Scena z przedszkola mrozi krew w żyłach. Tak nauczycielki wymuszają na dzieciach posłuszeństwo

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Dzieci w przedszkolu są poddawane systemowi kar, który narusza ich bezpieczeństwo. fot. Arie van Ravenswaay/Pexels


Małe dzieci, wobec których stosowana jest przemoc - zarówno psychiczna, jak i fizyczna - nie szukają winy w dorosłych, którzy je krzywdzą. Najczęściej maluchy są przekonane, iż ze swojej winy czegoś doświadczyły. Dlatego tak ważne jest rozmawianie z dziećmi o tym, gdzie są ich granice i jak reagować, gdy ktoś je narusza, szczególnie jeżeli mówimy o systemie kar w przedszkolu i szkole.


System kar w przedszkolu to często naruszanie granic dziecka i załamanie jego poczucia bezpieczeństwa, które jest bardzo ważne w placówce edukacyjnej.

Historia pewnej kobiety uświadamia, ile traum wynosimy z bardzo wczesnych lat dzieciństwa, do których swoim zachowaniem doprowadzili dorośli.

Uświadamiajcie swoje dzieci, czym jest przekraczanie ich granie. jeżeli maluch będzie znał swoje prawa, jego rodzice będą mogli reagować, gdy będzie działa się mu krzywda.


Wspomnienia z przedszkola


Każdy z nas, kto, będąc dzieckiem, chodził do przedszkola, ma z niego szereg wspomnień. Czasem miłych, jak np. spotkania z Mikołajem, czasem takich, które okazały się traumami na całe życie. Sama do dziś wspominam chwile, kiedy na balu przebierańców odliczałam minuty do przyjścia po mnie rodziców, bo byłam bardzo chora i absolutnie nie miałam ochoty na zabawę z przedszkolnymi koleżankami i kolegami.

O swoich doświadczeniach w przedszkolu napisała też na grupie facebookowej pewna kobieta, której przemyślenia zaczęły się od innego postu na profilu Szkoły Minimalnej, dotyczącego monitoringu w placówkach edukacyjnych. Napisała o tym, jak w przedszkolnej sali panie nauczycielki kazały dzieciom usiąść w kółeczku i czekać.

Dzieci nie miały pojęcia na co (a być może po prostu autorka postu tego nie pamięta, co sama przyznaje), ale prawdopodobnie panie musiały wykonać jakąś pracę w spokoju. Być może chodziło o chwilę ciszy i spokoju, by mogły odetchnąć? Tego już się raczej nie dowiemy, ale to nie to jest najważniejsze w komentarzu kobiety.

Karanie dzieci za niesłuchanie pań nauczycielek


Wspomnienie kobiety dotyczy przede wszystkim tego, iż dzieci dostały zakaz rozmów, który autorka postu złamała, rozmawiając z kolegą. Dzieci, jak to dzieci — starały się uszanować nakaz, rozmawiały szeptem, ale nie umiały oprzeć się pokusie pochwalenia się sobie zabawkami, które przyniosły ze sobą do przedszkola (pisownia oryginalna – przyp. red.):

"Pamiętam, iż mieliśmy siedzieć i czekać po turecku (w kokardkę), nie zmieniać miejsc i w ciszy... Miałam tego dnia w przedszkolu Indianina na koniu. Był dla mnie bardzo istotny i chciałam się pochwalić nim koledze. Kolega też miał jakąś figurkę. Rozmawialiśmy o nich szeptem, siedząc obok siebie. Ale przecież nie wolno było się odzywać.." – pisze w publikacji kobieta.

To, co jest jednak najbardziej szokujące w jej opowieści, to, jak zareagowały na zachowanie dzieci nauczycielki. Maluchy w środku zimy za karę zostały wystawione na taras, na którym było zimno i wszędzie leżał śnieg. W ubrankach, w których były wcześniej w Sali, a drzwi za nimi zamknięto. To była kara za niezastosowanie się do nakazu. Pomyślcie sobie, co byście poczuli w takiej chwili – nie tylko jako dzieci, ale choćby jako dorośli. Taka kara za złamanie zakazu rozmów jest okrutna i kuriozalna, a panie powinny odpowiedzieć za to prawnie.

Sama autorka też tak uważa i zaznacza, iż być może nie doszłoby do tej sytuacji, gdyby w przedszkolu był monitoring. Bo panie nie czułyby się bezkarne, nie traktowałyby dzieci przedmiotowo, a z szacunkiem dla nich i ich granic. Dodatkowo problemem jest też to, iż system kar funkcjonował i przez cały czas funkcjonuje w placówkach edukacyjnych – i ma się bardzo dobrze, bo wciąż wiele rzeczy jest zamiatanych pod dywan. W tym konkretnym przypadku kara była szczególnie okrutna i negatywnie wpływająca na ich zdrowie fizyczne i psychiczne.

Cały post można zobaczyć tutaj.

Okrutna kara, która mogła zniszczyć zdrowie


Rozumiemy, iż te kilkanaście (lub kilkadziesiąt?) lat wstecz świadomość w wychowywaniu dzieci była zupełnie inna, stosowano metody wychowawcze, o których dziś otwarcie się mówi, iż są krzywdzące. Ale to także naruszenie podstawowych praw człowieka, stosowanie przemocy wobec dzieci. I najgorsze w tym wszystkim jest to, iż bohaterka postu jako dziecko nie widziała tego w ten sposób.

Bo nikt z nią nie rozmawiał, nie uświadamiał dziecka, iż ma prawo zaprotestować, powiedzieć rodzicom lub zareagować w jakikolwiek sposób. Że to niezgodne z prawem, narusza jego granice i dodatkowo sprawia, iż czuje się jeszcze winna swojego zachowania: "Za karę zostaliśmy wystawieni na taras - w ubraniach takich, w jakich siedzieliśmy, a przypominam, iż była to zima, a na tarasie śnieg... Drzwi tarasowe zostały zamknięte... Nie pamiętam, jak długo, ale myślę, iż nie ma to najmniejszego znaczenia... Z punktu widzenia mnie, jako dziecka w tamtym czasie - zostałam słusznie ukarana. Nie powiedziałam o niczym rodzicom, ponieważ było mi wstyd, iż byłam nieposłuszna (w końcu przecież złamałam zakaz rozmów!)..." – napisała w poście kobieta.

Uczcie dzieci reagowania


Nasz apel i lekcja, którą warto wyciągnąć z tej opowieści, są jasne. Rozmawiajcie ze swoimi dziećmi o ich prawach, o tym, iż mają prawo czegoś nie akceptować, iż są sytuacje i zachowania, które mogą naruszać ich granice. I iż jeżeli tylko znajdą się w sytuacji, która nie będzie dla nich komfortowa, powinni o tym powiedzieć rodzicom. Kolejnym problemem jest to, iż ich poczucie bezpieczeństwa i prawo do ochrony zdrowia (psychicznego i fizycznego) są naruszane w placówce edukacyjnej, gdzie są pod opieką wykwalifikowanej kadry.

To nauczycielki powinny najlepiej wiedzieć, jak tragiczne skutki mają takie zachowania wobec dzieci. To one mają wykształcenie pedagogiczne i powinny wiedzieć, iż naruszanie granic dziecka, karanie go w taki sposób sprawi, iż wiele z tych maluchów w dorosłym życiu wyląduje na kozetce psychologa. To one powinny im zapewnić spokój i poczucie bezpieczeństwa, a tymczasem wymierzają dzieciom kary w okrutny sposób, którego być może by nie było, gdyby posiadały w sobie cień empatii wobec maluchów.

Dzieci to przecież ludzie, którym czasem trudno zastosować się do wymagań dorosłych. I trzeba to wiedzieć i rozumieć, szczególnie jeżeli decydujemy się na pracę z dziećmi. Bo ich rodzice pokładają w nich wiarę, iż dobrze zaopiekują się ich pociechami i wypełnią swoje zawodowe obowiązki.

Idź do oryginalnego materiału