Stanisław Ulam – Ojciec broni masowego rażenia

studiowschod.pl 1 rok temu

Stanisław Ulam będący jednym z członków legendarnej lwowskiej szkoły matematycznej, mimo początkowych wahań nad wyborem kariery naukowej w szczycie swoich dokonań miał swój wkład w jedne z najbardziej przełomowych badań w historii ludzkości, czyli projektu „Manhattan” – powstania bomby atomowej.

Stanisław Ulam będący jednym z członków legendarnej lwowskiej szkoły matematycznej, mimo początkowych wahań nad wyborem kariery naukowej w szczycie swoich dokonań miał swój wkład w jedne z najbardziej przełomowych badań w historii ludzkości, czyli projektu „Manhattan” – powstania bomby atomowej.

Ulam urodził się we Lwowie 13 kwietnia 1909 roku w polskiej rodzinie zasymilowanych Żydów. Ponadprzeciętne zdolności przejawiał już w dzieciństwie, według jego autobiografii jeszcze przed szkołą średnią sam nauczył się rozwiązywać równania kwadratowe. Rodzina Ulamów opuściła Lwów późnym latem 1914 roku w obawach przed nadchodzącymi wojskami rosyjskimi, które owiane były mitem ekscesów antysemickich, co niestety nie zawsze było oskarżeniem bezpodstawnym. Ojciec Stanisława, lwowski adwokat Józef Ulam, powołany został do służby oficerskiej w czasie Wielkiej Wojny, więc rodzina często zmieniała swoje miejsce zamieszkania w tym okresie. Mały Stanisław poszedł do szkoły podczas ich pobytu w Morawskiej Ostrawie, ale później miał wyłącznie nauczycieli prywatnych. Ulamowie wrócili do Lwowa w 1918 roku i niedługo później ich syn rozpoczął naukę w gimnazjum, gdzie był prymusem, chociaż z kaligrafią czy rysunkami jego już rozwijający się ścisły i matematyczny mózg miał znaczne problemy.

W wieku 18 lat młody Ulam zdał maturę, ale trudno było zdecydować co dalej. Józef uważał, iż jego syn winien udać się na studia prawnicze by móc przejąć po nim w przyszłości kancelarię adwokacką i kontynuować rodzinny fach, ale doskonale widział, iż Stanisław zupełnie nie nadaje się do tego typu pracy. Dlatego też zasugerował mu studia inżynierskie na ogólnym wydziale Politechniki, gdzie też Ulam kontynuował kształcenie. Bardziej jednak niż adekwatny program studiów absorbowały go kursy matematyczne, co nie powinno zaskakiwać, tym bardziej iż jednym z jego wykładowców był sam Stefan Banach, wówczas już dobrze znany w całym kraju. Ulam na tyle błyskawicznie rozwijał swój talent matematyczny, iż w wieku zaledwie 20 lat za namową warszawskiego matematyka Kazimierza Kuratowskiego opublikował swoją pierwszą pracę naukową, która ukazała się w piśmie „Fundamenta Mathematicae”

Mimo tego Stanisław przez cały czas nie był pewien co do wyboru zawodu. Rodzina namawiała go do przeniesienia się na Wydział Inżynierii Elektrycznej uczelni, gdyż zwolniły się tam miejsca dla studentów, a szanse zostania wówczas profesorem matematyki były optymistycznie mówiąc niewielkie. Kuratowski jednak przez cały czas starał się w młodym Ulamie wzbudzać fascynację matematyką i zamiłowanie do niej, co było o wiele bardziej owocne. Postawił więc sam sobie swoiste „ultimatum”: jeżeli uda mu się rozwiązać przedstawiony przez Kuratowskiego problem z tematyki teorii mnogości, będzie starał się zdobyć tytuł naukowy matematyka. jeżeli polegnie – przeniesie się na inne studia i zostanie inżynierem elektrykiem. Nietrudno się domyślić, iż tego typu motywacja wewnętrzna dała rezultaty – kilka tygodni później przedstawił swojemu mentorowi rozwiązanie problemu i studia ukończył jako pełnoprawny matematyk.

W 1933 roku obronił na Politechnice swój doktorat, który opublikował choćby Zakład Narodowy im. Ossolińskich, sławetne Ossolineum. Na tym etapie był już znany w środowisku matematyków akademickich Lwowa, ale z powodu żydowskiego pochodzenia znalezienie przez niego pracy dydaktycznej byłoby w tamtym czasie trudne, pomijając fakt, iż wolne etaty dla matematyków na uczelniach polskich i tak były rzadkim zjawiskiem. Dlatego też lata 30. Ulam spędził na podróżach po zachodzie Europy, podczas których zawitał do szkół wyższych w Szwajcarii, Francji oraz Wielkiej Brytanii. Udzielał się tam rzecz jasna naukowo, środowiska uczelniane ceniły go za doskonałe, ale przede wszystkim oryginalne i nowatorskie rozwiązania zagadnień matematycznych. Dostąpił w 1934 roku zaszczytu prowadzenia wykładu w Girton College w Cambridge, pierwszej brytyjskiej żeńskiej uczelni wyższej – był pierwszym w historii tej uczelni mężczyzną wykładającym w tej placówce. Oczywiście efektem długiej podróży Ulama było nawiązanie licznych znajomości w europejskim świecie uniwersyteckim.

Rok 1935 okazał się dla Ulama kluczowym. Otrzymał wtedy propozycję pracy aż z Ameryki – od Uniwersytetu z Princeton. Biorąc pod uwagę politykę personalną oraz nastroje polityczne polskich uczelni w latach 30., które często stawały się bastionem endecji oraz źródłem reakcji antyżydowskich, jak choćby we Lwowie w 1932 roku, trudno się Ulamowi dziwić, iż z oferty tej skorzystał bez większego namysłu. Po przepracowaniu roku w USA dostał podobną propozycję od Uniwersytetu Harwardzkiego, gdzie również rozpoczął prace dydaktyczną i naukową, poznał Alberta Einsteina oraz zaprzyjaźnił się w tym czasie z innym matematykiem żydowskiego pochodzenia, Johnem von Neumannem, urodzonym jako Lajos Neumann w Budapeszcie. Żaden z nich nie przypuszczał, iż w przeciągu kilku lat spotkają się w tym samym miejscu pracy, ale w o wiele mniej przyjaznej sytuacji.

Budynek w którym w okresie międzywojennym mieściła się lwowska kawiarnia „Szkocka”. Lokal ten był miejscem spotkań i dyskusji uczonych ze lwowskiej szkoły matematycznej, posiedzenia potrafiły trwać choćby kilkanaście godzin.

Ulam skorzystał więc z propozycji do wyemigrowania, jednak próżno zarzucać by mu wyrzekanie się polskości lub porzucenie patriotyzmu. Podkreślał przede wszystkim swoją polską tożsamość, choćby po wielu latach pobytu w Ameryce oprócz publikowania prac z dziedziny matematyki opisywał także historie ze spotkań w lwowskiej kawiarni „Szkockiej”, istnej Mekki przedwojennych polskich matematyków, chcąc przez to spopularyzować na Zachodzie Banacha oraz Stanisława Mazura. Mimo iż od 1936 roku mieszkał w Stanach Zjednoczonych adekwatnie na stałe, to regularnie w każde wakacje odwiedzał Polskę, zaprosił choćby von Neumanna do poprowadzenia wykładu we Lwowie oraz odwiedzenia „Szkockiej”. Opuszczając ojczyznę późnym latem 1939 roku Stanisław zabrał ze sobą do Stanów swojego brata, siedemnastoletniego Adama, rozpoczynającego studia na jednej z uczelni amerykańskich. Ich matka zmarła rok wcześniej, toteż gdy odpływali z Gdyni transatlantykiem „Batory” żegnali ich ojciec oraz stryj. Widział ich wtedy po raz ostatni – cała najbliższa rodzina Ulama oprócz brata zginęła podczas II wojny światowej. O pakcie Ribbentrop-Mołotow i napaści III Rzeszy na Polskę dowiedzieli się niedługo po przybyciu do USA.

Stanisław Ulam w latach 40., już podczas pracy nad projektem „Manhattan” w Los Alamos w Stanach Zjednoczonych.

To właśnie wojna wciągnęła Ulama do inicjatywy która zapisała się na kartach historii nauki, ale i tragedii. Dwa lata po wybuchu wojny otrzymał amerykańskie obywatelstwo, ożenił się z Françoise Aron, francuską stypendystką studiującą literaturę angielską, znalazł posadę na Uniwersytecie Stanu Wisconsin. Matematyk chciał się zgłosić na ochotnika do amerykańskiego lotnictwa, z powodu wady wzroku nie został jednak przyjęty.

Nieco rozgoryczony swoją bezczynnością w dobie wojny, napisał do von Neumanna z pytaniem, czy nie jest w stanie znaleźć dla niego pracy na rzecz amerykańskiego wojska. Przyjaciel w odpowiedzi dość enigmatycznie zasugerował związany z tym bliżej nieokreślony projekt o najwyższej tajności. List był opatrzony dokumentami rządowymi opisującymi warunki i zasady pracy oraz procedury bezpieczeństwa. Tym przedsięwzięciem naukowym był projekt „Manhattan”, który skupiał największych ówczesnych fizyków i matematyków którymi dysponowała Ameryka i miał na celu konstrukcję broni absolutnej, niemającej żadnego odpowiednika w światowych arsenałach ani kontry – bomby atomowej.

Ośrodek badawczy w Los Alamos w stanie Nowy Meksyk. Mimo iż władze amerykańskie nadały projektowi „Manhattan” najwyższy stopień tajności, to Sowietom i tak udało się wykraść im tajniki broni atomowej, gdyż wśród pracowników i naukowców znalazło się kilku ludzi sympatyzujących z komunistami lub pracującymi dla ich wywiadu.

Ulam zgodził się. W czasie pracy nad projektem od 1943 roku przebywał w ośrodku badawczym w Los Alamos, co uznaje się za jego najbardziej produktywny okres, badał wtedy statystykę powielania neutronów oraz wraz ze swoim zespołem formułował nowe teorie dotyczące procesów gałązkowych. Ogółem Los Alamos stało się jego domem aż do 1967 roku, z przerwami spowodowanymi obowiązkami służbowymi na uczelniach. Do 1955 roku zaangażowany był także opracowywanie napędu atomowego dla rakiet kosmicznych. Pobyt w Los Alamos i związana z nim ekspozycja na promieniowanie mógł mieć jednak bardzo groźny wpływ na zdrowie Ulama, w 1945 roku wracając z jednej z konferencji matematycznych poczuł ból głowy wymagający zastosowania morfiny przez lekarza. Ból po niedługim czasie jednak powrócił, tym razem towarzyszyły mu jednak zaburzenia mowy. W szpitalu przeszedł atak o podłożu mózgowym, co sam matematyk określał jako jedno ze swoich najbardziej wstrząsających przeżyć. Podejrzewano u niego guza oraz pewnego rodzaju wirusowe zapalenie mózgu, a gdy żona odwiedziła go w szpitalu, Ulam zaczął wymiotować żółcią, zzieleniał oraz zemdlał. Błyskawicznie przeprowadzona na prośbę żony operacja, która zmniejszyła ciśnienie w jego mózgu prawdopodobnie uratowała mu życie. Po kilku tygodniach Ulamowi udało się odzyskać siły na tyle, iż mógł opuścić szpital, ale tajemnica jego przypadłości nie została w pełni wyjaśniona.

Największym sukcesem Ulama pozostaje jednak jego praca nad projektem bomby wodorowej. Jego innowacyjne i nieoczywiste metody dowiodły błędności koncepcji jednego z głównych projektantów i ją obaliły, co pomogło wypracować optymalne rozwiązanie. Polskiemu matematykowi można więc zawdzięczać niebywały postęp w dziedzinie badań nad tego typu technologiami. Z tego powodu miał dość ambiwalentne podejście do broni masowego rażenia – sprzeciwiał się wyścigowi zbrojeń, podawał, iż podczas pracy nad bombą atomową w Los Alamos on sam i jego koledzy nie zdawali sobie sprawy jaka moc zniszczenia drzemie ukryta w ich pracy. Przekonali się o tym dopiero po pierwszym i jedynym zastosowaniu owocu ich badań, czyli zrzuceniu bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki w sierpniu 1945 roku. Uważał Pakt Północnoatlantycki (NATO) za ideę pustą, zwyczajny chwyt propagandowy Stanów Zjednoczonych i Zachodu. Jednocześnie usprawiedliwiał swój udział w opracowaniu bomby wodorowej: „Wierzę, iż odkrycie tego źródła energii było czymś w rodzaju ratunku. Przy bombie wodorowej sięgnęliśmy po tak straszliwą broń, iż nikt, nigdy nie będzie mógł jej użyć do zbrodniczych celów. W nauce są rzeczy nieuniknione. Wcześniej czy później ktoś musiał do tego dojść.”

Ulam w latach 60., w tle widoczna ziemia którą zakupił w 1947 roku niedaleko Santa Fe.

Stanisław Ulam zmarł niespodziewanie 13 maja 1984 roku na zawał serca w Santa Fe (stan Nowy Meksyk) w wieku 75 lat i spoczął na cmentarzu Montparnasse w Paryżu. Mimo prawie półwiecza spędzonego na obczyźnie nigdy nie zatracił swojej polskości ani przywiązania do niej, co potwierdzają słowa jego żony Françoise Aron Ulam zawarte w posłowiu do książki „Przygody matematyka” – „Ten człowiek był wolnym strzelcem, pełnym kontrastów i sprzeczności: dumny Polak, który przed nikim się nie płaszczył, i zasymilowany Żyd-agnostyk, bardzo wrażliwy na punkcie swojej przynależności etnicznej.”

Idź do oryginalnego materiału