przeważnie dwuosobowe, a wielu młodych chciałoby mieć cztery kąty dla siebie, skoro i tak wynajmowane mieszkania są zwykle 3-4 pokojowe. Opłaty za miejsce w domu studenckim podobnie wyglądają w Krakowie. Dla przykładu cennik z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Bursa Jagiellońska, Bydgoska C/D, Nawojka, Piast, Żaczek oraz w Domu Doktoranta UJ (Bydgoska B):
640 zł za miejsce w pokoju wieloosobowym,
820 zł za miejsce w pokoju jednoosobowym,
1100 zł za jednoosobowe korzystanie z pokoju dwuosobowego

Bursa Racławicka
800 zł za miejsce w pokoju wieloosobowym,
1000 zł za miejsce w pokoju jednoosobowym,
1200 zł za miejsce w pokoju jednoosobowym typu studio.

I jeszcze Uniwersytet Gdański. Za miejsce w pokoju wieloosobowym zapłacimy 670-820 zł. Jest też opcja w pokoju jednoosobowym za 720-900 zł.
Wróćmy do Poznania, bo to też chętnie wybierane przez studentów miasto. Zuzia, z którą rozmawialiśmy, przyznaje, iż zostałaby w Toruniu, gdyby tylko mogła. – Ale na moim kierunku nie mogłam zrobić tam magisterki. Słyszałam dużo dobrego o Poznaniu, więc to był mój numer jeden – mówi.
Brała pod uwagę jeszcze Gdańsk, jednak tu znowu wraca rozmowa o pieniądzach. – Było dużo przeciwności. Tam jest drożej i dalej od mojego rodzinnego miasta – nie ukrywa. W Poznaniu wynajęła pokój.
– Kuchnia, łazienka, dwa pokoje w mieszkaniu. Wychodzi 1000 zł plus 500 zł za czynsz i opłaty za media. To Osiedle Pod Lipami, więc nie jest blisko do rynku, ale mam dobry dojazd na mój wydział, blisko do sklepów i dwóch galerii – wylicza Zuzia.
I dodaje, iż w Poznaniu jest drożej niż w Toruniu. – Tam płaciłam maksymalnie 1200 zł za wszystko. Na sam koniec podrożało, ale po zmianie kosztów zapłaciłam tylko raz, bo później się wyprowadziłam – wspomina.
Problem w tym, iż choćby miasta, które kiedyś były względnie tanie, dzisiaj równają do tych najdroższych. Lublin od lat jest typowo studenckim ośrodkiem. UMCS, KUL, Uniwersytet Medyczny – te uczelnie przyciąga też wielu młodych z zagranicy. Kto kiedyś studiował w Lublinie, powtarzał, iż przede wszystkim było tanio.
– Wciąż jest taniej, jak porównasz do Warszawy czy Krakowa. Ale zobacz na OLX i porównaj ceny za pokoje – sugeruje Mateusz, który po pierwszym roku studiów w Warszawie wrócił na Lubelszczyznę.
I rzeczywiście, Lublin w ogłoszeniach z pokojami na wynajem nie wygląda teraz na dużo tańszy. Wraca zasada, iż bez 1000 zł na miesiąc nie znajdziemy nic w przyzwoitym standardzie. A już na pewno nie w centrum miasta. – Wynajem to jedno, ale w Lublinie usługi wciąż będą trochę tańsze. W miesięcznych kosztach życia da się to zauważyć – przekonuje Mateusz.
Warszawa studencką… królową drożyzny?
To zależy, ale patrząc na średnie wyliczenia za sam wynajem z uwzględnieniem najdroższych dzielnic i lokalizacji blisko uczelni, byłaby liderką rankingu. Z wyliczeń opublikowanych przez muratordom.pl wynika, iż w stolicy wynajęcie pokoju średnio może kosztować ok. 1525 zł miesięcznie.
Niewiele taniej wyszło we Wrocławiu (ok. 1350 zł) i w Gdańsku (ok. 1200 zł). W Krakowie było to niecałe 1200 zł. Najbardziej atrakcyjnie w zestawieniu dużych miast wypadła Łódź – średnio ok. 950 zł miesięcznie. Z mieszkaniami jest drogo, ale przynajmniej stabilnie od ubiegłego roku. Nie było gwałtownych podwyżek, więc mamy coś w rodzaju… ponurej stabilizacji.
„Budżet się nie spina”
Pokazałem te kwoty Robertowi, który też w tym roku debiutuje w stolicy jako student. Za pokój nie przepłacił, bo wynajem, który dopiął jeszcze w sierpniu, kosztuje go 1300 zł miesięcznie. Z tym nasz rozmówca nie miał problemu, jego rodzice zapewnili, iż będą mu pomagać. W studenckim życiu Robert boi się czegoś innego.
– Drożyzna to jedno, każdy się do niej przyzwyczaił i kalkulował tak, iż będzie drogo. Martwią mnie tylko nieprzewidziane wydatki, których wcześniej nie było choćby w planie. Łatwo się mówi, iż student płaci za wynajem, ale co z resztą? Różne opłaty na uczelni, codziennie zakupy, gdy wszystko tak drożeje. Nie mówię, iż kiedyś było łatwiej. Po prostu teraz koszty są takie, iż mój budżet się nie spina. I głupio będzie prosić rodziców o dodatkowy przelew – stwierdza.
W sprawie wydatków coś ważnego dorzuca na koniec Marcin. – Pomoc rodziców to przywilej. Rodzice czasami kupują dzieciom mieszkania, ale taka pomoc przez trzy czy pięć lat studiów to też gigantyczne obciążenie. Dlatego uważam, iż studia niestety są dla wybranych. jeżeli wiążą się z przeprowadzką i życiem na własną rękę, zostaje tylko pomoc rodziców. Chyba iż dostajesz mieszkanie w spadku po babci – żartuje Marcin.

Idź do oryginalnego materiału