REKLAMA
Zobacz wideo
Rutkowski o tym, jak Junior radzi sobie w szkole. Jest mocny w tym przedmiocie
"Córka nie chodzi na religię, jesteśmy niewierzący"Do redakcji odezwała się nasza czytelniczka, pani Natalia, która poruszyła właśnie temat szkolnych jasełek, - Córka nie chodzi na religię, jesteśmy niewierzący. Dodam, iż Sara uczęszcza teraz do drugiej klasy szkoły podstawowej. Kilka dni temu dostałam wiadomość na Librusie, iż dzieci na dwóch ostatnich lekcjach idą do kościoła, gdzie mają odbyć się jasełka. Te, których rodzice nie wyrażą zgody, spędzą ten czas na świetlicy - opowiada. Jak mówi, ta informacja przywołała u niej wspomnienia sprzed roku. - Przypomniała mi się sytuacja, kiedy córka rok temu siedziała na świetlicy i patrzyła w sufit. Nie mogę jej wcześniej odebrać, bo pracuję, wiadomo. Więc, zamiast posiedzieć na świetlicy te dwie godziny, w dniu, kiedy są jasełka, moja Sara spędza tam dwa razy tyle czasu - tłumaczy.Czytelniczka dodaje, iż w ubiegłym roku na świetlicy było zaledwie kilkoro dzieci. - Chyba była jeszcze dwójka uczniów i jedna pani, ale już dokładnie nie pamiętam. Myślę, iż to powinno być jakoś inaczej rozwiązane. Może jasełka mogłyby się odbywać w sobotę, a nie w trakcie zajęć? To taki trochę przymus nakładany odgórnie, a tak chyba nie powinno być - podsumowuje. Świetlica to nie jest rozwiązaniePodobnymi refleksjami dzieli się z portalem eDziecko.pl pani Ewa, mama trzeciej klasy podstawówki. - Mój syn od kilku lat w czasie jasełek trafia na świetlicę. Z roku na rok wygląda to tak samo. Dzieci, które nie idą do kościoła, są po prostu 'oddawane do przechowalni'. Nie ma dla nich żadnej ciekawej alternatywy, żadnych zajęć, nic twórczego. Sio do świetlicy i czekać, aż reszta wróci. A co samemu, bez kolegów można tam robić. Chyba tylko siedzieć i muchy liczyć - podkreśla kobieta.
Temat szkolnych jasełek co roku powraca jak bumerang. Najczęściej głos zabierają rodzice, których dzieci w takich kościelnych uroczystościach nie uczestniczą. Niektórzy jednak mogą w końcu odetchnąć z ulgą. - Na samą myśl o tych jasełkach dostawałam dreszczy. Teraz kiedy córka skończyła już 11 lat, pozwalam jej samej wrócić do domu. Wiem, iż może i długo czekałam, ale wcześniej bałam się pozwolić jej samem wsiąść do autobusu. W tym roku wróci sobie do domu i już nie będzie musiała iść na świetlicę i czekać aż po nią przyjadę - wyznaje z ulgą w głosie pani Marta. A Ty jakie masz zdanie o szkolnych jasełkach? Masz ochotę dodać coś od siebie? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl












