Początki wydają się fajne
W polskim systemie edukacji klasy 1-3 szkoły podstawowej to tzw. nauczanie początkowe. W dużej mierze to przez cały czas nauka poprzez zabawę, chociaż powoli wprowadza w system i to, jak wygląda prawdziwa szkoła. Wiele dzieci w pierwszych klasach ma oceny opisowe, brak prac domowych i nauczycieli, którzy są pedagogami nauczania początkowego (co oznacza, iż jeden nauczyciel-wychowawca prowadzi lekcje z nauczania zintegrowanego przedmiotów ścisłych i humanistycznych).
Potem dzieci przechodzą do 4. klasy, gdzie nagle jest ogromny przeskok. Szkoła przestaje być zabawą, nauczyciele uczący poszczególnych przedmiotów podchodzą do dzieci jak do poważnych uczniów, trzeba siedzieć w ławkach, odrabiać lekcje, a ilość obowiązków zaczyna przytłaczać.
I nagle BUM! Trzeba być poważnym
O tym, iż 4. klasa jest dla dzieci szokiem, napisała do nas również jedna z czytelniczek: "Moje dziecko zaczęło we wrześniu 4. klasę. Mam wrażenie, iż od ponad miesiąca cała nasza rodzina przechodzi jakieś załamanie nerwowe. To, jak ogromny przeskok jest między 3. a 4. klasą w podstawówce, to jakiś kosmos. Dotychczas córka uwielbiała szkołę, nauka nie sprawiała jej trudności. Kochała nauczycieli, rówieśników w klasie i atmosferę, jaka panuje w placówce.
Teraz gdy skończyła nauczanie początkowe, przeżyła jakiś szok, a mąż i ja razem z nią. Córka nagle codziennie ma stosy prac domowych, nauczyciele gonią z materiałami, więc co chwila są jakieś kartkówki i oczywiście każdy uważa swój przedmiot za najważniejszy. Bywają dni, iż córka już rano mówi, iż boli ją brzuch i z nadzieją pyta, czy mogłaby zostać w domu. To smutne patrzeć, jak po 3 klasach miłości do szkoły i nauki, moje dziecko z dnia na dzień coraz bardziej nienawidzi tego, jak wygląda jej edukacja".
W słowach czytelniczki jest sporo prawdy. Przez pierwsze trzy lata edukacji dzieci chodzą często do placówek z przeświadczeniem, iż nauka jest fajna, interesująca i mają wiele euforii z czytania lektur i współpracy z nauczycielem prowadzącym zintegrowaną edukację. Potem nagle w 4. klasie muszą stać się "dorosłymi", którzy szkołę traktują dużo poważniej.
Początki końca sympatii
O tym przeskoku i trudnościach, które spotykają dzieci w 4. klasie, pisał również ostatnio Mikołaj Marcela, autor poradników dla rodziców oraz wykładowca akademicki. "Czwarta klasa podstawówki to dla wielu młodych ludzi początek końca ewentualnej sympatii do szkoły... Wcześniej ktoś jeszcze wierzył w to, iż nauka może być zabawą, iż dzieci powinny mieć czas wolny i iż być może nieustanne robienie sprawdzianów i odpytywanie uczniów to nie jest najlepszy sposób spędzania niemal każdej lekcji.
Od czwartej klasy na ogół kończą się żarty. Jest harówka, najczęściej bezsensowna i ponad siły młodych ludzi, ale kto by się tym przejmował – w końcu jest podstawa programowa do przerobienia... A iż tak naprawdę to podręcznik jest przerabiany, w którym jest tona nieistotnych rzeczy, to już inna sprawa. Trzeba więc siedzieć w ławkach i słuchać, a potem całe popołudnia w domu spędzać na odrabianiu zadań domowych..." – możemy przeczytać w facebookowym wpisie Marceli.
Autor zaznacza też, iż ten szok, jakiego doznają dzieci w wieku 9 i 10 lat w 4. klasie, to początek końca chęci do nauki, lubienia szkoły i jakiegokolwiek entuzjazmu związanego z edukacją. A przecież nauka może być interesująca i przyjemna, pokazuje to wielu pedagogów, którzy starają się robić lekcje ciekawe, inspirujące i sprawiające, iż dzieci chcą więcej. Niestety kulawy system bardzo im to utrudnia nadmiarem materiału, niesprawiedliwymi szkolnymi statutami czy niskimi pensjami dla nauczycieli.