Rodzinny weekend pełen wspomnień

newsempire24.com 1 dzień temu

Sobota z rodziną

„Tylko nie zaczynaj mi teraz o diecie!” – krzyknęła z irytacją Kinga, wymachując widelcem z kawałkiem sernika. „I tak wiem, iż jestem gruba!”

„Kinguś, ale kto ci coś takiego powiedział?” – próbowała ją uspokoić siostra, Ania. „Po prostu Grażyna chciała się tylko podzielić przepisem…”

„A ja nie prosiłam!” – przerwała Kinga. „Mam już dosyć! Każdy weekend to samo – albo figura nie ta, albo fryzura niemodna, albo mąż dobrej jakości!”

Grażyna Stanisławowa westchnęła ciężko i odstawiła filiżankę z herbatą. Sobotnie rodzinne spotkania w jej domu stawały się prawdziwą próbą cierpliwości. Zjawiły się wszystkie trzy córki z rodzinami, wnuki biegały po mieszkaniu, a dorośli zamiast spokojnie porozmawiać, urządzali kolejną awanturę.

„Dziewczynki, no już dajcie spokój” – powiedziała zmęczona. „Sąsiedzi usłyszą.”

„Niech słyszą!” – nie ustępowała Kinga. „Może wtedy zrozumieją, jaką mam wspaniałą rodzinę!”

Joanna, najstarsza z sióstr, zacięła usta i demonstracyjnie odsunęła swój talerz.

„Próbujemy ci tylko pomóc” – powiedziała lodowatym tonem. „Ale skoro nie chcesz…”

„Nie chcę waszych rad! Żyję, jak żyję, i mi to pasuje!”

Grażyna Stanisławowa spojrzała na swoje córki i po raz kolejny pomyślała, jak bardzo się różnią. Joanna w swoich czterdziestu ośmiu latach – surowa, zadbana, zawsze elegancka, choćby w domu u matki. Pracowała jako księgowa w dużej firmie, żona inżyniera, syn studiował na uniwersytecie. Wzorcowa rodzina, przynajmniej na pierwszy rzut oka.

Ania, średnia, trzydzieści dziewięć lat, spokojna, ustępliwa. Zawsze starała się wszystkich pogodzić, wszystkim dogodzić. Pracowała jako przedszkolanka, mąż był hydraulikiem, dwoje dzieci w szkole. Żyli skromnie, ale zgodnie.

A Kinga, najmłodsza, trzydzieści pięć lat, ale zachowywała się jak nastolatka. Wiecznie niezadowolona, wiecznie się z kimś sprzeczała. Wyszła za mąż późno, w trzydziestym drugim roku życia, urodziła córkę, a teraz ciągle narzekała na życie.

„Babciu, a gdzie są zdjęcia dziadka?” – zapytał Kacper, syn Joanny, zaglądając do salonu. „Chcę pokazać Kubie.”

„W dużym albumie na półce” – odpowiedziała Grażyna Stanisławowa. „Tylko ostrożnie, nie podrzyj niczego.”

Kacper skinął głową i pobiegł do kuzynów. Grażyna Stanisławowa popatrzyła za nim i uśmiechnęła się. Wnuki przyGrażyna pomyślała, iż chociaż córki często się kłóciły, to właśnie w tych drobnych chwilach, gdy wspominały zmarłego ojca, znów stawały się dla siebie bliskie.

Idź do oryginalnego materiału