Werdykt
Oto fragment ostatniego newslettera jednej z najbardziej doświadczonych i rozpoznawalnych psycholożek w Polsce i autorki:
"Kiedy dziecko wlezie wysoko na drabinkę, zrobi rysunek i ubierze się samodzielnie, a ty dopełnisz to słowami: 'Jesteś superdzielny', 'Jesteś najlepszym wspinaczem', 'Pięknie się ubrałeś!' – możesz mieć poczucie, iż napełniasz jego kubek poczucia własnej wartości. Ale dzieją się zupełnie inne rzeczy. Dziecko dowiaduje się, iż cały czas podlega ocenie. Absolutnie wszystko co robi, może skończyć się werdyktem. Pięknie zrobiłeś siusiu, cudownie przywitałeś się z babcią, wspaniale narysowałeś, super się ubrałaś" – pisze Misiak.
Współczesne wychowanie często osadza się na idei pozytywnego wzmacniania. Problem zaczyna się wtedy, gdy pochwała przestaje być wyrazem uważności, a staje się mechanizmem – impulsem, który rodzic uruchamia przy każdej okazji. W ten sposób choćby najprostsze czynności zaczynają wymagać potwierdzenia z zewnątrz. A co jeżeli to potwierdzenie nie nadejdzie?
"Michał nauczył się, iż zwykłe, codzienne czynności będą kończyć się aplauzem. A brak aplauzu odczuwa jako przykrość. Jak to możliwe? Kiedy każdy rysunek kończy się entuzjastycznym przymiotnikiem, to późniejszy brak tego przymiotnika oznacza, iż rysunek jest niedobry. Z prostej logiki to wynika. Wtedy właśnie napełniasz kubek samooceny, który ma dziurawe dno, trzeba ciągle do niego wrzucać" – tłumaczy specjalistka.
W takim ujęciu pochwała przestaje być wsparciem, a staje się walutą. Dziecko nie rozwija wewnętrznego poczucia własnej wartości, nie uczy się oceniać własnych działań w kontekście ich sensu, tylko pod kątem reakcji otoczenia. To samoocena, jak pisze Misiak, nie poczucie własnej wartości. Rośnie potrzeba zewnętrznego potwierdzenia, a tym samym maleje poczucie niezależności emocjonalnej.
Co zamiast?
Rozwiązaniem nie jest oczywiście całkowita rezygnacja z pochwał. Kluczem jest autentyczność i uważność. Zamiast mówić "Jesteś genialny!", można powiedzieć: "Widzę, iż szczególnie się starałeś", "To była trudna drabinka, a ty znalazłeś sposób, żeby się wspiąć". W ten sposób komunikat skupia się na dziecku, jego wysiłku i procesie, a nie na ocenie efektu.
W świecie przesyconym ocenami dzieci szczególnie potrzebują przestrzeni, w której mogą być sobą, bez konieczności udowadniania swojej wartości. A najważniejszym lustrem, w którym uczą się siebie oglądać, są oczy bliskich dorosłych.
Warto więc, zamiast sypać pochwałami z automatu, częściej po prostu być – obok, z empatią, z uważnością. To najcenniejszy komunikat: "Jesteś dla mnie ważny, choćby gdy niczego nie osiągasz. Po prostu jesteś".