Religia w szkole prowadzi do ateizacji dzieci? "Opiera się na wierze, a nie wykładzie"

gazeta.pl 2 godzin temu
Dyskusja na temat zasadności uczenia w publicznych szkołach religii nie cichnie. "Na tych zajęciach ksiądz potrafi grać z klasą w mafię, potrafi nie przychodzić tygodniami lub opowiadać o imieninach u kolegi" - twierdzi jeden z czytelników eDziecko.pl.Zmiany dotyczące organizacji szkolnych lekcji religii (jako pierwsza lub ostatnia lekcja danego dnia) i ograniczenie jej wymiaru (jedna godzina lekcyjna tygodniowo) wzbudzają wiele kontrowersji. Kościół wraca do organizacji katechezy na parafiach, coraz więcej osób zastanawia się, czy publiczna szkoła to w ogóle miejsce dla religii. Swoimi przemyśleniami na ten temat podzielił się pan Tomasz (nazwisko do wiadomości redakcji).
REKLAMA






Zobacz wideo

Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"



"Religia przypomina czyny społeczne""Religia nie ma racji bytu jako przedmiot szkolny. Sama nazwa wskazuje, iż nie chodzi o nauczanie czegokolwiek, a o wdrażanie do jakichś praktyk. Przypomina to czyny społeczne (wykopki, sadzenie drzew w parkach itp.), które dotknęły mnie (jestem z rocznika 1952) w czasie edukacji szkolnej. Najbardziej znienawidzona praktyka i na dodatek całkowicie bezsensowna, o czym wszyscy wtedy wiedzieli" - zaczął swoją wiadomość nasz czytelnik.Program powinien być zatwierdzony przez biskupa? Pan Tomasz uważa, iż poziom lekcji religii w szkołach pozostawia wiele do życzenia, co obserwuje na przykładzie swoich wnuków. "Na tych zajęciach ksiądz potrafi grać z klasą w mafię, potrafi nie przychodzić tygodniami lub opowiadać o imieninach u kolegi. Widziałem licealny podręcznik ojca do religii sprzed wojny. W zasadzie był to podręcznik historii Kościoła i dużo się z niego dowiedziałem" - napisał nasz czytelnik."Religii nie da się udowodnić"Pan Tomasz napisał też, iż "włączenie nauczania religii (o jakimkolwiek programie) do zajęć szkolnych jest najprostszą drogą do ateizacji dzieci i młodzieży. Religia (jakkolwiek rozumiana) to sacrum, opiera się na wierze, a nie na wykładzie i zajęciach z niekompetentnym, często rażąco niekompetentnym nauczycielem". Autor wiadomości wyjaśnił: "Matematyka (przedmiot szkolny) da się udowodnić. Historia (przedmiot szkolny) opiera się na źródłach. Języki są praktyczną umiejętnością porozumiewania się. Na tym tle szkolna religia ani nie da się udowodnić, nie opiera się na źródłach, ani nie daje żadnych praktycznych umiejętności. Na koniec dodał: "Podkreślam, iż jestem głęboko wierzącym chrześcijaninem (do niedawna uważałem się za katolika), systematycznie (acz z bólem) uczestniczę w coniedzielnej eucharystii i naukę Chrystusa wyrażoną w ewangeliach mam w największym poszanowaniu".A ty? Co sądzisz o zmianach dotyczących lekcji religii w szkołach? Daj znać w komentarzu lub napisz w wiadomości do redakcji: ewa.rabek@grupagazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału