Synowa z dwójką dzieci została w mieszkaniu teściowej. Maria sama opłaca czynsz ze swojej emerytury. Dziesięć lat temu, kiedy ożenił się jej starszy syn Wiktor, wpuściła młodych do swojego mieszkania. Jednak po pół roku syn znalazł sobie inną kobietę, spakował rzeczy i odszedł, zaczynając nowe życie, a matka przez cały czas utrzymuje jego byłą żonę i dzieci

przytulnosc.pl 1 dzień temu

Moja córka Marta i jej mąż Roman z niecierpliwością czekają na narodziny pierwszego dziecka. A tu jeszcze problemy z mieszkaniem – całkiem nie w porę. Lekarka zaleciła córce leżenie w domu, bez wstawania. Nie wolno jej się denerwować ani martwić w żadnym wypadku! Powinna donosić ciążę jeszcze co najmniej dwa tygodnie, potem nie będzie już tak groźnie… A tymczasem właściciel wynajmowanego przez nich mieszkania zadzwonił i powiedział, iż muszą się wyprowadzić, bo sam potrzebuje lokalu.

Zięć nie wie już, za co się chwytać. Teraz muszą szukać nowego mieszkania, pakować rzeczy, organizować przeprowadzkę – i to w momencie, kiedy Marta nie może pomóc! Do tego ich sytuacja finansowa nie jest najlepsza. Chcą znaleźć mieszkanie w tej samej okolicy, aby przez cały czas chodzić do swojego lekarza, co dodatkowo utrudnia sprawę.

Wczoraj zadzwoniła do mnie moja swatka, mama Romana. Dowiedziała się, iż nas wyganiają z mieszkania. Och, ach, co za sytuacja, jakże to nie w porę! Trzeba im pomóc, mówi, może przyjechać i pomóc w pakowaniu? Zebrałam się na odwagę i mówię: „Mario, a może wpuściłabyś nasze dzieci do swojego mieszkania? Choćby na jakiś czas, dopóki dziecko się nie urodzi i trochę nie podrośnie? To byłaby prawdziwa pomoc, a nie tylko słowa. Rzeczy, mówię, twój syn sam zapakuje, to nie jest aż taki wielki problem…”

Maria, matka Romana, rzeczywiście ma wolną kawalerkę, którą odziedziczyła. Dziesięć lat temu, kiedy ożenił się jej starszy syn Wiktor, brat Romana, wprowadziła młodych tam. Trzy lub cztery miesiące po ślubie synowa Marii urodziła bliźnięta – dziewczynkę i chłopca, a po kolejnych sześciu miesiącach Wiktor znalazł sobie inną kobietę, zabrał rzeczy i odszedł, zaczynając nowe życie.

Synowa z dwójką dzieci została w mieszkaniu teściowej i mieszka tam już prawie dziesięć lat. Oczywiście, Maria nie pobiera od Ireny żadnych pieniędzy poza czynszem. A prawdę mówiąc, czynsz najczęściej opłaca sama, ze swojej emerytury.

Wiktor ożenił się po raz drugi, mieszka i pracuje za granicą, a o byłej żonie i dzieciach pamięta dwa-trzy razy w roku – przysyła prezenty i niewielkie sumy pieniędzy. O regularnych alimentach nie ma mowy, wszystko jest niepewne.

Maria po kobiecemu współczuje byłej synowej i nie chce jej wyrzucać z mieszkania. Dzieci chodzą do trzeciej klasy w doskonałej szkole, która, jak na ironię, znajduje się niemal pod domem. Poza tym synowa nie bardzo ma dokąd pójść. Jej rodzice mają wprawdzie trzypokojowe mieszkanie, ale daleko, a do tego mieszka tam jeszcze młodszy brat z rodziną.

Okazuje się więc, iż rodzonemu synowi mojej swatki brakuje dachu nad głową, podczas gdy w jej mieszkaniu mieszkają praktycznie obcy ludzie. Bo kim jest dla niej była synowa, rozwiedziona z synem dziesięć lat temu? Nikim! A młodszy syn z żoną tuła się po wynajmowanych mieszkaniach, a teraz praktycznie zostają bez dachu nad głową.

Już dawno powinna była odesłać Irenę do rodziców. Nie jest przecież bezdomna! Ma rodzinną nieruchomość i wielu krewnych. Dzieci są już duże, samodzielne. Gdy były małe – nikt ich nie ruszał. Ale teraz czas stanąć na nogi i samodzielnie zadbać o swoje życie.

Tyle iż Irena nie ma żadnych planów na przyszłość – po prostu żyje z dnia na dzień w mieszkaniu teściowej i wcale nie myśli o tym, co będzie dalej. Maria nie ma odwagi powiedzieć jej, iż czas najwyższy opuścić cudzą nieruchomość. Jest dobrą osobą, ma dobre relacje z obiema synowymi – zarówno z Ireną, starszą, jak i z Martą, młodszą.

Wciąż uważam, iż ta sytuacja jest nienormalna, kiedy młodszy syn z żoną i nienarodzonym dzieckiem są praktycznie bez dachu nad głową, a była synowa żyje w wygodnym, osobnym mieszkaniu.

Idź do oryginalnego materiału