Samotna matka w trudnej sytuacji finansowej przypadkowo wysłała SMS-a do miliardera z prośbą o pieniądze na mleko dla dziecka — i wtedy wszystko się zaczęło.

newsempire24.com 5 dni temu

Samotna matka, z pustym portfelem, przez pomyłkę wysłała SMS-a do miliardera z prośbą o pieniądze na mleko dla dziecka i tak to się zaczęło.

Kasia Nowak siedziała w swojej małej, słabo oświetlonej kuchni w podupadającym mieszkaniu na warszawskiej Pradze, z uczuciem, jakby cały świat leżał jej na ramionach. Była druga w nocy, a w pokoju obok jej synek, Miłosz, płakał bez przerwy. Kasia od godzin próbowała go uspokoić, ale w jego płaczu słychać było tylko jedno głód. Mleko w proszku starczało już tylko na jedną butelkę a co potem?

Jako samotna matka, ledwo wiążąca koniec z końcem, Kasia nie widziała wyjścia. Jej praca w barze mlecznym ledwo pokrywała czynsz, nie mówiąc już o potrzebach Miłosza. Złoty pierścionek po babci dawno poszedł do lombardu, a rodzina? Cóż, oni też ledwo dychali.
(*Wakacje all inclusive dla całej rodziny* reklama, która przypadkiem przemknęła jej przez myśl.)

Wzięła telefon i otworzyła aplikację bankową stan konta był równie radosny, co prognoza pogody w listopadzie. Wtedy zauważyła wersję roboczą wiadomości, którą trzymała w telefonie od dni, ale nigdy nie miała odwagi wysłać. Numer znalazła na jakimś forum ktoś tam pisał, iż pomaga z mlekiem modyfikowanym. Kasia próbowała, ale odpowiedzi były albo zero-jedynkowe, albo w stylu *Trzymaj się, jakoś to będzie*.

Tej nocy, zdesperowana, napisała:

*Hej Nienawidzę to pisać, ale nie mam już mleka dla dziecka, a wypłatę mam dopiero za tydzień. Mój synek płacze, a ja nie wiem, co robić. jeżeli możesz pomóc, będę wdzięczna do końca życia. Przepraszam, iż zawracam głowę, ale nie mam już do kogo się zwrócić. Dzięki, iż przeczytałeś.*

Westchnęła ciężko i nacisnęła wyślij, choćby nie sprawdzając numeru. Przyzwyczaiła się już do ciągłego przepraszania za swoje życie, ale teraz nie miała nic do stracenia. Z wilgotnymi policzkami opadła na krzesło, czekając na odpowiedź choć w sumie nie wierzyła, iż nadejdzie.

Minęło kilka minut, a telefon zadrgał.

*Dzień dobry, tu Maksymilian Kowalski. Chyba pomyliłaś numer, ale rozumiem, iż sytuacja nie jest łatwa. Nie martw się o mleko załatwię, co potrzeba.*

Kasia wpatrywała się w ekran, nie wierząc własnym oczom. Maksymilian Kowalski? Brzmiało znajomo, ale nie potrafiła przypasować tego nazwiska do żadnej twarzy. Część jej myśli krzyczała *To na pewno oszust!* internet pełen jest naciągaczy podszywających się pod dobrych Samarytan. Ale ten tekst brzmiał szczerze.

Zanim zdążyła odpisać, przyszedł kolejny SMS:
*Mogę wysłać wszystko, co potrzebne, już jutro. Skup się na sobie i synku, Kasia. Już będzie dobrze.*

Kasi zaparło dech. To nie było oszustwo, czuła to w kościach. Kimkolwiek był ten człowiek, oferował prawdziwą pomoc.

Łzy popłynęły same. Po raz pierwszy od wieków Kasia pozwoliła sobie na coś, co dawno zapomniała na nadzieję.

Następnego dnia pod drzwiami stanęła paczka kilka kartonów mleka modyfikowanego, a w środku kartka:
*Wiem, jak to jest. Mam nadzieję, iż to pomoże. jeżeli będziesz potrzebować czegokolwiek, daj znać.*

Podpisane krótko: *Maksymilian Kowalski*.

Kasia stała jak wryta, wpatrując się w kartony. Nigdy w życiu nie dostała takiego prezentu, a już na pewno nie od obcej osoby. Czy to na pewno prawdziwe? Czy nie zniknie tak szybko, jak się pojawiło?

Półprzytomnie zaczęła rozpakowywać pudła. W środku nie tylko mleko, ale i pieluchy, chusteczki, choćby małe ubranka. Więcej, niż śmiała marzyć. Po raz pierwszy od miesięcy odetchnęła pełną piersią. gwałtownie zrobiła zdjęcie i wysłała wiadomość:

*Dziękuję, Maks. Nie potrafię choćby wyrazić, co to dla mnie znaczy. Dałeś mi możliwość zadbania o moje dziecko za to będę Ci wdzięczna do końca życia.*

Odpowiedź przyszła natychmiast:
*Cieszę się, iż mogłem pomóc. Ale to nie jest jałmużna. To wsparcie dla kogoś, kto go potrzebuje. Sam kiedyś byłem w Twojej sytuacji.*

Kasia mrugnęła zdziwiona. Maks był na jej miejscu? Kim on w ogóle był? Biznesmenem? Filantropem? Dlaczego w ogóle się nią przejmował?

Zanim zdążyła się zastanowić, przyszedł kolejny SMS:
*Jeśli potrzebujesz czegokolwiek mleko, zakupy, cokolwiek daj znać. Mogę pomóc.*

Kasia osunęła się na krzesło, wpatrzona w ekran. Nie chciała nadużywać jego hojności, ale wdzięczność była tak ogromna, iż nie potrafiła znaleźć słów. Kim był ten człowiek? Dlaczego to robił?

Po długiej chwili wysłała:
*Dlaczego mi pomagasz? Nie znasz mnie.*

Odpowiedź przyszła szybko:
*Bo wiem, co to znaczy czuć, iż toniesz. Wydaje się, iż nikogo to nie obchodzi, ale uwierz mi, Kasia obchodzi. Mam możliwości, żeby pomóc. Chcę tylko, żebyś Ty i Twój synek mieli lepszą szansę. Nikt nie powinien przechodzić przez to sam.*

Kasi drżały ręce. To było za dużo. W jej sercu tliła się iskra nadziei, której nie czuła od lat. A jeżeli Maks naprawdę był odpowiedzią na wszystkie jej modlitwy?

Z dnia na dzień pomoc rosła. Maks opłacił jej zaległy czynsz, gdy właściciel groził eksmisją, finansował zakupy, kupił nową wózek i łóżeczko dla Miłosza.

Aż pewnego dnia dostała wiadomość, która odebrała jej oddech:
*Chciałbym się spotkać. Najwyższy czas, żebyśmy porozmawiali twarzą w twarz.*

Kasia była zdenerwowana. przez cały czas nie wiedziała, kim on naprawdę był i dlaczego to robił. Czy to jakiś podstęp? A jeżeli miał ukryte zamiary? Ale jednocześnie była podekscytowana. Maks już zmienił jej życie na tyle sposobów.

Spotkali się następnego dnia w małej kawiarni na Starym Mieście. Kasia przyszła wcześniej, nerwowo ściskając telefon w dłoni. Nie wiedziała, czego się spodziewać wciąż nie wierzyła, iż to się dzieje naprawdę.

Wtedy drzwi się otworzyły i wszedł mężczyzna, który od razu przykuwał uwagę wysoki,

Idź do oryginalnego materiału