Epoka wielkich odkryć geograficznych na przełomie średniowiecza i nowożytności zapoczątkowała proces tworzenia się mocarstw kolonialnych które znamy głównie z XIX wieku – imperia Hiszpanii, Portugalii, Niderlandów, Francji czy Wielkiej Brytanii. Były to przedsięwzięcia wówczas ryzykowne, gdyż wyprawy dalekomorskie nie należały do tanich ani bezpiecznych. Polska w okresie tworzenia się potęg kolonialnych nie podjęła inicjatywy ekspansji pozakontynentalnej, jednocześnie jednak nie zabraniając tego swoim poddanym. Przyjrzymy się Nowej Kurlandii – śladu Rzeczypospolitej na Karaibach.
Aby rzetelnie przestawić losy tej polskiej kolonii, należy wpierw przyjrzeć się Księstwu Kurlandii i Semigalii, bowiem to jego władca, Jakub Kettler, lennik Korony, był ojcem ówczesnego polskiego projektu kolonialnego. Początki księstwa sięgają XIII wieku, kiedy to w Rydze założony został Zakon Kawalerów Mieczowych, mający za zadanie prowadzić krucjatę w obronie diecezji ryskiej przed wciąż jeszcze pogańskimi wtedy Bałtami oraz działać na rzecz jej poszerzenia.
Położenie Kurlandii i Semigalii we współczesnych granicach Łotwy. fot: domena publiczna
Mimo podporządkowania mieczowników Zakonowi Krzyżackiemu zachowali oni pewną autonomię. W 1561 roku, w obliczu trwającego od trzech lat najazdu wojsk moskiewskich, ostatni mistrz zakonu, Gotthard Kettler, zdecydował się podporządkować podległe mu ziemie Kurlandii i Semigalii (czyli dzisiejszej zachodniej i południowej Łotwy) królowi polskiemu Zygmuntowi II Augustowi. Podobnie jak wcześniej Prusy, Inflanty zostały zsekularyzowane, sam Kettler zaś przeszedł na luteranizm i w 1562 roku złożył w Rydze hołd lenny polskiemu królowi. Na zasadzie hołdu ród Kettlerów otrzymał dziedziczne władanie nad księstwem, do zawarcia unii lubelskiej w roku 1569 było ono jednak osobistym lennem władcy Polski. Po unii stało się zaś wspólną własnością państwa polsko-litewskiego. Nie była to więc sensu stricte część Rzeczypospolitej, jednak dynastia Kettlerów z racji lenna była podporządkowana jej władcom i przed nimi odpowiadała za swoje działania. Kluczową dla nas postacią jest wnuk Gottharda Kettlera – Jakub, władający księstwem w latach 1638-82.
Jakub Kettler – Regent Kurlandii i Semigalii. fot: domena publiczna
Obejmując władzę postawił sobie za cel zreformowania gospodarki. Jako człowiek wykształcony i obyty w europejskim świecie skupił się na rozwoju handlu morskiego
z zachodem Europy i szkutnictwie, budowie manufaktur oraz rozwoju miast portowych, Windawy i Lipawy. Podciągnął także rolnictwo dzięki melioracji oraz sprowadzenia holenderskiego bydła i hiszpańskich owiec. O sile i sprawności księstwa świadczyć może chociażby fakt, iż w latach 50. Kettler dysponował większą flotą wojenną niż cała polsko-litewska dynastia Wazów.
Rekonstrukcja statku Jakuba Kettlera. Fot. Facebook/Baltic Sail Gdańsk
Nic więc dziwnego, iż z czasem zaczął myśleć o zasmakowaniu kolonializmu. W 1652 roku zakupił więc prawo własności do wyspy Tobago od Roberta Richa – hrabiego Warwick i admirała floty angielskiej, który posiadał tę wyspę od 1639 roku. Tobago ma powierzchnię ok. 300 km2, wchodzi w skład Małych Antyli
i usytuowane jest w pobliżu Ameryki Południowej.
Przyjmuje się, iż zostało odkryte przez Europejczyków w 1498 roku podczas trzeciej wyprawy Krzysztofa Kolumba. Nie zostało jednak przez tyle lat skolonizowane, głównie z powodu oporu wrogo nastawionych miejscowych Indian, ale także Hiszpanów operujących z sąsiedniego Trynidadu. Anglicy od końca XVI wieku trzykrotnie usiłowali podporządkować sobie tę wyspę, ale bez większego powodzenia.
Pierwsza wyprawa Kurlandczyków dotarła na miejsce po półrocznej podróży w 1654 roku. Poza załogą na pokładzie statku znalazło się 25 urzędników, 124 żołnierzy i 80 rodzin osadników wraz z kapitanem Mollensem, Holendrem który został pierwszym gubernatorem kolonii w Nowym Świecie – Nowej Kurlandii ze stolicą w Jacobstadt. Co zaskakujące, bałtyckie księstwo Kettlera było dopiero drugim najmniejszym krajem Europy posiadającym przynajmniej jedną kolonię w Ameryce. Mniej więcej w tym samym okresie kilkoma karaibskimi wyspami władali joannici – Zakon Kawalerów Maltańskich. W szczytowym okresie swojego istnienia Nowa Kurlandia miała być zamieszkana przez ponad 500 kolonistów (żołnierzy, chłopów ale i wszelkiej maści awanturników), którzy przybyli tam w latach 1654–1658. Sprowadzono tam również nieznaną liczbę niewolników z Afryki, którzy mieli pracować na plantacjach. Z kolonii wywożono do kraju ich produkty: przyprawy korzenne, owoce, tytoń, pieprz, indygo i cukier. Z metropolii sprowadzano zaś bydło, broń, sprzęty domowe, ale także i wódkę.
Mapa Tobago XVII w. fot: domena publiczna
Proceder ten nie trwał niestety zbyt długo. Początkiem końca Nowej Kurlandii były dramatyczne wydarzenia w Rzeczypospolitej. W trakcie potopu szwedzkiego wojska króla Karola X Gustawa weszły do Kurlandii i Semigalii w roku 1658, mimo iż król Szwecji przyobiecał Jakubowi Kettlerowi uszanować jego neutralność w wojnie polsko-szwedzkiej. Pieczołowicie rozwijane przez lata państwo zostało kompletnie zdewastowane przez Szwedów, którzy na spółkę z Holendrami przejęli także całą kurlandzką flotę. Kettler, jak i jego księstwo, wyzwolony został dopiero dwa lata później. Nowa Kurlandia, pozostawiona sama sobie, bez kontroli Jakuba, także padła łupem Holendrów, rywalizujących o władanie nad tym kawałkiem ziemi z Hiszpanami, Anglikami, Francuzami, a choćby piratami. Mimo upadku Nowej Kurlandii na wyspę przybyło jeszcze kilka wypraw osadniczych, także po śmierci Jakuba Kettlera. Ostatnia wzmianka o nich w historii Tobago pochodzi z 1693 roku.
Równie smutnie potoczyły się losy samego księstwa Kettlerów. Do końca swych rządów w 1682 roku Jakubowi udało w znacznym stopniu odbudować kraj, jednak już na początku kolejnego wieku został ponownie zniszczony podczas Drugiej Wielkiej Wojny Północnej – Potop Szwedzki. Choć Kurlandia de iure przez cały czas była lennem Rzeczypospolitej, to od 1711 roku rosła jej zależność od Rosji.
Hetman Czarnecki pod Płockiem w trakcie Potopu Szwedzkiego. fot: Juliusz Kossak.
Mimo to, malutkie nadbałtyckie państewko do końca swojego istnienia rościło sobie prawa do swojej byłej kolonii w Nowym Świecie. Ostatecznie Księstwo Kurlandii i Semigalii podzieliło los Rzeczypospolitej – w 1795 roku w wyniku III rozbioru zostało anektowane przez Imperium Rosyjskie i na jego bazie powstała gubernia kurlandzka. Tym samym na ponad 120 lat zamarły polskie marzenia o posiadłościach zamorskich.
Pamięć o ambitnym projekcie pracowitego księcia jednak nie zaginęła. W latach 70. XX wieku w Plymouth (jak Anglicy nazwali osadę Jacobstadt po zajęciu Tobago na początku XIX wieku) nad Wielką Zatoką Kurlandzką stanęła rzeźba upamiętniającą siedemnastowieczną kolonię należącą do Księstwa Kurlandii i Semigalii. Inskrypcja na tablicy głosi: „Ku pamięci śmiałych, przedsiębiorczych i pracowitych Kurlandczyków z odległej Łotwy nad brzegami Bałtyku, którzy żyli w tym miejscu nazwanym na ich cześć w latach 1639 – 1693.”
Zobacz również: