REKLAMA
Zobacz wideo
Ta szkoła jest warta 124 miliony. "Dajemy szanse każdemu, kto chce się u nas uczyć"
Rodzice czwartoklasistów byli oburzeni, gdy zobaczyli, jak wygląda plan lekcji ich dzieci i zgłosili się w tej sprawie do Radia Szczecin. Post wrzucony na Facebooka ze zdjęciem rozkładu zajęć wzbudził ogromne emocje wśród internatów. Ich zdania były mocno podzielone.Ja też tak chodziłam jak byłam w podstawówce, w tamtych czasach nikt nie robił o to pretensji… teraz mam wrażenie ludzie czepiają się dosłownie wszystkiego- bronili planu lekcji niektórzy. Nie wszyscy byli tacy wyrozumiali. "Dla mnie chore są takie godziny, lekcje mają być w godzinach rannych", "Fajnie zacząć uczyć się na sprawdzian o 20. Na pewno dużo przyswoją. O zajęciach pozalekcyjnych to można zapomnieć przy takim systemie. Szkoła muzyczna odpada, a inne w większości zaczynają się 16-17" - dodali inni internauci.Dyrektorka się tłumaczy. "Szkoła jest za mała"Szkoła w mierzynie jest niewielka, w wybudowano ją ponad 15 lat temu. Jak przyznała w rozmowie z dziennikarzem audycji interwencyjnej "Czas Reakcji" radia Szczecin dyrektorka Publicznej Szkoły Podstawowej im. Przyjaciół Dzieci w Mierzynie. Dodała, iż początkowo szkoła miała 6 klas, a nie 8, jak jest w tej chwili po zlikwidowaniu gimnazjów. Budynek stał się zbyt ciasny. Utrudnieniem w ułożeniu planu były też liczne zmiany pod koniec wakacji.Niestety, w ostatnich dniach sierpnia były ruchy uczniów. Rodzice zapisywali, wypisywali, przepisywali dzieci. Dostawaliśmy również nowe informacje o dodatkowych zajęciach dla dzieci typu ścieżki edukacyjne czy nauczanie indywidualne, które musimy uwzględnić w planie lekcji- powiedziała Kacperska-Kufel. Dla klas 4-8 do dyspozycji mam 16 sal, więc tu nie jest problem w liczbie dzieci. Jest ich dużo, ale to te siódme i ósme klasy generują nam godziny - dodała, zapewniając, iż w połowie września planowana jest korekta planu. Wtedy jest nadzieja na to, iż uczniowie będą rzadziej rozpoczynali lekcje po południu.
Rodzice są zszokowani planem lekcji dzieci Shutterstock, autor: pimpampix
Popołudniowe lekcje. Co sądzą o tym rodzice?Zapytaliśmy rodziców o to, co myślą o popołudniowych zajęciach w szkołach podstawowych. Okazuje się, iż zdania były dość różne i niektórzy bardzo spokojnie podchodzili do tego, iż ich dzieci zaczynały czy zaczynają lekcje później niż o godz. 8.00.Przez dwa lata syn chodził do dużej szkoły na nowym osiedlu. Dzieci przybywało, więc okazało się, iż choćby wielki, dość nowy budynek okazał się zbyt ciasny. Wprowadzono więc godziny popołudniowe. Każda klasa miała jednak maksymalnie dwa dni, gdy zaczynała później niż o 8.00- powiedziała Karolina. - Nie było to uciążliwe, bo szkoła zadbała też o to, by w tym czasie dzieci mogły chodzić na dodatkowe zajęcia np. szachy, kółko matematyczne itp. W takich dniach więc syn zamiast na nie zostawać, miał je przed lekcjami. To było naprawdę dobrym rozwiązaniem - dodała.Oliwia ma córkę w piątej klasie szkoły podstawowej. Dziewczynka w tym roku nie ma zajęć na popołudnia, jednak rok wcześniej miała dwa takie dni w tygodniu. - To było strasznie uciążliwe, przez to, iż kończyła później, było to ciężko zgrać z dodatkowymi zajęciami, angielskim, basenem. Poza tym wydaje mi się, iż dzieciaki, które w większości i tak są rano zaprowadzane do świetlicy, jak się wybawią z rówieśnikami, wymęczą, to potem trudniej im się skupić na lekcjach. Wolałabym, żeby córka zawsze miała lekcje na godz. 8.00. - powiedziała.
Renata jest bardziej wyrozumiała, jeżeli chodzi o tzw. popołudnia. - Szkoły nie są z gumy i my, rodzice musimy to zrozumieć. Mi też średnio się podoba, gdy córka ma zajęcia np. 13.00. Zakładam jednak, iż nikt nie robi tego złośliwie. Ja jako dziecko też miałam zajęcia na 12.00. Wychodzę z założenia, iż pewnych rzeczy nie przeskoczymy, więc lepiej je zaakceptować - dodała.Co sądzisz o zajęciach w szkole podstawowej, które rozpoczynają się po południu? Podoba Ci się takie rozwiązanie, a może wręcz przeciwnie? Napisz do nas: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość!