Podczas uroczystej mszy św. 16 maja w czwartek, do kościoła parafialnego w Lubzinie wprowadzono relikwie św. Andrzeja Boboli. To relikwie I stopnia – ułamki kości dłoni. Msza św. koncelebrowana przez pięciu kapłanów; biskupa pomocniczego ks. Stanisława Salaterskiego, ks. dziekana Romana Woźnego, ks. proboszcza Ryszarda Pietrasika, ks. Jerzego Ptaka, proboszcza Parafii św. Marka w Mielcu i wywodzącego się z Lubziny ks. ks. Marcina Niwę, zgromadziła tłumy wiernych.
Relikwie umieszczono w ołtarzu bocznym, poświęconym Andrzejowi Boboli, gdzie znajduje się obraz z wizerunkiem Świętego, datowany na lata 20-te XX wieku.
W homilii bp S. Salaterski powiedział, iż św. Andrzej Bobola jest dla współczesnych Polaków nauczycielem jedności. Wskazał również na św. Andrzeja jako przykład pracy nad sobą i poświęcenia swojego życia dla ratowania dusz. Nazywano go choćby z tego powodu duszochwatem: „Jego pełne ofiary życie i męczeńska śmierć wskazuje też na niebo, jako cel ludzkiego życia, o którym dziś żyjący zaczynają zapominać i tracić z oczu perspektywę wieczności, bez której doczesność traci swój sens”.
Starania ks. Proboszcza Ryszarda Pietrasika o przyznanie relikwii trwały już od dłuższego czasu. Wreszcie 7 kwietnia, po uzyskaniu zgody, do Warszawy udała się pielgrzymka mieszkańców Lubziny, by odebrać i sprowadzić do kościoła parafialnego ten święty dar. Jak podkreśla ks. Pietrasik, kult patrona Polski ma w Lubzinie już przedwojenną tradycję: „ W ołtarzu bocznym znajduje się piękny obraz św. Andrzeja Boboli, datowany na lata 20-te ubiegłego wieku. Pomyśleliśmy, żeby jeszcze bardziej wzmocnić kult tego świętego, prosząc o jego relikwie, przy których chcemy się jeszcze częściej modlić w intencji ojczyzny, zwłaszcza w obecnych niełatwych czasach”.
Zafascynowana historią miejscowości i parafii nauczycielka, Małgorzata Powrózek, mówi: „Zawsze intrygowało mnie, dlaczego kościół w Lubzinie obchodzi w ciągu roku dwa odpusty. To raczej niespotykane. Jeszcze na studiach przeczytałam „Mocarza” Dobraczyńskiego, opowieść o ostatnich latach życia św. Andrzeja Boboli, który poświęcał się pracy apostolskiej wśród religijnie i moralnie zaniedbanych mieszkańców Kresów. Zwróciła moją uwagę data śmierci – 16 maja, czyli Wigilia Wniebowstąpienia, przeddzień odpustu w Lubzinie. Ale kto i dlaczego ustanowił patronat św. Andrzeja nad lubzińską parafią – pozostaje dla mnie zagadką”.
Ks. Proboszcz Ryszard Pietrasik przyznaje, iż nie ma danych na ten temat w parafialnych księgach: „Wiemy tylko, iż odpusty na Święto Wniebowstąpienia odbywały się już od lat przedwojennych. Najprawdopodobniej związane to było z kultem św. Andrzeja, bo obraz był już wtedy czczony”. I dodaje: „ Z obrazem św. Andrzeja Boboli związana jest interesująca historia. Podczas prac renowacyjnych ołtarza zauważono, iż obraz jest powiększony. Ktoś domalował od dołu ok. 30 cm, tym samym go powiększając – wcześniej obraz był mniejszy. Przypuszcza się, iż zrobił to – w bardzo profesjonalny sposób – niemiecki oficer, kapelan Wermachtu, w 1943r. Stacjonował on na tutejszej plebanii w czasie II wojny światowej”.
Ołtarz i relikwie św. Andrzeja Boboli będą gromadziły mieszkańców Lubziny i parafii na modlitwie za ojczyznę 16 dnia każdego miesiąca.
Życiorys św. Andrzeja Boboli
Św. Andrzej Bobola (1591 – 1657) – duchowny katolicki, jezuita, misjonarz, męczennik, święty Kościoła katolickiego oraz jeden z katolickich patronów Polski.
Andrzej Bobola przyszedł na świat w miejscowości Strachocina pod Sanokiem, 29 lub 30 listopada roku 1591. Urodził się w rodzinie szlacheckiej – herbu Leliwa. Uczył się w braniewskim gimnazjum. Ukończenie przez niego dwudziestu lat zbiegło się w czasie z przeprowadzką do Wilna – tam rozpoczął nowicjat w Towarzystwie Jezusowym.
W lipcu 1613 roku, w wieku dwudziestu dwóch lat Andrzej Bobola złożył śluby proste, a 2 czerwca 1630 roku poczwórne śluby: posłuszeństwa, ubóstwa, czystości (jak w każdym zakonie) oraz bezwzględnego posłuszeństwa papieżowi (składanego tylko przez jezuitów). Nie zdał wprawdzie końcowego egzaminu ad gradum, który był warunkiem przystąpienia do uroczystej profesji, ale dzięki trwającym cztery lata staraniom i poręce prowincjała litewskiego, uzyskał od generała zakonu zgodę na przystąpienie do ostatnich ślubów.
Jako duszpasterz pracował w wielu miejscach, nabywając coraz to nowych doświadczeń. Między innymi oddawał się swym obowiązkom w Łomży, będąc doradcą rektora, kaznodzieją i dyrektorem szkoły humanistycznej, ale także w Wilnie, Bobrujsku czy też w Warszawie. Był nauczycielem młodzieży w miejscowościach: Nieśwież, Braniewo i Pułtusk. Trwało to do roku 1652, bowiem wówczas to obrał sobie za cel pracę ewangelizacyjną na obrzeżach ówczesnej Polski, pracę, która dotyczyła głównie ludności ubogiej i najbardziej potrzebującej. W związku z tym od 1652 roku pełnił urząd misjonarza i kaznodziei w kościele św. Stanisława w Pińsku. Zginął w Janowie Poleskim 16 maja 1657 roku, bowiem dostał się w ręce Kozaków, którzy najechali tereny gdzie przebywał, był wszakże politycznym wrogiem Kozaków, wrogiem nawracającym na katolicyzm ludność prawosławną. Źródła mówią, iż wpierw pojmano kapłana, następnie zdarto z niego suknię kapłańską, a na pół obnażonego Kozacy zaprowadzili pod płot. Przywiązanego do słupa Bobolę bito nahajami, z zamiarem, by duchowny katolicki wyrzekł się swej wiary. Następnie ubrano mu na głowę atrapę korony cierniowej wybijając przy tym zęby. Był z kolei poddany zdzieraniu paznokci i ciągnięciu przez dwa konie. Wykłuto Mu oko i oszpecono szablami, zdzierając skórę z jednej ręki. Później przypalano go ogniem w rzeźni miejskiej, by kończyć obdzieraniem ciała i obcinaniem nosa, uszu i warg. Na koniec Kozacy posypali rany sieczką oraz wyrwali język, ponieważ głośno wzywał na pomoc osoby święte. Umarł powieszony do góry nogami na skutek podcięcia gardła. Wszystko miało trwać, według przekazów, dwie godziny.
Po swojej śmierci nie został zapomniany. Było przeciwnie, ponieważ dał o sobie przypomnieć. Był 16 kwietnia 1702 roku. Wtedy to ukazał się w Pińsku, gdzie objawił się przełożonemu klasztoru oo. jezuitów. W związku z tym udano się do miejsca jego pochówku i wydobyto trumnę ze szczątkami Świętego. Okazało się wtedy, iż ciało nie uległo rozkładowi, natomiast można było przy okazji poznać okrutne szczegóły męczeńskiej śmierci. Wraz z tymi faktami, niedługo rozpoczął się kult Boboli. Jego tamtejsze relikwie zostały przedmiotem, do których pielgrzymowano. W pielgrzymkach obecni byli zarówno katoliccy wierni, jak i prawosławni. W ten sposób mogli jednoczyć się we wspólnej modlitwie. Kiedy zaczęły mnożyć się cuda, podjęto starania o beatyfikację Andrzeja Boboli. Kasata jezuitów, wojny oraz rozbiory Polski przerwały te starania. Dopiero papież Pius IX dokonał beatyfikacji o. Andrzeja dnia 30 października 1853 roku. W 1922 roku bolszewicy przewieźli zwłoki męczennika do Moskwy. Doskonale zachowane, mimo upływu ponad 250 lat, miały być muzealną ciekawostką. Gdy zwiedzający zaczęli okazywać im cześć, kłopotliwy „eksponat” wyniesiono do magazynu. Papież Pius XI stanowczo zażądał zwrotu relikwii. Władze sowieckie wyraziły zgodę na przewiezienie ich do Rzymu, pod warunkiem, iż obędzie się to w tajemnicy i z ominięciem. terytorium Polski. Dopiero po kanonizacji Andrzeja Boboli w czerwcu 1938 roku jego doczesne szczątki zostały przetransportowane do Warszawy. W czasie przejazdu w wielu miejscach, również w stolicach Słowenii i Węgier, odbywały się uroczystości ku czci Świętego. Tak wielkich manifestacji religijnych nie było wcześniej w historii Kościoła tych krajów. Od granicy Polski informacje o przemieszczaniu się trumny przez Kraków, Katowice, Poznań, Kalisz i Łódź stanowiły najważniejsze wiadomości podawane przez prasę i radio.
Źródło: Życiorysy.info, Encyklopedia Sławnych Polaków, Święci na każdy dzień.