Tajemnica, która zmieniła wszystko na zawsze…

polregion.pl 9 godzin temu

Tuż przed śmiercią teściowa wyznała synowej straszną prawdę, która zmieniła wszystko

Alu Muszę z tobą szczerze porozmawiać. Czuję, iż mój czas dobiega końca. Powinnaś poznać prawdę. choćby jeżeli potem mnie znienawidzisz szepnęła Maria Wiśniewska, mocno ściskając dłoń Aliny.

Alina zastygła. Alu? Odkąd wyszła za jej syna, teściowa nazywała ją co najwyżej bezdzietną kreaturą, nieudaczną żoną albo rozwódką. Nigdy czule. A teraz pieszczotliwe imię, drżenie w głosie, łzy w oczach. Może śmierć naprawdę zmusza ludzi, by spojrzeli prawdzie w oczy? Może Maria Wiśniewska w końcu żałuje?

Alina pracowała jako pielęgniarka w tym szpitalu, gdzie teściowa trafiła z ciężkim zawałem. Lekarze szeptali, iż szanse na wyzdrowienie są minimalne. Z byłym mężem, Krzysztofem, nie widziała się od lat. Pewnie nie odwiedzał matki, albo ich drogi się nie przecięły. Alina się tym nie przejmowała. Po tym, jak ją zostawił, złamał jej serce i życie, nie chciała choćby słyszeć jego imienia.

Wszystko zaczęło się od ciąży. Alina marzyła o dziecku, ale mąż był zimny. Narzekał, iż nie mają pieniędzy, iż rodzina to ciężar, iż wszystko spadnie na niego. Obiecywała, iż będzie pracować zdalnie, iż nie będzie mu ciążyć, ale on tylko machał ręką. A jego matka Maria patrzyła na nią z pogardą, sugerując, iż Alina zaszła w ciążę, by związać syna.

Gdy nadszedł czas porodu, lekarze nagle zdecydowali się na cesarskie cięcie choć nie było ku temu wskazań. Alina próbowała dodzwonić się do teściowej, która była ordynatorem oddziału położniczego. Może by interweniowała? Ale Maria nie odebrała. Po operacji powiedziano jej: Dziecko zmarło w łonie. To był cios w serce. Jej córeczka którą już nazywała Zosią przepadła. Tego dnia Alina przestała wierzyć w świat, sprawiedliwość i miłość.

Małżeństwo się rozpadło. Krzysztof oskarżał ją o słabe zdrowie i niezdolność do macierzyństwa. Jego matka go wspierała, jeszcze bardziej raniąc Alinę. W końcu rozwód, gdzie winą obarczono ją. Została sama, ze złamanym sercem i pustką w środku.

A teraz Maria Wiśniewska leżała w tym samym szpitalu, potrzebując opieki. Ani syna, ani jego nowej żony nie było. Starość uczyniła ją zbędną choćby dla własnej rodziny.
Nie mów tak, Mario! Na pewno wyzdrowiejesz! próbowała zaprzeczyć Alina, ale tamta tylko słabo machnęła ręką.
Nie To koniec. Ty też to czujesz. Ale ty jesteś dobrą kobietą. Myliłam się, nie wspierając cię. Stając po stronie syna Powinnaś wiedzieć, Alu Cesarskie cięcie zrobiono ci nie bez powodu.

Serce Aliny zamarło. Zawsze przeczuwała, iż coś jest nie tak. Ale usłyszeć to teraz
Twoje dziecko nie umarło. Jej podmieniono. Twoją córkę moją wnuczkę oddano do adopcji zamożnej rodzinie.

Świat zatoczył się. W uszach zadzwoniło, nogi się ugięły. Alina złapała się za brzeg łóżka, by nie upaść. Przed nią nie leżała już chora kobieta stał przed nią ktoś, kto ukradł jej najcenniejsze.
Dlaczego? wydusiła, głos drżał jak struna.
Krzysztof nie chciał dzieci. Wiedziałaś Dopiero zaczynał karierę. Bał się, iż dziecko przeszkodzi. Że będziesz żądać alimentów, jeżeli odejdzie. Że pociągniesz go w dół. Przekonał mnie Miałam to załatwić. Sprawić, byś uwierzyła, iż dziecko umarło. Zgodziłam się dla jego przyszłości. Chciałam, by odniósł sukces. A teraz przed śmiercią widzę, jaką winę noszę. Czy dasz mi przebaczenie?

Jak mogliście?! wyrwało się Alinie. Łzy płynęły po policzkach, ale ich nie czuła. Gdzie ona jest? Gdzie moja córka? pytała, ledwo formułując słowa. Ból ściskał pierś jak imadło.
W szufladzie tam notatnik Na pierwszej stronie adres szepnęła teściowa. Ale, Alu on teraz ma wpływy. Nie odda ci dziewczynki. Będzie bronić swojej rodziny za wszelką cenę
Zobaczymy odparła Alina przez zaciśnięte zęby.

Ręce jej drżały, gdy otworzyła szufladę i wyciągnęła notes. Wyrwała kartkę z adresem i wybiegła z sali.
Alu wybacz mi dobiegł chrapliwy głos z tyłu.
Bóg ci wybaczy rzuciła, nie oglądając się.

Nie mogła dłużej zostać przy tej kobiecie. Przy tej, która zrujnowała jej marzenia, macierzyństwo, szczęście. Teraz w głowie miała jedną myśl zobaczyć córkę.

Pięć i pół roku! Już taka duża Żywa Łzy znów napłynęły do oczu, ale Alina gwałtownie je otarła i ruszyła do gabinetu kierownictwa. Wyrzuciła kilka słów o pilnej sprawie, choćby nie pamiętając, jak wytłumaczyła nagłe wyjście. Droga do podanego adresu minęła jak we mgle. I oto stoi przed bramą ogromnej willi, rozumiejąc, iż nie da się tak po prostu wejść i zabrać dziecka. Powoli docierało do niej, iż dla Zosi to byłby szok. Przyzwyczaiła się już do innego życia, do innej mamy Ale choćby ją zobaczyć Choć na chwilę

Na ganku przywitał ją mężczyzna. Był wysoki, przystojny, ale w jego spojrzeniu czaił się lód. Z głębi podwórza dobiegał dziecięcy śmiech, i serce Aliny się ścisnęło. Rwało się tam, do córki

Przyszła pani do pracy jako niania? spytał, uważnie ją oglądając.

Niania? powtórzyła Alina, nie odrywając wzroku od podwórza.

Nie? zmarszczył brwi.

Piotrze? szepnęła, a on skinął głową. Nie przyszłam jako niania Przyszłam po moją córkę twarz Piotra zbladła, szczęki się zacisnęły. Patrzył na nią, jakby chciał ją zmiażdżyć wzrokiem. Ale Alina nie ustąpiła. To długa historia Proszę, wysłuchaj mnie łzy płynęły, ale mówiła bez przerwy. Opowiedziała wszystko: jak mąż, niegdyś najdroższa osoba, przekonał matkę, by pozbyła się dziecka, jak ją oszukano,

Idź do oryginalnego materiału