REKLAMA
Jest tego za dużo. Jestem za sprawdzianami, ale nie w tej ilości- apeluje jeden z ojców, który wspomina, iż choć jego dzieci uczą się na bieżąco, nie radzą sobie z hurtowymi ilościami sprawdzianów w szkołach.
Zobacz wideo
Jakie są problemy polskiej szkoły? "Regularność zmian w systemie edukacji daje nam mocno w kość"
Zamiast prac domowych, dają sprawdziany. "Obecna szkoła to XIX wiek"Po publikacji artykułu "7-klasista pokazał szkolny kalendarz. Nie jest zachwycony liczbą sprawdzianów. "A będzie gorzej" wielu naszych czytelników zabrało głos w sprawie hurtowych ilości sprawdzianów. Wśród komentujących pojawiły się głosy osób twierdzących, iż potrzeba zmiany w całym archaicznym systemie. Potrzebna jest reforma organizacji zajęć w szkole, a nie kilka razy powtarzanie tego samego. Obecna szkoła to XIX wiek. Szkoda młodzieży- napisała jedna z mam. Inny tata jest zdania, iż to wszystko przez to, iż w szkołach nie ma prac domowych. Jego zdaniem, uczniowie odbijają sobie to na wszelakich zaliczeniach, bo ze sprawdzianami i kartkówkami zmagają się wręcz w hurtowych ilościach."Mój syn w klasie maturalnej ma dwie godziny języka polskiego w tygodniu, co więcej, tego samego dnia. Co tydzień, od początku października nauczyciel robi prace klasowe. Nie ma żadnego powtórzenia, omówienia prac ani nic. Oceny pokazują się w Librusie w międzyczasie i tam też pokazuje się temat kolejnej pracy klasowej. Wszystko rozpisane do końca listopada. Gdzie sens?" - pyta kolejna czytelniczka.
Sprawdzian powinien dać wskazówki, a nie oceniać? Rodzic: Szkoda dzieciCiekawą opinią podzielił się jeden z ojców, który przyznał, iż chciałby doczekać czasów, kiedy wszelakie formy zaliczeń w szkołach będą informacją o umiejętnościach, a nie zbędnym lękiem i ocenianiem. "Niech te sprawdziany są jako narzędzie sprawdzenia, na jakim etapie opanowania wiedzy i umiejętności jest uczeń. Niech służą zaplanowaniu dalszej pracy: komu, w czym trzeba pomóc, kto potrzebuje więcej czasu, kto może już pójść dalej. Nie muszą wszystkie być oceniane, wywoływać lęk przed złą oceną i często niemożnością jej poprawy. To ma być tylko narzędzie i materiał do indywidualizacji pracy i rozmowy z uczniem, planowania dalszej nauki" - napisał rodzic, a inny dodał:Szkoda dzieci i tyle, bo zamiast dać im wskazówki, wciąż pokazuje się, jak mało potrafią. Polscy uczniowie nie mają łatwo. "Poczucie przeciążenia, napięcie i wyczerpanie"Dzieci pracują na dobre oceny z klasówek, na czerwone paski, wysokie średnie i uznanie rodziców. Od czasów przedszkola zakorzenione mają zarówno w placówkach edukacyjnych, jak i w domu, iż muszą rywalizować między sobą. Zrzucenie tak wielkiej presji na barki młodych ludzi to prosta droga do problemów w przyszłości. Wiele jednak zależy od nauczycieli. Mają oni narzędzia, aby uczynić naukę choćby trudnych przedmiotów przyjemnością, a nie źródłem napięć. Przykładem takiego nauczyciela może być pan Władysław Broszko, nauczyciel fizyki i matematyki ze szkoły podstawowej w Międzylesiu, a o jego metodach nauczania można przeczytać tutaj. To właśnie tego potrzeba w polskich szkołach. Więcej zrozumienia, empatii i troski. Poczucie przeciążenia, napięcie i wyczerpanie. Podstawowe uczucie w codzienności naszych dzieci zabarwione jest koniecznością życia, z tym iż nigdy tak naprawdę nie dadzą rady sprostać wszystkim wymaganiom. A to jeden z warunków wstępnych wypalenia- pisze w książce "Wypalone dzieci. O presji osiągnięć i pogoni za sukcesem" berliński psychiatra, profesor Michael Schulte-Markwort. Ekspert zaprzecza tym samym, iż żeby się wypalić, trzeba być dorosłym, przepracować kilka lat i się przemęczyć.