Słowa tego ojca mocno mnie zasmuciły. Tak wychowuje się nieszczęśliwe pokolenie

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Dziś wiele dzieci ma każdy dzień szczegółowo zaplanowany przez rodziców. fot. cottonbro studio/pexels


Jak na początek roku szkolnego przystało, pierwszy tydzień jest pełen emocji, ale i względnego luzu. Brak podręczników przez kilka dni oznacza brak prac domowych, sprawdzianów, a także nauki. Podczas gdy dzieci jeszcze nie wyłączyły wakacyjnego trybu i każdą wolną chwilę najchętniej spędzałyby na dworze, my dorośli już próbujemy opanować nasz nowy plan na życie.


Chciał, nie chciał, potrzebujemy nowych harmonogramów. Ustaleń, kto i o której odprowadza dzieci, a kto je odbiera, kto wiezie na angielski, a kto na akrobatykę itd. Terminy zajęć dodatkowych dopiero są ustalane, więc niełatwo to wszystko pospinać. Czuję, iż zanim my ustalimy stały plan działania, to zastanie nas koniec września.

W tym skrzętnym planowaniu życia sobie i naszym dzieciom niezwykle łatwo się zatracić. Przekonałam się o tym wczoraj, przypadkiem słysząc słowa zupełnie obcego mężczyzny.

Musi wybrać zajęcia


Z córkami wybrałam się na lody, takie jeszcze małe przedłużenie wakacji. W kolejce stał również mężczyzna z 7-letnią córeczką. Pomyślałam, iż to fajnie, iż rodzice potrafią świętować małe sukcesy, jak choćby pierwszy dzień w szkole. Mężczyzna nagle rzucił do dziewczynki: "Haniu, dziś musisz podjąć decyzje, co dalej, bo zaraz się okaże, iż brakuje miejsc. Wybrałaś za mało zajęć".

Trochę zgłupiałam, podobnie jak zdezorientowana dziewczynka. 'Angielski, francuski, ceramika to stanowczo za mało. Musisz podjąć decyzję, czy chcesz akrobatykę, czy karate i co robimy z zajęciami z programowania'.

To "musisz" tak mocno mi dźwięczało uszach, iż długo o tym myślałam. Mam dzieci, które chętnie zapisuję na różne zajęcia, ale choćby mój tryb organizacji poległ podczas próby upchnięcia tych wszystkich aktywności w jednym tygodniu. Większość z nich przecież odbywa się dwa razy w tygodniu.

A może lepiej zapytać, czy chce?


Nie widzę nic złego w tym, iż dziecko chcę próbować nowych rzeczy, odkrywać i rozwijać swoje talenty. Cieszę się, iż moje córki mają więcej możliwości, niż ja miałam niegdyś, tylko iż jest jedno "ale". Planując skrzętnie przyszłość swojego dziecka, warto kierować się zainteresowaniami naszej pociechy, a nie naszymi niespełnionymi ambicjami.

Pamiętajmy także, iż uczniowie ogrom czasu spędzają w szkole, a potem na odrabianiu lekcji (nawet te w pierwszych klasach szkoły podstawowej). Te dodatkowe zajęcia to często nie jest tylko relaks, ale także obowiązki, wyzwania i ogrom ciężkiej pracy do wykonania. Wiele koleżanek mojej córki po takim maratonie nie ma sił na nic. Przy grafiku napiętym do granic możliwości brakuje czasu w beztroską zabawę, spotkania z kolegami, relacje z bliskimi, a choćby na nudę czy odpoczynek. To potwornie smutne.

Zanim zapiszesz dziecko na jakieś zajęcia, zastanów się, czy ono na pewno tego chce i potrzebuje? Może trochę warto odpuścić i zamiast wysyłać je np. na kolejny język, zostawić przestrzeń na spotkania ze znajomymi, rodzinne granie w planszówki czy wycieczki rowerowe za miasto?

Idź do oryginalnego materiału