W Wielki Piątek, na kalwaryjskich dróżkach, gdzie co roku tłumy pielgrzymów przeżywają Misterium Męki Pańskiej, metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski wygłosił kazanie, które nie mogło pozostać bez echa. Odwołując się do historii męki Chrystusa, arcybiskup przeprowadził paralelę między Piłatem, Sanhedrynem i tłumem sprzed dwóch tysięcy lat a współczesnymi politykami, mediami i społeczeństwem. Wszystko po to, by wyrazić sprzeciw wobec tego, co nazwał „przemysłem aborcyjnym”, a punktem wyjścia do tego oskarżenia uczynił wydarzenia z Oleśnicy.
„Teraz odbywa się sąd nad Polską” – mówił metropolita krakowski. I nie były to słowa metaforyczne. W centrum jego przemówienia znalazł się przypadek dziecka, które – jak podkreślał duchowny – mogło się urodzić, ale zginęło w wyniku „procedury indukcji asystolii płodu”, wykonanej w szpitalu w Oleśnicy.
Symboliczna śmierć Felusia
– Niejako symboliczną stała się ostatnio sprawa malutkiego Felusia – mówił arcybiskup. – Tuż przed urodzeniem, gdy jego mama znajdowała się w dziewiątym miesiącu ciąży, zabito go w szpitalu w Oleśnicy, wprowadzając w jego serduszko śmiercionośny zastrzyk z chlorkiem potasu.
Duchowny podkreślił, iż dziecko mogło żyć – takie zapewnienia, według jego słów, dawali lekarze w Łodzi. Zdaniem hierarchy to organizacja proaborcyjna wpłynęła na decyzję matki. – Za tym zupełnie technicznym, ogólnie mało znanym sformułowaniem stoi jednak jedna zupełnie oczywista prawda: zamordowanie niewinnego dziecka – podkreślił.
O co chodzi w sprawie „Felusia” z Oleśnicy?
Sprawa, do której odnosił się abp Marek Jędraszewski, dotyczyła zakończenia ciąży na bardzo późnym etapie – w dziewiątym miesiącu – w Samodzielnym Publicznym Zespole Opieki Zdrowotnej w Oleśnicy. Według doniesień medialnych, matka dziecka – powołując się na opinię lekarzy i po konsultacji z organizacją wspierającą prawa kobiet – podjęła decyzję o przerwaniu ciąży ze względu na ciężkie wady płodu.
Zabieg przeprowadzony w szpitalu polegał na zastosowaniu procedury indukcji asystolii płodu, czyli celowego zatrzymania akcji serca dziecka przed jego urodzeniem. Zgodnie z protokołami medycznymi i zaleceniami WHO, procedura ta może być stosowana w późnym terminie ciąży, aby zapobiec urodzeniu się dziecka żywego, co mogłoby skutkować dylematem etycznym lub prawnym, jeżeli przerwanie ciąży zostało wcześniej dopuszczone na mocy wyjątków przewidzianych w ustawie.
Według relacji abp. Jędraszewskiego, chłopiec, którego nazwał „Felusiem”, był dzieckiem zdrowym i „gwarantowano mu życie” w klinice w Łodzi. W rzeczywistości jednak nie ma jednoznacznych publicznych dowodów na to, iż ciąża została zakończona mimo braku podstawy medycznej. Ani matka, ani lekarze z Łodzi nie wypowiadali się publicznie w tej sprawie – relacje pochodzą głównie od organizacji przeciwnych aborcji.
Kontrowersje wywołał fakt, iż zabieg przeprowadzono tak późno – niemal przy końcu ciąży – oraz to, iż podano chlorek potasu bezpośrednio do serca płodu. Właśnie ta metoda została nazwana przez abp. Jędraszewskiego „śmiertelnym uderzeniem w serce”.
Szpital w Oleśnicy twierdził, iż działał zgodnie z prawem i procedurami. Sprawę badała prokuratura, jednak na moment kazania metropolity krakowskiego żadne zarzuty nie zostały postawione, a ministerstwo zdrowia nie ogłosiło żadnych decyzji w tej sprawie. Wiceminister zdrowia Izabela Leszczyna wypowiedziała się jedynie w tonie współczucia i nie oceniła postępowania matki, uznając to za „konflikt dwóch ludzkich wolności”.
„Władza milczy”
Abp Jędraszewski zarzucił państwu zaniechanie obowiązku ochrony życia. – Wobec tak wprost krzyczącego o pomstę do nieba złamania obowiązującego w Polsce prawa, władze państwowe odpowiedzialne za sprawiedliwość w naszej Ojczyźnie milczą – mówił. I cytował wypowiedź wiceminister zdrowia, która – jak stwierdził – zachowała się niczym Poncjusz Piłat: „Dla mnie to jest ogromne trudne (…). Nie jesteśmy kompetentni, żeby ją oceniać”.
Dla arcybiskupa to niedopuszczalne. – Teraz odbywa się sąd nad tym światem – przypomniał słowa Jezusa. – Ten sąd w świetle Chrystusowego Krzyża będzie się odbywał aż do jego końca – dodał.
„Zabijają dzieci dosłownie i w przenośni”
Kazanie metropolity krakowskiego nie ograniczyło się tylko do fizycznej śmierci dziecka. Jak przekonywał, w Polsce „usiłuje się zabijać również dzieci w przenośni, uderzając w ich serce i umysł”. W tym kontekście ostro skrytykował współczesną edukację – programy zdrowotne w szkołach, które „deprawują”, oraz planowane ograniczenia nauczania religii.
– Wprowadza się takie programy edukacyjne, które z jednej strony chcą dzieci odciąć od Pana Boga, a równocześnie ich serce deprawować poprzez przekazywanie niestosownych treści pod płaszczykiem nauki o zdrowiu człowieka – stwierdził.
Nie oszczędził także pomysłu zakazu spowiadania dzieci. – W parlamencie rozważa się poselski projekt jednej z partii, by wprowadzić ustawowy zakaz spowiadania dzieci, bo – jakoby – spowiedź powoduje w dziecku stres. Jakżeż aktualnie w świetle tego brzmią słowa Jezusa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im”.
Arcykapłani, tłum, Piłat – według Jędraszewskiego
Na tle Misterium Męki Pańskiej abp Jędraszewski przywołał trzy postawy z czasów Chrystusa – arcykapłanów, tłum i Piłata – by wskazać ich współczesne odpowiedniki.
– Współczesnymi arcykapłanami są ci, którzy mają władzę i pieniądze. Pewne państwa, partie, organizacje i fundacje, które rozgrywają problem aborcji dla swoich niskich celów – mówił. – Dla nich życie dzieci nienarodzonych jest towarem na sprzedaż. Dla partii – narzędziem walki o głosy.
Drugą grupę stanowią media, uniwersytety i kultura liberalna. – To tłum, który wrzeszczy, orzeka o czystości idei, ale domaga się wyeliminowania z życia publicznego każdego, kto głosi istnienie obiektywnej prawdy.
Trzecią – Piłatowie. – Współcześni konformiści i tchórze, którzy mówią: „Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego”. Ludzie, którzy uciekają od problemów dotykających dzieci, mówiąc: „To nie moje dziecko”.
„Nie powtórzmy historii”
– Bez większego trudu odnajdujemy dzisiaj trzy postawy zajmowane wobec Chrystusa, które w swych konsekwencjach prowadzą do ogromu ludzkich nieszczęść. W jakiejś mierze powtarza się zatem historia sprzed dwóch tysięcy lat – zakończył metropolita.