Tak się złożyło, iż po ślubie córka z zięciem przeprowadzili się do mnie. Przydzieliłam im pokój. Początkowo dzieci mi pomagały, ale potem całkowicie przestały zwracać na mnie uwagę. Ciężkie torby z zakupami z targu nosiłam sama, chociaż kupowałam dla wszystkich. Niedawno Bożena powiedziała, iż spodziewa się dziecka. Łóżeczko dziecięce ledwo zmieściło się w ich pokoju. I przenieśli wnuka do mnie. I tak trwałoby to długo, gdyby nie przyjechał do mnie syn z synową

przytulnosc.pl 3 godzin temu

– I odmówić im nie mogłam – skarży się 57-letnia Anna – córka tak usilnie mnie prosiła, żeby z mężem zamieszkali u mnie, iż musiałam na jakiś czas wpuścić ich do swojego mieszkania, tylko nie wiedziałam, iż to się tak przeciągnie.

Moja córka Bożena długo spotykała się z Adamem – po prostu spędzali razem czas, ale mieszkali osobno – córka ze mną, a Adam ze swoimi rodzicami. O swoim wybranku Bożena początkowo kilka mi opowiadała, tylko powiedziała, iż jego rodzice żyją skromnie – w jednopokojowym mieszkaniu matka z ojcem, jeszcze brat Adama – student i chory dziadek.

Kiedy Bożena z Adamem spotykali się prawie dwa lata, postanowili się pobrać. Przy czym oświadczyny zostały złożone przez Adama. Tylko gdzie będą mieszkać młodzi, on nie pomyślał, bo moja szczęśliwa córka po propozycji wyjścia za mąż przyjechała do mnie i powiedziała:

– Mamo, informuję cię – pobieramy się z Adamem! Datę zaraz wybierzemy – za dwa miesiące na pewno będę mężatką!

Wtedy z jednej strony bardzo się zdziwiłam, iż córka mi to powiedziała, z drugiej ucieszyłam się za nią, ale jednak zapytałam:

– No a gdzie będziecie mieszkać? Wynajmiecie mieszkanie?

Ale córka odpowiedziała mi pytaniem na pytanie:

– Mamo, zamieszkamy u ciebie z mężem, dopóki nie nazbieramy pieniędzy na mieszkanie. Potem, jak nazbieramy, przeprowadzimy się – weźmiemy kredyt albo coś wymyślimy.

I tak się stało, iż po ślubie córka z zięciem przeprowadzili się do mnie – przydzieliłam im pokój, w którym wcześniej mieszkała sama córka, a ja zostałam w swoim pokoju. Kiedy się wprowadzili, na początku Adam choć trochę mi pomagał, ale potem całkowicie przestał choćby pytać. Ciężkie torby z zakupami z targu – które były przeznaczone dla wszystkich – musiałam nosić sama, prać ich rzeczy i sprzątać w mieszkaniu – wszystko robiłam sama.

Na wszystkie moje uwagi córka tylko rozkładała ręce:

– Mamo, przecież nie siedzimy bezczynnie, powoli odkładamy.

Przy tym wyjeżdżali za granicę na wakacje i zięć odświeżył sobie samochód – stary sprzedał, a kupił droższy – jakby wcale nie zbierali na mieszkanie.

Po roku, jak u mnie mieszkali, mojej córce urodził się syn – mój wnuk. Nazwali go Andrzejem. Łóżeczko dziecięce postawili w pokoju, w którym mieszkała córka z zięciem – i ledwo je wcisnęli, bo pokój miał tylko dwanaście metrów kwadratowych.

Bożena poszła na urlop macierzyński, a jej mąż pracował – przychodził i skarżył się córce, iż teraz bardzo ciasno żyć w jednym pokoju z dzieckiem.

Tak minęły jeszcze prawie dwa lata – wnuka okresowo zabierałam do siebie do pokoju, a potem Andrzej na stałe zaczął u mnie przebywać – choćby łóżko przestawili. Biega cały dzień u mnie, bawi się – jakbym nie była babcią, a matką. Taki stan rzeczy mi nie odpowiadał – co to ma być, mało tego, iż zięć zameldował się u mnie, to jeszcze dziecko swoje na mnie przerzucili. Bardzo kocham wnuka, ale też mam prawo odpocząć i trochę czasu poświęcić sobie, już dawno nie jestem młoda.

Gdy Andrzej skończył trzy lata, córka nie spieszyła się oddać go do przedszkola i wrócić do pracy, a mówiła mi:

– Mamo, no i tak muszę jeszcze opiekować się synkiem.

Tylko iż za synem w ogóle nie opiekowała się, co najwyżej mogła go rano nakarmić – i to maksimum.

Już nie wiedziałam, co robić – jak porozmawiać z córką. Dobrze, iż mój syn Michał przyjechał w gości ze swoją żoną i córką – moją wnuczką. Kiedy zrozumiał, iż jego siostra z mężem mieszkają u mnie w ten sposób już ponad cztery lata, nie zamierzają mi pomagać ani się wyprowadzać, poważnie porozmawiał z siostrą. Michał powiedział siostrze prosto przy mnie:

– Bożena, tak robić jest nieładnie – siadłaś mamie na kark i machasz nogami. Dziecko jest twoje, a ty oddałaś je mamie pod opiekę, jeszcze mieszkasz tu w mieszkaniu i nie zamierzasz się wyprowadzać! Przecież masz możliwości: mąż pracuje, ty sama już odsiedziałaś urlop macierzyński, możesz wrócić do pracy! Dorosłe życie u ciebie już dawno się zaczęło.

Bożena wysłuchała brata i, co dziwne, posłuchała jego słów. Z zięciem Michał też potem porozmawiał osobno.

Już po miesiącu córka wróciła do pracy, a jeszcze po trzech miesiącach wzięli jednak kredyt na mieszkanie – wzięli dwupokojowe, żeby Andrzej miał gdzie mieszkać. Całkiem niedawno tam się przeprowadzili – mieszkają tam, powoli się urządzają. Do mnie przyjeżdżają, ale tylko w gości – posiedzieć, porozmawiać, a czasem i pomóc. Wreszcie córka dorosła.

Idź do oryginalnego materiału