Mijały dwa lata, kiedy wyjechałam do Niemiec, a po powrocie dowiedziałam się, iż moja córka, Jadwiga, poślubiła obywatela Austrii. Zamieszkałam u nich na dwa lata, opiekowałam się wnuczkiem i prowadzila dom. Jadwiga i jej mąż, Michał, pracowali w tej samej firmie w Warszawie i wracali jedynie wieczorem. Liczyłam na to, iż tak zostanie, ale rzeczywistość była inna. Pewnego dnia powiedzieli mi, iż nie potrzebują już mojej pomocy i poprosili, żebym opuściła ich mieszkanie. Miesiąc później wróciłam do własnego domu, ale i tam nie byłam mile widziana.
Podczas gdy mieszkałam u córki, mój syn, Stanisław, rozwiódł się z pierwszą żoną, opuścił jej mieszkanie i wprowadził się do mnie. Przywiózł ze sobą drugą żonę, Zuzannę, która była już w ciąży. Nie zapytał mnie o pozwolenie. Co miałam zrobić? Wyrzucić syna i ciężarną żonę? Nie. Ale jak pomieścić troje, a niedługo czworo, w jednopokojowym mieszkaniu na Pradze? Nie mieliśmy ani grosza, ani możliwości wynajęcia innego lokum. Zatelefonowałam do Jadwigi i wyjaśniłam sytuację, licząc, iż zrozumie i ponownie mnie przyjmie. Nie chciała. Mieli inne podejście do życia.
Postępowanie mojego syna wydaje się zrozumiałe nie przewidział mojego powrotu. Teraz śpię na sofie w kuchni, a w ciągu dnia wychodzę z domu, robię zakupy, odwiedzam znajomych. Syn i Zuzanna dogadują się, nie ma kłótni, ale teściowa mnie ignoruje. Widać, iż nie lubi mnie w swoim mieszkaniu. Nie mogłam sobie wyobrazić, iż w wieku sześćdziesięciu lat stanę się zbędna i ktoś inny przejmie mój dom. Stanisław myśli tylko o ciężarnej żonie, nie dostrzegając problemu mieszkaniowego.
Poszukuję pracy na pół etatu i marzę o własnym mieszkaniu. Moi teściowie mieszkają na wsi pod Krakowem. Czy powinnam powiedzieć Zuzannie, żeby przeprowadziła się do nich? Czy mój syn znajdzie tam pracę? Wątpię. Nie wiem, co zrobić
Jednak z każdej trudnej sytuacji wyciąga się wniosek: nie można polegać wyłącznie na innych, trzeba zadbać o własną godność i samodzielność. Najważniejsze, aby w podeszłym wieku nie zatracić siebie, ale wciąż szukać własnej drogi i dawać sobie szansę na nowe początki.







