"Rodzinne ogródki działkowe lepsze niż wakacje w Egipcie. Tak można żyć"

mamadu.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Rodzinny ogródek działkowy to dla niektórych raj na ziemi. fot. Marek BAZAK/East News


O zagranicznych wyjazdach w pełni zorganizowanych przez biuro podróży można by książkę napisać i z całą pewnością byłaby to bardzo interesująca pozycja. "Nie rozumiem fenomenu wakacji all inclusive, bo dla mnie to jakaś totalna pomyłka" – czytamy w liście nadesłanym przez Magdę. To, co znajduje się w dalszej jego części, zaskoczyło nie tylko mnie.


"Nie rozumiem, skąd te zachwyty, ochy i achy. Biura podróży zaślepiają turystów, a ci dają się im otumanić. Wykupują za duże pieniądze, te pożal się Boże wakacje i cieszą się, iż będą przez tydzień czy dwa plackiem leżeć nad basenem".

Byłam raz


"Kilka lat temu mój partner namówił mnie na all inclusive w Egipcie. Chyba chciał mi się oświadczyć, ale ja gwałtownie wybiłam mu ten pomysł z głowy. Związek tak, dziecko także, ale małżeństwo to nie dla mnie. Nie lubię być uwiązana, trzymana niemalże na smyczy. Miłości te papierki nie są do szczęścia potrzebne.

Zaręczyn nie było, ale all inclusive i owszem. Biedaczek się wykosztował, a wyszło jak zwykle. Starałam się, ale jakoś taka forma wakacji do mnie nie przemawia. W ogóle ta cała odprawa na lotnisku, te bagaże, lot samolotem – to nie moja bajka. Nic na to nie poradzę. Byłam, doświadczyłam i podziękuję. Mam inny sposób na niezapomniane wakacje i to całkowicie za darmo.

Taki ogródek


Moi rodzice mają rodzinny ogródek działkowy. Na nim niewielki domek, mnóstwo kwiatów, owoców i warzyw. Kiedy byłam dzieckiem, jakoś szczególnie się nim nie interesowałam. Wydawał mi się zbędnym kawałkiem zieleni. Jednak od kiedy sama zostałam mamą, zmieniłam o nim zdanie. Rodzice nie mają już siły dbać o ogródek, ja przejęłam pałeczkę.

Posadziłam borówki, piękne żółte słoneczniki i pomidorki koktajlowe. Jest też szczypiorek, rzodkiewka, maliny. W roku rośnie duża jabłoń i śliwa. Kupiłam leżaki, ratanowy stoliczek, parasol z żółtą falbanką. Dla córeczki mały basen.

Od trzech lat to właśnie w naszym rodzinnym ogródku działkowym spędzamy każde wakacje. Dobrze, iż mieszkanie mamy blisko, 10 minut spacerkiem, to możemy pójść, gdy czegoś nam potrzeba. Śpimy oczywiście w bloku, ale to na trawce spędzamy całe dnie.

Jest błoga cisza i spokój. Delikatny powiew wiatru i ciepłe promienie słoneczne. Soczyste maliny i chrupiąca rzodkiewka. Odpoczywamy na leżaczkach, pluskamy się w basenie, zajadamy się wyhodowanymi przez nas warzywami i owocami. Wakacje all inclusive choćby do pięt nie dorastają tym naszym.

U nas nie ma przepychu, tłumów i ociekającego tłuszczem jedzenia. Nie ma głośnej muzyki, pisków, krzyków i tych beznadziejnych animacji. A zdradzę wam najlepsze: za nasze wakacje nie musimy zapłacić ani grosza. Nie musimy szukać ofert, podejmować trudnych decyzji. Nie musimy gnieździć się w samolocie i martwić tym, jak córeczka zniesie lot. jeżeli jesteś szczęśliwą posiadaczką takiego rodzinnego ogródka, odnajdź w nim potencjał. Doceń to, co masz. Zobaczysz, będziesz mi jeszcze za tę radę wdzięczna".

Czytając list od Magdy, miałam wrażenie, iż przeniosłam się do baśniowej krainy. Takiej mlekiem i miodem płynącej. Było sielsko i anielsko. Choć posiadaczką rodzinnego ogródka działkowego nie jestem, to przez chwilę poczułam się, jakbym leżała na takim leżaku. Było przyjemnie.

Idź do oryginalnego materiału