Tajemnica ujawniona w dniu mojego ślubu: moja żona ma córkę!

newskey24.com 4 dni temu

Szymek, nie chciałem ci tego mówić w dniu twojego ślubu Ale wiesz, iż twoja nowa żona ma córkę? mój kolega z pracy dosłownie przygwoździł mnie do fotela w samochodzie.

Co ty opowiadasz? odmówiłem przyjęcia tej wiadomości.
Moja żona, gdy zobaczyła twoją Dorotę na weselu, szepnęła mi do ucha: Ciekawe, czy pan młody wie, iż jego narzeczona ma córkę w domu dziecka?
Szymon, wyobrażasz sobie? O mało się nie zakrztusiłem sałatką. Moja żona twierdzi, iż sama zajmowała się porzuceniem tej dziewczynki. Moja Kasia jest położną w szpitalu. Pamięta twoją Dorotę po znamieniu na szyi. Mówi też, iż dziewczynka ma na imię Zosia i nosi jej nazwisko. To było jakieś pięć lat temu kolega śledził moją reakcję z zainteresowaniem.

Zamarłem za kierownicą. Co za wiadomość!
Postanowiłem wyjaśnić to sam. Nie chciałem wierzyć w taką historię. Wiedziałem, iż Dorota nie ma osiemnastu lat w dniu ślubu miała trzydzieści dwa. Na pewno miała życie przede mną. Ale dlaczego porzucić własne dziecko? Jak można z tym żyć?

Dzięki mojej pracy gwałtownie znalazłem dom dziecka, w którym mieszkała Zosia.
Dyrektor placówki przedstawił mi radosną dziewczynkę z promiennym uśmiechem:
To nasza Zosia Kowalska zwrócił się do dziecka. Powiedz panu, ile masz lat, kochanie.
Nie sposób było nie zauważyć jej zeza. Zrobiło mi się jej żal. Od razu poczułem do niej głęboką więź. W końcu to córka mojej ukochanej żony! Moja babcia zawsze mawiała:
Dziecko, choćby krzywe, to skarb dla rodziców.

Zosia odważnie podeszła do mnie:
Mam cztery lata. Czy ty jesteś moim tatusiem?
Zatrząsłem się. Co odpowiedzieć dziecku, które w każdym mężczyźnie widzi ojca?
Zosiu, porozmawiajmy. Chciałabyś mieć mamę i tatę? moje pytanie było głupie, ale już chciałem przytulić tę słodką dziewczynkę i zabrać ją do domu.
Tak! Zabierzesz mnie? Zosia wpatrywała się we mnie, szukając odpowiedzi w moich oczach.

Przyjdę po ciebie, ale trochę później. Zaczekasz na mnie, kochanie? miałem ochotę płakać.
Zaczekam. Nie oszukasz? Zosia zrobiła się poważna.
Nie oszukam pocałowałem ją w policzek.
Wróciwszy do domu, powiedziałem wszystko żonie.
Dorota, nie ważne, co było przede mną, ale musimy zabrać Zosię. Ja ją zaadoptuję.
A ty mnie spytałeś, czy ja jej chcę? I jeszcze ta zezowata! Dorota podniosła głos.

To twoja córka! Operujemy jej oczy. Wszystko będzie dobrze. Jest prześliczna! Zakochasz się w niej od razu byłem zaskoczony jej reakcją.
Trudno mi było przekonać Dorotę do adopcji.

Czekaliśmy rok, zanim zabraliśmy Zosię do domu. Często ją odwiedzałem w domu dziecka. Przez ten rok zbliżyliśmy się, a Dorota wciąż nie była zachwyciZosia wyrosła na szczęśliwą dziewczynkę, a moja miłość do niej okazała się silniejsza niż wszystko, co próbowała zniszczyć Dorota.

Idź do oryginalnego materiału