"Choć co niedziela nie jestem w kościele, to jednak jestem osobą wierzącą i tak staram się wychowywać moje dzieci. Uważam, iż moim zadaniem jest dać im jakiś punkt wyjścia i podstawę, a w przyszłości same zadecydują, czy chcą to kontynuować, czy wolą szukać innej drogi. Dlatego też synowie zostali ochrzczeni, a straszy z nich teraz idzie do Pierwszej Komunii Świętej.
Wyśrubowane wymagania do komunii
Msza święta nie jest niczym obcym dla mojego dziecka. Liczyłam się z tym, iż w tym roku trochę trzeba będzie więcej "popraktykować", jednak tego się nie spodziewałam. Pomysły proboszcza to prosta droga do tego, by zniechęcić dzieci do Kościoła. Nie interesuje go to, iż uczniowie często długo siedzą w świetlicy, mają naukę, prace domowe, szkołę i inne zajęcia. Lista wymagań do samej komunii jest także bardzo długa.
Oczekuje, iż dzieci będą przychodziły na mszę tylko i wyłącznie do naszego kościoła i to na 11.30. Co jest jakimś absurdem, bo blokuje nam jakiekolwiek weekendowe wyjazdy na cały rok. Przecież kościoły są wszędzie, a msze od rana do wieczora. Do tego teraz różaniec, potem będą roraty, droga krzyżowa, rekolekcje (popołudniami, bo szkoła nie uczestniczy) i próby do komunii. Oczywiście do tego dochodzi długa lista modlitw do nauczenia i egzamin.
Kolekcjoner pieczątek
Jakby tego wszystkiego było mało, proboszcz wpadł na pomysł organizacji balu Wszystkich Świętych. Impreza jest symbolicznie płatna i obowiązkowa. To znaczy, oficjalnie niby nie jest obowiązkowa, ale jak ktoś przyjdzie, dostanie pieczątkę i podpis, czyli ksiądz będzie dokładnie wiedział, kto był, a kto nie. I nie chodzi o Halloween, ale planowaliśmy wyjazd do rodziny na cmentarze, a ja teraz staję przed jakimiś idiotycznymi dylematami.
Ja już mam serdecznie tego dość, a co dopiero dziecko, które jest przemęczone szkołą. Na razie chodzi do kościoła, ale według mnie te wszystkie przymusy tylko zniechęcą dzieci. Na ten moment syn nie ma ochoty na żadne bale i przebieranie się. Nie mówiąc o wybieraniu i szukaniu stroju na tę okazję. Przecież mu nie każę iść.
Nie uważamy, iż dziecko zostanie lepszym katolikiem, jeżeli zacznie się je zmuszać do tak częstego biegania do kościoła i kolekcjonowania pieczątek, a z tym balem przebierańców to już zupełne przegięcie. I tak, wiem, jest proste rozwiązanie: zrezygnować z komunii i religii, ale nie o to chodzi. Ja naprawdę chciałabym, by moje dziecko w tym uczestniczyło, tylko te chore warunki mnie przerastają. Po prostu tego się nie spodziewałam".