Siadł z synem do nauki. Po przeczytaniu strony podręcznika złapał się za głowę

mamadu.pl 10 miesięcy temu
Zdjęcie: Dzieci mają za dużo nauki, na dodatek podana jest im w nieprzystępny sposób. fot. romrodinka/123rf.com


O tym, iż polski system edukacji jest za bardzo przeładowany, a uczniowie nie są w stanie fizycznie ogarnąć nauki, pisaliśmy już wielokrotnie. Materiał, którego dzieci uczą się w szkole, często też podany jest w mało przystępny dla uczniów sposób. O tym, jak wygląda popołudnie nad książkami, opowiedział tata 4-klasisty.


2 godziny z podręcznikiem od historii


Niektóre treści w podręcznikach, z których korzystają tysiące uczniów, są wręcz niezrozumiałe dla dzieci i młodzieży. Napisał o tym na swoim facebookowym profilu Tadeusz Gadacz, polski filozof i religioznawca, prywatnie ojciec ucznia 4 klasy.

"Usiadłem z synem do lekcji historii, klasa 4 szkoły podstawowej. Podręcznik 'Nowej Ery', lekcja: Chrzest Mieszka I i początki państwowości polskiej. Dwie strony najeżone terminologią z historii, geografii, nauk społecznych, religii, bez wyjaśnień. Pytania bez końca. Tata: A co to jest monogamia i poligamia (w tekście informacja, iż Mieszko I przed chrztem miał siedem żon)? A dlaczego monogamia jest lepsza od poligamii? […]" – Gadacz wylicza kolejne pytania, które nad podręcznikiem historii stawiał mu syn.

Chłopiec, który ma prawdopodobnie 9 lat (tyle mają zwykle uczniowie 4 klasy), pytał o kwestie, które były dla niego niezrozumiałe i pojawiały się adekwatnie w każdym kolejnym zdaniu rozdziału, który ojciec z nim czytał. Pytania, które stawiało dziecko, jasno pokazywały, iż zdania sformułowane przez autorów podręcznika historii do 4 klasy są zbyt trudne dla uczniów tego rocznika.

A gdzie jeszcze czas na inne przedmioty?


Po dłuższej chwili odpowiadania na pytania mężczyzna zorientował się, ile jeszcze zadań na to popołudnie dziecko ma do wykonania. Wszystkie związane z nauką i wszystkie niemożliwe do przełożenia:

"Dwie godziny tłumaczeń i wyjaśnień. I nagle mnie olśniło. Przecież musisz się nauczyć na pamięć wiersza 'Spóźniony słowik' i klasówka z 'Akademii Pana Kleksa', a pojutrze zadanie z matematyki (potęgi), za dwa dni klasówka z angielskiego i hiszpańskiego (odmiana ser i tengo oraz zaimków), a za chwilę z informatyki urządzenia peryferyjne wejścia i wyjścia, z techniki piktogramy, a z przyrody rodzaje wiatrów i prognozowanie pogody” – wylicza Gadacz.

Na koniec dodaje z ulgą, iż cieszy go fakt, iż nadzorowaniem nauki syna dzieli się z partnerką. Dzięki temu jeszcze jakoś ogarniają, co i na kiedy trzeba wykonać, przeczytać albo przyswoić. Najgorzej w tym wszystkim ma oczywiście dziecko, które całego materiału już nie ogarnia, bo fizycznie nie jest w stanie.

Brakuje mu czasu nie tylko na wszystkie lekcje, ale również na lekturę książek (zapomnijcie o czytaniu dla rozrywki!), a choćby na sen. Nie mówiąc już o miejscu na inne aktywności, czasie na hobby, odpoczynek czy spotkania z rówieśnikami.



Dzieci mają gorzej niż dorośli w pracy


Gadacz zaznacza, iż czas jest tylko na "krótki sen i od rana to samo". To kolejny obraz, który pokazuje, iż uczniowie są przeciążeni, a szkoły zbyt wiele od nich wymagają. Nie chodzi choćby o to, iż 4 klasa według większości uczniów, rodziców i nauczycieli jest jednym z najbardziej wymagających momentów w edukacji.

Chodzi w ogóle o to, iż dzieci są obciążone tyloma obowiązkami, iż nie są w stanie fizycznie wszystkiemu podołać. Wielokrotnie pojawiały się już porównania, iż rodzice, którzy spędzają czas w pracy, mają lżej niż ich dzieci chodzące do szkoły. Oczywiście, dorosły, który pracuje, po 8 godzinach etatu ma też inne zobowiązania – tak samo jak dzieci muszą odrobić lekcje, przeczytać lektury, przygotować się do klasówek.

Zapominamy jednak, iż dzieci mają inną percepcję i zdolność przyswajania informacji, więc mogą nie być w stanie znieść takiego obciążenia i presji, jakie znoszą dorośli. Szczególnie jeżeli wiedzę podaje się im w szkolnych podręcznikach na poziomie niedostosowanym do ich wieku...

Idź do oryginalnego materiału