Rozmowa dzieci na placu zabaw była jak cios prosto w serce. To plaga w świecie dorosłych

mamadu.pl 1 dzień temu
Siedziałam ostatnio na placu zabaw, obserwując bawiące się dzieci, gdy nagle ich rozmowa sprawiła, iż zamarłam. To, o czym mówiły, kompletnie mnie zaskoczyło i zmusiło do głębokiego zastanowienia. Nie mogłam uwierzyć, iż najmłodsze pokolenie ma już taką wiedzę o świecie dorosłych.


Kilka dni temu poszłam z moim dzieckiem na plac zabaw. Maluchy bawiły się, jak to zwykle bywa: huśtawki, zjeżdżalnie, śmiech. Siedziałam na ławce, patrząc na nie,

starając się wciągnąć trochę świeżego powietrza. Jednak w pewnym momencie rozmowa, którą usłyszałam, zatrzymała mnie w bezruchu.

– Mój tata ma długi, to dlatego tak krzyczy na mamę. I na mnie też – powiedział do kolegi kilkuletni chłopiec siedzący na huśtawce.

– Mamusia się z nim kłóci co noc. On nigdy nie ma czasu w zabawę – dodał.

Głos dziecka brzmiał tak pewnie, jakby mówiło ono o codziennych sprawach – nie dostrzegałam żadnego znaku zaniepokojenia w jego tonie.

Zatrzymałam się. To, co właśnie usłyszałam, nie było czymś, czego spodziewałam się po dzieciach w tym wieku. Miały może po 5, 6 lat, a już rozmawiały o problemach finansowych i o napiętych relacjach w rodzinie. Były to tematy, które normalnie kojarzymy z dorosłymi, z ich zmartwieniami. To nie były rozmowy o zabawkach, o tym, jak będzie wyglądała kolejna gra w chowanego. Te dzieci miały świadomość rzeczy, które nie powinny być ich troskami.

Dzieci nie powinny nosić takich ciężarów


W odpowiedzi jedno z innych dzieci, które stało obok, dodało: "A moja mama nie jest już z tatą, bo tata pije. Mówi, iż jakby pił mniej, to by się mniej kłócili. Ale on dalej to robi". Po chwili dzieci roześmiały się i pobiegły do piaskownicy. I wtedy mnie uderzyło – ta niepohamowana dorosłość w ich głosach, jakby za wcześnie musieli stać się świadkami dramatów, które dotknęły je na zawsze.

Cała ta sytuacja sprawiła, iż poczułam się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Skąd te dzieci mogły wiedzieć o takich rzeczach? Przecież są jeszcze takie małe – mają prawo do niewinności, do beztroski. Zamiast tego wydawały się nosić na swoich drobnych ramionach ciężary, które były zbyt wielkie jak na ich wiek.

Tego dnia opuściłam plac zabaw z poczuciem ciężaru w sercu. W głowie cały


czas brzmiały mi słowa tych dzieci. Ich wiedza o świecie dorosłych była przerażająca, bo przecież tak młode osoby nie powinny mieć pojęcia o długach, piciu, kłótniach... Powinny się cieszyć i bawić, a nie rozmawiać o tym, czego nie powinny widzieć. A jednak… świat, w którym żyją, nie zawsze daje im wybór.

Idź do oryginalnego materiału