Dwa wyglądające identycznie jabłka
Najlepszym sposobem na to, by dzieci czegoś nauczyć i przybliżyć im jakieś zjawisko czy problem, jest pokazanie im widocznych efektów określonych działań. Dzieci są najczęściej wzrokowcami, uczą się przez doświadczanie – i dopóki nie odczują czegoś na własnej skórze, często nie rozumieją związków przyczynowo-skutkowych. Dlatego nauczyciele, szczególnie w pierwszych latach edukacji, starają się przedstawiać różne zjawiska w praktyce – takie, o których mówi się teoretycznie podczas lekcji.
O tym właśnie jest poruszający wpis na facebookowym koncie Świat jego oczami. Prowadzący konto przetłumaczył wiralowy tekst krążący w sieci, którego autorką jest nauczycielka. Opisana tam historia dotyczy tego, iż pragnęła nauczyć swoich uczniów empatii, współczucia i wrażliwości. By zobrazować im te wartości, przyniosła na lekcję dwa piękne, dorodne jabłka:
"Dziś, podczas jednej z lekcji, przyniosłam dzieciom dwa jabłka. Nie wiedziały o tym, ale zanim weszłam do klasy, jedno z nich kilkukrotnie upuściłam na podłogę. Nie było tego po nim widać – oba wyglądały idealnie: czerwone, błyszczące, jędrne, aż chciało się je zjeść. Rozmawialiśmy o tych jabłkach. Dzieci mówiły, iż wyglądają tak samo, są podobnej wielkości, apetyczne, soczyste. Potem wzięłam to jabłko, które wcześniej upadło, i zaczęłam mówić o nim źle. Powiedziałam dzieciom, iż go nie lubię, iż jest obrzydliwe, iż ma brzydki kolor i za krótki ogonek. Zachęciłam dzieci, żeby też powiedziały mu coś niemiłego – bo skoro ja go nie lubię, to może one też nie powinny”.
Nauczycielka pokazała w ten sposób zachowanie, które często obserwuje się w szkołach. Dzieci i młodzież potrafią mieć zastrzeżenia wobec swoich rówieśników bez większego powodu. Czasem to tylko drobne przytyki, ale bywa, iż przeradza się to w poważne, niebezpieczne zachowania, a choćby w nękanie.
Zranienia nie muszą być widoczne na pierwszy rzut oka
Kobieta opowiada, jak uczniowie po kolei mówili do jabłka niemiłe słowa, obrażając je, jakby było jednym z ich kolegów. Następnie w podobny sposób wypowiadali się wyłącznie miło o jabłku, które nie zostało wcześniej uszkodzone. Z zewnątrz oba owoce wyglądały identycznie. Dopiero po wykonaniu ćwiczenia nauczycielka przekroiła jabłka i pokazała dzieciom ich wnętrze:
"To, do którego mówiliśmy z czułością, było świeże, chrupiące i soczyste. To drugie – miękkie, z brązowymi plamami, pełne siniaków w środku. Zranione. I właśnie wtedy w klasie zapadła cisza. Dzieci zrozumiały. To, co zobaczyliśmy w środku jabłka – te obicia, papkę, pęknięcia – to dokładnie to, co dzieje się w środku każdego z nas, gdy ktoś nas rani. Gdy jesteśmy obrażani, wyśmiewani, upokarzani – zwłaszcza jako dzieci – czujemy się okropnie. Często nikt tego nie zauważa. Nie pokazujemy tego po sobie. I gdybym nie przekroiła tego jabłka, nikt by nie wiedział, jak bardzo zostało zniszczone" – opowiada we wpisie kobieta. Uczniowie mieli z tej lekcji wynieść jedno przesłanie:
"My, w przeciwieństwie do jabłek, mamy możliwość, by to zatrzymać. Możemy nauczyć dzieci, iż nie wolno ranić drugiego człowieka słowami. Możemy pokazać im, jak to boli — i jak wielką siłę mają ich słowa. Możemy uczyć je, by stawały w obronie innych – tak jak zrobiła to dziś jedna dziewczynka, która odmówiła obrażania jabłka. [...] Im więcej ran, im więcej krzywdy, tym trudniej się potem pozbierać. A jeżeli nikt nie zareaguje – zniszczenia tylko się pogłębią. Twórzmy pokolenie dzieci, które wiedzą, czym jest empatia. Które wybierają dobroć. Które potrafią podnieść, zamiast popychać" – prosi nauczycielka.
Jej lekcja na pewno pozostanie w pamięci dzieci na długo. W prosty, zrozumiały sposób – posługując się czymś znanym i namacalnym – pokazała, jak bardzo słowa, które mogą wydawać się błahe, potrafią ranić i zostawiać ślady, które są niewidoczne na pierwszy rzut oka.