Szkolne wycieczki to dla rodziców sprawdzian z rachunkowości. „Moje dziecko cierpi”

mamotoja.pl 1 godzina temu

„Moje dziecko często wraca ze szkoły smutne – nie chodzi o naukę, tylko o to, iż nie ma tyle pieniędzy, co reszta klasy” – pisze mama w liście do redakcji.

Wycieczki, które kiedyś były okazją do wspólnego spędzania czasu i poznawania nowych miejsc, coraz częściej stają się rankingiem możliwości finansowych rodziców. Koszty rosną, programy są przeładowane, a dzieci czują presję – chcą uczestniczyć, a nie mogą.

„Czuję, iż cierpi – wstydzi się, iż nie może chodzić na dodatkowe atrakcje, iż nie kupi tylu pamiątek co inni, nie kupi tylu przekąsek” – dodaje mama. Dzieci obserwują kolegów, porównują się, a to rodzi poczucie niesprawiedliwości i smutek.

Portfele decydują, kto jest w grze

Rodzice coraz częściej zgłaszają się na wycieczki, które kosztują kilkaset, a choćby ponad tysiąc złotych. Pakiety obejmują przewodników, bilety wstępu, posiłki, transport i dodatkowe atrakcje. To nie problem dla tych, którzy mogą sobie pozwolić, ale dla wielu rodzin – duże obciążenie.

„Nie chodzi o to, iż chcę oszczędzać. Chodzi o to, iż uczę dziecko, iż nie pieniądze są najważniejsze, a wycieczki szkolne to stresujący test portfela” – mówi matka. Niestety, nauczyciele i szkoły rzadko biorą pod uwagę sytuację finansową rodzin.

Dzieci nie powinny ponosić konsekwencji dorosłych

„Wszystko jest w porządku, dopóki nie patrzymy na dzieci. To one cierpią, a nie rodzice” – podkreśla kobieta. Wycieczka powinna integrować klasę, uczyć współpracy i ciekawości świata, a nie wywoływać poczucie niższości.

Rodzice alarmują, iż coraz częściej dzieci z biedniejszych rodzin czują się wykluczone. Uczestnictwo w zajęciach dodatkowych, wycieczkach, konkursach zależy od grubości portfela. A to – zdaniem wielu matek i ojców – nie ma nic wspólnego z wychowaniem, a wszystko z nierównością.

Więcej uwagi na dzieci, mniej na portfele

Wycieczki szkolne mają być przyjemnością, nauką i wspólnym doświadczeniem. Gdy zaczynają zależeć od pieniędzy rodziców, dzieci tracą radość, a szkoła, zamiast integrować – dzieli. Może warto szukać rozwiązań, które pozwolą wszystkim uczniom brać udział, bez względu na możliwości finansowe rodzin?

Zobacz także: Nauczyciel: „Wycieczki szkolne powinny być zdalnie”. Mówi, co ostatnio wywinęli rodzice

Idź do oryginalnego materiału