Czyj to plecak?
"Już w pierwszej chwili zauważyłam, iż coś jest nie tak. Coś mi nie grało. Ubrania w zupełnie innym rozmiarze, skarpetki, które na pewno nie były mojej córki, kosmetyczka z cudzymi inicjałami, a do tego brak połowy rzeczy, które razem pakowałyśmy przed wyjazdem. Z niedowierzaniem spojrzałam na córkę, a potem (z lekką paniką) sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do wychowawczyni. Jak się gwałtownie okazało, nie byłam jedyna. Takich 'mieszanych' plecaków wróciło do domów więcej.
Rozumiem, iż dzieci na wycieczkach żyją w swoim świecie, iż ekscytacja i pośpiech nie sprzyjają porządkowi, ale mam wrażenie, iż cała sytuacja pokazała, jak łatwo w ferworze zabawy zaniedbać coś tak podstawowego, jak spakowanie własnych rzeczy. Może warto byłoby przy kolejnych wyjazdach wprowadzić jakieś proste, praktyczne zasady? Lista rzeczy do odhaczenia, podpisane ubrania, wspólne pakowanie w dniu powrotu pod okiem opiekuna? Sama nie wiem, jakie rozwiązanie sprawdziłoby się najlepiej.
Z jednej strony, to dobra lekcja odpowiedzialności dla dzieci. Moja córka sama przyznała, iż 'nie ogarnęła wszystkiego' i iż następnym razem będzie bardziej uważna. Ale z drugiej strony, jako rodzic czuję, iż warto o takich sytuacjach mówić głośno, bo mogą być punktem wyjścia do zmian, które pomogą zarówno dzieciom, jak i nauczycielom.
Na koniec chcę dodać jedno: mimo całego zamieszania z cudzymi rzeczami córka wróciła naprawdę szczęśliwa. Bogatsza we wspomnienia i doświadczenia. Może właśnie o to chodzi w wychowaniu: żeby pozwalać dzieciom się pogubić, ale jednocześnie wyciągać z tego wnioski i wspólnie uczyć się na błędach".