Taki obrazek na plaży sprawia, iż ręce mi opadają. Rodzice nie wstydzą się pokazywać tego dzieciom

mamadu.pl 5 godzin temu
Rodzice nad morzem na urlopie nie kryją się z piciem alkoholu na plaży, choćby mając pod opieką małe dzieci. Na kocach obok piaskowych zabawek stoją puszki i drinki, które zamiast relaksu niosą ryzyko i złe wzorce. To obrazek, który rok temu nad polskim morzem był niestety normą – czy w tym roku będzie inaczej?


Rodzice nie kryją się z picie alkoholu na plaży


Wakacje nad polskim morzem. Plaża pełna słońca, szumu fal i... puszek po piwie na kocach, obok dziecięcych łopatek i wiaderek. Tak, dobrze przeczytaliście. To nie scena z jakiegoś amerykańskiego serialu, a rzeczywistość, którą widziałam zeszłego lata na własne oczy. I powiem wam szczerze – trochę mnie to zaskoczyło, a jednocześnie zasmuciło.

Nie zrozumcie mnie źle – rozumiem, iż rodzice też chcą odpocząć, poczuć luz i na chwilę zapomnieć o codziennych obowiązkach. Sama jestem w podobnej sytuacji i uwierzcie, jadąc nad morze, marzę o tym, by siąść na kocu z partnerem i wypić lampkę prosecco na cześć naszych wakacji.

Wiem jednak, iż kiedy jadę tam z kilkulatkami, to nie czas i pora na takie atrakcje. Urlop to przecież czas na relaks, naładowanie baterii, oderwanie się od domu i pracy. Ale czy naprawdę relaks oznacza picie piwa od rana do wieczora, podczas gdy obok biegają kilkulatki?

Przyznam, iż na zeszłoroczne wakacje miałam trochę inne plany. Liczyłam na spokojne spacery brzegiem morza, budowanie zamków z piasku i beztroskie chwile z moimi dziećmi. Niestety, widok Polaków za parawanami z puszkami piwa w jednej ręce i dzieckiem pod drugą pachą był codziennością.

Na wielu plażach, tuż obok dziecięcych zabawek, leżały puste i pełne butelki oraz plastikowe kubki z kolorowymi drinkami z beach barów. Niby nic, ale jednak coś tu nie gra.

Piwka na plaży mogą być niebezpieczne


Po pierwsze, jest to – delikatnie mówiąc – trochę niebezpieczne. Opieka nad dziećmi wymaga pełnej uwagi, szczególnie nad morzem kiedy fale są dość duże. Alkohol może tę uwagę skutecznie rozmyć.

Jak gwałtownie zareagować, jeżeli dziecko wejdzie zbyt głęboko do wody? Jak zauważyć pierwsze symptomy zmęczenia czy przegrzania, jeżeli rodzic jest mocno wyluzowany po jednym piwku i skupia się bardziej na tym, żeby iść do toalety i po kolejną puszkę niż na dziecku? Wystarczy chwila nieuwagi, by doszło do tragedii.

Po drugie, i tu dochodzimy do sedna sprawy, dzieci uczą się przede wszystkim przez obserwację. jeżeli od najmłodszych lat widzą, iż wakacje to czas nieodłącznie związany z alkoholem, mogą wyrobić sobie przekonanie, iż bez piwa czy drinka nie ma prawdziwego relaksu.

I to jest dopiero problem, bo przecież urlop to nie tylko kwestia "co się pije", ale przede wszystkim "jak się żyje" i jak się odpoczywa. Czy nie lepiej pokazać dzieciom, iż wakacje to euforia z prostych rzeczy – bieganie po plaży, zabawa w wodzie, wspólne spacery czy wieczorne ogniska bez procentów?

Na takie atrakcje będziecie mieć jeszcze czas


Nie chcę brzmieć jak stara baba, która mówi "za moich czasów było inaczej", ale serio – czy nie można sobie pozwolić na odrobinę rozsądku?

Bo przecież wszyscy chcemy, żeby dzieci miały wakacje pełne radości, beztroski i bezpieczeństwa, a nie żeby zamiast piasku w rękach trzymały obrazek z napisem "mama pije piwo, więc ja też mogę". Jak chcecie balować na plaży, to jedźcie na wakacje bez dzieci.

Patrząc na zeszłoroczne lato, mam nadzieję, iż w tym roku będzie lepiej. Że plaże będą miejscem, gdzie rodzice potrafią się zrelaksować, ale jednocześnie nie zapominają, iż są odpowiedzialni za swoje pociechy.

Że nie nauczą swoich dzieci, iż wakacje to czas picia, tylko przede wszystkim czas wspólnego bycia, odpoczynku i zabawy – bez konieczności otwierania kolejnej puszki z napojem wysokoprocentowym.

Bo wiecie co? Urlop to nie jest maraton na spożycie alkoholu. To szansa, by odpocząć naprawdę – dla siebie i dla dzieci. I naprawdę, czasem mniej znaczy więcej.

Idź do oryginalnego materiału