Samotna matka w trudnej sytuacji finansowej przez pomyłkę wysłała SMS-a do miliardera, prosząc o pieniądze na mleko dla dziecka i wtedy wszystko się zaczęło.
Alicja Nowak siedziała w słabo oświetlonej kuchni swojego zniszczałego mieszkania, zmęczenie ciążyło na jej ramionach. Była druga w nocy, a w sąsiednim pokoju jej niemowlę, Filip, płakało bez przerwy. Alicja od godzin starała się je uspokoić, ale głód w jego płaczu nie pozostawiał wątpliwości. Miała mleko modyfikowane tylko na ostatnie karmienie a potem?
Samotna matka, ledwo wiążąca koniec z końcem, nie widziała wyjścia. Praca w barze ledwo starczała na czynsz, nie mówiąc już o podstawowych potrzebach Filipa. Zastawiła już swoją obrączkę ślubną, by kupić jedzenie, i nie mogła liczyć na pomoc rodziny oni też ledwo dawali sobie radę.
Sięgnęła po telefon i otworzyła aplikację bankową saldo było przerażająco puste. Jej wzrok padł na wiadomość, którą trzymała w szkicach od kilku dni, nigdy nie mając odwagi jej wysłać. Wiadomość była adresowana do numeru znalezionego w internecie ktoś oferował pomoc w zdobyciu mleka dla niemowląt. Alicja próbowała, ale otrzymała tylko bezwartościowe odpowiedzi.
Tej nocy, zdesperowana i bez wyjścia, napisała:
Cześć Nie lubię o to prosić, ale skończyło mi się mleko dla dziecka, a wypłatę mam dopiero za tydzień. Mój syn płacze i nie wiem, co robić. jeżeli mógłbyś pomóc, byłabym dozgonnie wdzięczna. Przepraszam, iż zawracam głowę, ale nie mam już do kogo się zwrócić. Dziękuję za przeczytanie.
Westchnęła ciężko i nacisnęła wyślij bez zastanowienia, palec drżał nad ekranem. Przyzwyczaiła się już do przepraszania za swoje problemy, ale teraz nie miała nic do stracenia. Z przygłuszonym szlochem opadła na krzesło, czekając na odpowiedź choć nie wierzyła, iż nadejdzie.
Kilka minut później telefon zadrżał.
Pojawiła się wiadomość:
Dzień dobry, mówi Krzysztof Kowalski. Chyba pomyliłaś numer, ale rozumiem, iż masz teraz trudną sytuację. Nie martw się o mleko zadbam, żebyście mieli wszystko, co potrzebne.
Alicja wpatrywała się w ekran, nie wierząc własnym oczom. Nie miała pojęcia, kim był ten człowiek. Krzysztof Kowalski? To nazwisko brzmiało jakoś znajomo, ale nie potrafiła go umiejscowić. Część jej podejrzewała oszustwo znała historie o ludziach, którzy pod pięknymi nazwiskami wyłudzali pieniądze. Ale ta wiadomość brzmiała szczerze.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, przyszła kolejna wiadomość:
Mogę wysłać wszystko, co potrzebne, już jutro. Skup się na sobie i dziecku, Alicja. Już nie musisz się martwić.
Alicji zabrakło tchu. To nie była ściema czuła to. Kimkolwiek był ten mężczyzna, oferował prawdziwą pomoc.
Łzy popłynęły jej po policzkach. Po raz pierwszy od bardzo dawna Alicja pozwoliła sobie na odrobinę nadziei.
Następnego dnia pod drzwiami pojawiła się paczka kilka dużych pudełek z mlekiem modyfikowanym, a w środku kartka.
Wiem, jak to jest. Mam nadzieję, iż to pomoże. jeżeli będziesz czegoś potrzebować, daj mi znać.
Kartka była podpisana po prostu: Krzysztof Kowalski.
Alicja stała nieruchomo, wpatrując się w paczki. Nigdy w życiu nie dostała tak hojnego prezentu, zwłaszcza od obcej osoby. Czy to naprawdę się działo? Czy to wszystko nie zniknie tak szybko, jak się pojawiło?
W półśnie niedowierzania zaczęła rozpakowywać pudełka jedno po drugim. W środku były pełne zapasów chusteczki, pieluchy, mleko znacznie więcej, niż śmiała marzyć. Po raz pierwszy od miesięcy Alicja poczuła, iż może złapać oddech. gwałtownie zrobiła zdjęcie paczek i wysłała wiadomość do Krzysztofa.
Dziękuję, Krzysztofie. Nie potrafię choćby wyrazić, co to dla mnie znaczy. Dzięki tobie mogę zadbać o moje dziecko i jestem ci za to nieskończenie wdzięczna.
Odpowiedź przyszła niemal natychmiast:
Cieszę się, iż mogłem pomóc. To nie jest jałmużna. To wsparcie dla kogoś, kto go potrzebuje. Sam kiedyś byłem w takiej sytuacji.
Alicja mrugnęła. Krzysztof był kiedyś na jej miejscu? Nic o nim nie wiedziała. Był bogaty? Biznesmenem? Filantropem? Dlaczego w ogóle się nią przejmował?
Zanim zadała kolejne pytanie, przyszła kolejna wiadomość:
Jeśli będziesz czegoś potrzebować mleka, zakupów, czegokolwiek daj znać. Mogę ci pomóc.
Alicja opadła na krzesło, wpatrując się w ekran. Nie chciała nadużywać tej sytuacji, ale wdzięczność była tak przytłaczająca, iż nie wiedziała, co odpowiedzieć. Kim był ten człowiek? Dlaczego to robił?
Po długiej chwili napisała:
Dlaczego mi pomagasz? Nie znasz mnie.
Odpowiedź Krzysztofa przyszła szybko:
Bo wiem, jak to jest czuć, iż się tonie. Łatwo myśleć, iż nikogo to nie obchodzi, ale zapewniam cię, Alicjo, iż mnie obchodzi. Mam środki, by pomóc. Chcę tylko, żebyś ty i twój syn mieli lepszą szansę. Nikt nie powinien przechodzić przez to sam.
Dłonie Alicji drżały, gdy czytała te słowa. To było dla niej za dużo. W jej sercu zapaliła się iskra nadziei, której nie czuła od lat. A jeżeli Krzysztof naprawdę był odpowiedzią na wszystkie jej modlitwy?
Z dnia na dzień Krzysztof wysyłał kolejne paczki każda większa niż poprzednia. Spłacił jej zaległy czynsz, gdy właśc
















