Przyszli na komunię, najedli się jak królowie. A w kopercie 4000 zł, tyle, co kot napłakał

mamadu.pl 7 godzin temu
"Komunia to jedyne takie wydarzenie w życiu, ale niektórzy goście najwyraźniej o tym zapomnieli. W kopercie zostawili mniej, niż kosztuje porządny telewizor albo smartwatch. Rodzina? To raczej statyści do zdjęć i darmowi konsumenci tortu" – napisała do nas Gosia.


Komunia jak z bajki, a w kopertach dramat


"Zrobiliśmy wszystko, jak trzeba. Biała sukienka szyta na zamówienie, lokal z ogrodem, w którym dzieci mogły się bawić do woli, catering na poziomie wesela, animator, fotograf, ogromny tort z dubajskiej czekolady zrobiony specjalnie na tę okazję. Nie żałowaliśmy, bo komunia jest raz w życiu. Chcieliśmy, żeby nasze dziecko miało piękne wspomnienia –

i miało. Tylko my, rodzice, zostaliśmy z niesmakiem. Bo kiedy przyszło do otwierania kopert… ręce nam opadły.

Nie oczekuję, iż każdy zostawi w kopercie tysiąc złotych. Ale przepraszam – 200 złotych od czteroosobowej rodziny, która przyjechała nowym autem, a potem brała dokładki na obiedzie i jeszcze pakowała ciasto 'na wynos'? Albo ciocia, która zawsze podkreśla, iż jesteśmy dla niej najbliżsi, wręczyła 250 złotych – w banknotach po 50 zł – z dopiskiem 'bo czasy ciężkie'? Dla kogo? Bo dla mnie po tej komunii to dopiero będą ciężkie.

Komunia to nie tylko sakrament. To też ogromny wydatek


Nie mam żalu do tych, którzy nie mogli dać więcej, bo naprawdę ledwo wiążą koniec z końcem. Ok. Ale większość gości? Wakacje za granicą, nowe telefony, a na komunię dali mniej, niż kosztuje przeciętny bilet na festiwal muzyczny. I nie chodzi o pieniądze jako takie – chodzi o szacunek. jeżeli ktoś wie, iż zaproszenie na komunię to nie tylko msza, ale też obiad, słodki stół, atrakcje, i dalej przychodzi z kopertą, w której ledwo 200 zł, to

przepraszam bardzo – niech lepiej wcale nie przychodzi.

Rodzina tylko z nazwy?


Bolało mnie najbardziej nie to, iż wydaliśmy dużo. Bolało, iż niektórzy przyszli jak na darmowe przyjęcie. Żadnego gestu wdzięczności, żadnego zaangażowania. Tylko zdjęcia do wrzucenia na Facebooka i pytania, czy 'można wziąć kawałek bezy na później'. Patrzyłam na mojego syna, który cały dzień chodził uśmiechnięty, a potem pytał, czemu 'ciocia dała mu mniej niż wujek od taty'. I nie wiedziałam, co powiedzieć. Bo jak mu

wytłumaczyć, iż niektórzy ludzie po prostu nie potrafią się zachować?".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału