"Dzień dobry, piszę w odpowiedzi na list matki, która za wszelką cenę nie chce pozwolić córce pójść na studia na ASP, proszę o opublikowanie listu, mam nadzieję, iż pomoże tej dziewczynie.
Nie wiem, ilu artystów Pani zna osobiście, ale ze sposobu, w jaki Pani pisze, raczej niewielu. Ja jestem artystką, chociaż po kierunku muzycznym, i czytając Pani list, zrobiło mi się bardzo smutno. Jest mi szkoda Pani córki, dlatego iż próbuje Pani przeżyć lepiej swoje życie jej kosztem. Proszę przeczytać parę moich argumentów, pewnie nie zmieni to Pani podejścia, ale może spojrzy Pani na sytuację córki z innej strony.
Jestem artystką, matką, pedagogiem. Wiedziałam, iż chcę być muzykiem jeszcze przed pójściem do szkoły, ale na szczęście miałam wspierająca rodzinę (jestem pierwszym muzykiem w rodzinie), która pomagała mi i wspierała mnie w mojej drodze artystycznej.
Na studia poszłam do miasta oddalonego o więcej niż 150 km i nie miałam z tym żadnego problemu. Pisze Pani, iż Pani nie stać na to. Moich rodziców też nie było na to stać. Ale uczelnie mają programy wspierające uczniów stypendiami, są akademiki, niektóre naprawdę tanie.
Od pierwszego roku miałam stypendium socjalne, 'załapałam się' na najwyższą sumę stypendium, które pokrywało mi koszt akademika i jeszcze trochę zostawało. Od drugiego roku miałam też stypendium rektora, dzięki czemu udało mi się choćby trochę pieniędzy zaoszczędzić.
Na studiach poznałam męża, też muzyka, i proszę sobie wyobrazić, iż mamy za co żyć, pracując jako artyści. U męża w rodzinie też było podejście, iż ma iść na kierunek techniczny, bo co to za praca 'artysta', iż nie będzie miał za co żyć. I najśmieszniejsze jest to, iż teraz jako jedyny z rodziny pracuje zgodnie ze swoim kierunkiem studiów.
Z drugiej strony moja mama poszła na kierunek, który dla niej wybrała jej mama. Dzisiaj jest już na emeryturze, a w dalszym ciągu słychać gorycz w głosie, jak mówi o tym, iż chciała robić w życiu co innego, ale przez mamę nie miała możliwości. I nie, nie pracowała zgodnie z kierunkiem studiów wybranych przez babcię, ponieważ w ogóle jej to nie pasowało.
Mam też wśród znajomych ludzi, którzy na studiach zorientowali się, iż to jednak nie dla nich i zmienili kierunek. Nie było problemu ze zmianą, ale była to ich świadoma decyzja, nie ich rodziców (proszę pamiętać, iż maturę można dorobić jeszcze parę lat po ukończeniu szkoły). Mam też znajomą, która po studiach stwierdziła, iż chce od życia więcej pieniędzy, zainwestowała w parę kursów i przekwalifikowała się na IT. Z magistrem ze szkoły artystycznej.
Z Pani listu widać Pani stosunek do rysunków córki, kiedy nazywa je Pani gryzmołami. o ile są tak złe, to proszę się nie martwić, córka się na żadne studia nie dostanie i będzie po kłopocie. Tylko niech wtedy nie usłyszy od Pani usatysfakcjonowanego 'a nie mówiłam', bo zaboli to bardziej, niż Pani myśli.
Jeżeli mogę doradzić, proponuję zainwestować na ten ostatni rok w kurs rysunku/malarstwa w dobrej szkole. Córka spróbuje, jak to jest rysować na termin i to, co się jej każe (na zajęciach są zawsze tematy do rysowania i prowadzący, którzy pomagają się doskonalić). Będzie miała mały przedsmak studiów, podszkoli się w tym, a jeszcze ktoś profesjonalnie oceni jej poziom i szanse dostania się na ASP. Zobaczy, iż to też praca, iż jest duża konkurencja i sama oceni swoje szanse.
Na pewno stara się Pani być najlepszą matką dla swojej córki, ale nie jest to już kilkulatka ze swoimi kaprysami, ale dorosła lub prawie dorosła osoba, która będzie wiodła swoje życie oparte na swoich decyzjach i swoich błędach. Niech jej Pani pozwoli popełniać błędy i decydować o swojej przyszłości, zwłaszcza iż próbowała się zainteresować innymi przedmiotami, tak jak Pani chciała.
Lepiej usłyszeć 'dziękuję, iż mnie wspierałaś, mamo' albo 'miałaś rację, mamo', niż 'przez ciebie nie miałam szansy na realizację moich pragnień i teraz jestem nieszczęśliwa'.
Trzymam kciuki, żeby córka, a dzięki temu i Pani, była szczęśliwa. Powodzenia!".